Wszyscy z zaciekawieniem spoglądali w stronę stolika, za którym siedzieli Adam Cebrzyński, Hans Roithner i jakiś nikomu nieznany mężczyzna.
Jej złote włosy wymykają się spod babcinej chusty, wypadają na wysokie i dostojne czoło, pieszczą elegancką brew, sięgając do niebieskiego oka.