Oznajmiam wszem i wobec, iż martinowskim smokom mogą równać się li tylko złote smoki rodzimego mistrza fantasy!
Pierwsze co przyszlo mi do glowy,to opisac Glaurunga.Ale po zastanowieniu stwierdzilem,ze moze znajdzie sie inna osoba,ktora zechce zrobic to samo.
A właściwie dwie - bo dla cyklu o joannitach i smokach robi się strona odrębna, żeby tego nie mieszać.
Smok, którego chciałabym opisać, to nie byle gad, jakich pełno w powieściach fantasy, w balladach rycerskich i historiach opowiadanych ku uciesze gawi...
Mój smok ma na imię Rudolf.