Avatar @AnnaKatarzyna

Anna Katarzyna

@AnnaKatarzyna
43 obserwujących. 102 obserwowanych.
Kanapowicz od 2 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.
ozyciuprawiewszystko.blogspot.com
Napisz wiadomość
Obserwuj
43 obserwujących.
102 obserwowanych.
Kanapowicz od 2 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.
poniedziałek, 11 grudnia 2023

Święty w czerwonym kubraczku i dziecięca radość

Czterdzieści sześć lat czekałam, aby widok czerwonego kubraczka, tak zaparł mi dech w piersi.

 

W czasach mojego dzieciństwa nie obchodzono dnia świętego Mikołaja - przynajmniej nic takiego nie pozostało w mojej pamięci. Był za to Gwiazdor, starszy pan z długą siwą brodą, w czerwonym kubraczku i nieodłączna  rózga, zwana także, w moim rejonie lolą . Niezależnie od nazwy służyła ona do karania niegrzecznych dzieci. Więc, jak można się domyślić pan Gwiazdor, który odwiedzał domy 24 grudnia, nie kojarzył się dzieciom wyłącznie z prezentami. Były jeszcze dzwoneczki; dzwoneczki, które zwiastowaly jego przybycie. Na sam ich dźwięk chowałam się w bezpieczne miejsce. Oczywiście najczęściej okazywało się, że Gwiazdor nie był taki straszny, a prezenty wynagradzaly strach przed karą za złe zachowanie w ciągu roku.

 

Z biegiem czasu uświadomiłam sobie, jak to jest z tym panem Gwiazdorem, kim naprawdę jest i dlaczego zazwyczaj nosi buty wujka Józefa.

Tradycja jednak przetrwala; do ekipy dołączył jeszcze święty Mikołaj, a prezenty zawsze trafiały pod przysłowiową strzechę .

Jednak czerwony kubraczek nadal kojarzył mi się z panem z  rózgą i dzwoneczkami.

 

I właśnie teraz w tym świątecznym okresie, po raz pierwszy od ponad czterdziestu lat, doznałam cudownego, zapierającego dech w piersiach uczucia. W Mikołajki, 6 grudnia, 

jak co dzień rano szykowałam się do pracy, ulice rozświetlaly tylko latarnie. Spojrzałam przez okno i mimo, że widok nie powinien mnie zaskoczyć - bo w dzisiejszym świecie mało co może już nas zdziwić - poczułam jak rozszerzają się moje i tak już duże oczy, serce zaczyna szybciej bić i ogarnia mnie pewien rodzaj ekscytacji.

 

Schowany za ścianą budynku, oświetlony slabym światłem latarni, stał sporej wielkości kład, ozdobiony kolorowymi lampkami, a za jego kierownicą siedział nie kto inny, tylko pan w czerwonym kubraczku. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ten klimat wokół i to, iż odniosłam wrażenie, jakby pojawił się on znikąd.

 

Pomimo racjonalnosci mojego myślenia, wieku i doświadczeń, zadziałała magia - magia świat. W tym świecie konformizmu i konsumpcjonizmu, ciągłego biegu i sztuczności.

Widok ten sprawił, że poczulam dziecięcą radość, ekscytację i pewien rodzaj szczęścia, który pozwolił mi uwierzyć, że ten ktoś w czerwonym kubraczku, to rzeczywiście gość z gwiazd. 

 

A przy okazji przypomniałam sobie, jak cudownie jest wierzyć w magię świąt, cieszyć się, jak beztroskie dziecko i nie bać się, nie wstydzić tej radości.

I tego wszystkim życzę.

 

Nie ważne ile macie lat i jakie bagaże że sobą ciągniecie, a nawet, kto odwiedzał was w dzieciństwie w świąteczny czas. Ważne, co dzieje się tu i teraz. A gwarantuje, że świat potrafi pozytywnie zaskoczyć.

 

Co do Mikołaja, to nawet gdyby nie zapukał do mych drzwi, to jego pojawienie się za moim oknem to widok bezcenny i sam w sobie jest dla mnie fantastycznym prezentem, bo obudził we mnie dziecięcą radość. 

 

Oby każdy z was mógł, jak najczęściej spotkać na swej drodze takiego - niekoniecznie świątecznego - Mikołaja.

 

× 3
Komentarze