Ostatkiem sił próbujemy doczołgać się do końca roku szkolnego - kto tam ma cokolwiek do czynienia ze szkołą (np. dzieci), ten wie, o co chodzi.
(Przy okazji przemycę informację, że wakacje dla nauczyciela niekoniecznie polegają na leżeniu plackiem przez dwa miesiące, jak to sobie wyobrażają niektórzy.)
Ale.
Wczoraj miałam czytające towarzystwo na zastępstwie w bibliotece - grupę uczniów, o której kiedyś już wspominałam. Dziewczynki wypożyczyły sobie książki na wakacje - jedna obyczajówkę, druga dwa kryminały (najpierw wzięła pierwszą część, po kilkunastu minutach dobrała drugą).
Dzisiaj przyszły znowu i ta od obyczajówki mówi, że wzięłaby coś jeszcze tej autorki, bo się wciągnęła, na co ja - że książki mają to do siebie, że wciągają. A ona, że tak, tylko trzeba dobrać je pod siebie. Miło się toczy takie rozmówki książkowe z nastolatkami. 😊
Uczennica od kryminałów wypożyczyła ostatnią część trylogii i poprosiła o polecenie jeszcze czegoś. 😊
A w niedzielę (tak, w niedzielę - nie ma, że wakacje) w ramach pikniku dla lokalnej społeczności przygotowuję Punkt Poboru Czytelniczej Mocy oraz Czytelniczy Poligon Doświadczalny. Wpadajcie. 😎
Tymczasem jednak wracam do papierologii, bo nawet ta w formie elektronicznej to wciąż papierologia.