Avatar @Magda_Maruszak

z_ksiazka_w_swiat

@Magda_Maruszak
Kanapowicz od 5 lat.
z_ksiazka_w_swiat
Napisz wiadomość
Obserwuj
Kanapowicz od 5 lat.

Blog

poniedziałek, 24 maja 2021

Margaret Thatcher. Portret Żelaznej Damy. John Blundell

Kto nigdy nie słyszał o legendarnej Margaret Thatcher? Ja słyszałam! Ciągłe odwoływania do thatcheryzmu, do Lady Margaret, do żelaznych rządów i tego jak twardą ręką dokonywała zmian w Wielkiej Brytanii. I nie ukrywam, że kiedy natknęłam się na tę książkę w Bibliotece, od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać.

Książka jest bardzo krótką biografią Lady Margaret Thatcher i jej życia. Znajdziecie w niej najważniejsze etapy jej działalności i tym samym decyzji. W zrozumieniu jej rządów bardzo pomocny jest wstęp Leszka Balcerowicza, którzy opisuje Nam jak wyglądała Wielka Brytania w tamtych czasach i te zmiany były nieuniknione, tylko jak to zwykle bywa - nie było chętnych ani odważnych żeby je wprowadzić. Tak, jej metody nie zawsze były politycznie poprawne. Dokonała rewolucji, która ponownie postawiła Wielką Brytanie w szeregu z krajami z dodatnim wzrostem gospodarczym. Wyprzedaż mieszkań komunalnych, wojna z górnikami, prywatyzacje czy restrukturyzacja związków zawodowych to tylko szczyt góry lodowej jej dokonań. Nie było to łatwe chociażby z tego względu, że była kobietą a krajem rządzili sami mężczyźni o "wspaniałym" pochodzeniu. A tutaj nagle do gry wchodzi kobieta, z małego miasteczka, której wiele miesięcy zajęło pozbycie się "niemile" widzianego akcentu. Była najdłużej urzędującym Premierem Wielkiej Brytanii, sprawowała władzę przed ponad 11 lat. A to o czymś świadczy. Poniżej przedstawię tylko niektóre z jej dokonań i spuściznę dla następnych premierów, którzy mieli już nieco łatwiej w zarządzaniu krajem.




1. Wojna z całym ruchem związkowym. Nie ugięła się im żądaniom, doprowadzając do zaprzestania strajków. Dzięki temu związki zawodowe ponownie znalazły się pod literą prawa a sami związkowcy odzyskali swoje prawa.
2. Społeczeństwo zmieniło swoje nastawienie i poglądy na korzyści wynikające z gospodarki rynkowej.
3. Doprowadziła do prywatyzacji najważniejszych gałęzi gospodarki. Dzięki temu zmieniła ich los i rozpoczęła światowy ruch w tym zakresie.
4. Polityka monetarna i nauka jej wstrzemięźliwości - jeśli chce się zachować niską inflację.
5. Prawo do wykupu mieszkań komunalnych. Wychodziła z założenia, że ludzie którzy nie zapłacą nawet najniższej kwoty za mieszkanie, nie będą go szanować. Nie ukrywała, że koszty Państwa utrzymujące mieszkania komunalne (naprawy itp. itd.) są znacznie wyższe. I lepiej, żeby mieszkańcy sami zaczęli dbać o miejsca w których mieszają.
6. Rozpoczęła starania, które doprowadziły do pokoju w Irlandii Północnej.

Dla mnie jest to niesamowita kobieta, która wiedziała czego chce i co chce osiągnąć. A kiedy jej współtowarzysze sugerowali, żeby się cofnęła z jakąś ze swoich kontrowersyjnych decyzji odrzekła "Dama się nie cofa". A przytoczone dialogi pomiędzy Lady Margaret a jej współpracownikami są pełne szacunku ale też pewności siebie. Jej determinacja i podejmowanie decyzji w związku z walką o Falklandy a także pomoc prezydentowi USA, Ronaldowi Reganowi przy burzeniu muru bez jednego wystrzału a także zniszczeniu "imperium zła" na zawsze przejdą do historii.

Autor pokazuje także pewne pola w różnych obszarach gospodarki, których reforma/ zmiana mogłaby pomóc przyszłym rządzącym przejść do historii nie tylko Wielkiej Brytanii ale i świata, tak jak Premier Margaret Thatcher. Są to m.in.
- reforma szkolnictwa
- reforma służby zdrowia
- walka z przestępczością
- bilans przychodów i wydatków państwa
- renegocjować układ z UE

Niektóre punkty brzmią znajomo, prawda? W Polsce przydałby się ktoś taki jak Lady Margaret, ktoś kto byłby w stanie wyprowadzić Polskę z tego marazmu czy nawet równi pochyłej na której jesteśmy. A co, do renegocjacji układu z UE to jak dobrze wiemy, już niedługo te relacje Wielkiej Brytanii z Unią Europejską ulegną zmianie. Ciekawe tylko czy dzięki temu rozwodowi Wielka Brytania więcej straci czy zyska. Czas pokaże.
Tagi:
#margaretthacher#thatcher#zksiazkawswiat#ksiazka#biografia
poniedziałek, 24 maja 2021

Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet. Karolina Bednarz

Rola i traktowanie kobiet w różnych krajach jest dla mnie bardzo interesujące. A Japonia to tzw. kraj egzotyczny z odmienną kulturą czy tradycją od tej Naszej - europejskiej. I to powoduje jeszcze większą ciekawość. Książka składa się z historii poszczególnych kobiet - Japonek, które żyją i funkcjonują w tym społeczeństwie. Każda z tych historii powoduje wstrząs, każda z tych historii spowodowała, że ucieszyłam się z tego że dane jest mi żyć w Europie.

Przede wszystkim kobieta nie jest osobą, która jest szanowana w japońskim społeczeństwie. Ma ona swoją rolę do spełnienia, posiada swoje obowiązki których nie dzieli ze swoim partnerem/ mężem. Jest z nimi sama. Pozwolę sobie przytoczyć trzy historie kobiet, które zrobiły na mnie największe wrażenie / szok.

Spełnienie zawodowe i tzw. kariera dla kobiet po prostu nie istnieje. Kobieta (co już chyba nie dziwi) zarabia znacznie mniej od mężczyzn pomimo tego samego stanowiska. W Japonii są dwie ścieżki "kariery" menadżerska i tzw. ogólna. Możecie się domyślać, że na ścieżce menadżerskiej są przede wszystkim mężczyźni. To jest ścieżka, po której się pniesz, awansujesz, zarabiasz więcej. Oczywiście też, im wyżej tym więcej pracujesz i mniej jesteś w domu. Ścieżka ogólna - spłycając, po prostu siedzisz i klepiesz cały czas to samo. I ta ścieżka jest dla kobiety - firma nie chce inwestować w kobiety, przecież wiadomo, że za chwilę wyjdzie za mąż, urodzi dziecko i zniknie z życia zawodowego. W książce pokazana jest też kobieta, która taką ścieżką managerską poszła, kosztem rodziny. Dla niej rodziną jest firma, praca. Przez co brakuje jej tzw. soft skills dzięki którym mogłaby porozmawiać ze swoimi podwładnymi i być kierownikiem/ managerem z prawdziwego zdarzenia. Nie ma żadnych interakcji z człowiekiem, jej życiem jest praca. I to był jej wybór - praca zamiast własnego życia.

Po urodzeniu dziecka, kobieta ma po prostu dodatkowy obowiązek. Najczęściej jest tak, że pracuje, zajmuje się domem a później dochodzi jeszcze dziecko. Mężczyzna stawia siebie z boku, bo przecież od zawsze tak jest. Najbardziej szokujące dla mnie było to, że kobieta musiała wyjechać na delegacje a ktoś przecież musiał odebrać dziecko z przedszkola. I jak to się zadziało? Mąż przecież nie mógł przez 3 dni odbierać dziecka bo przecież pracuje więc kobieta codziennie popołudniu wsiadała w samolot, leciała do miejsca zamieszkania odbierała dziecko i wracała do domu a z rana (po odprowadzeniu dziecka) wsiadała w samolot i wracała na delegacje. Szczerze? Czytając to byłam po prostu wściekła. Zastanawiałam się, gdzie w tej rodzinie jest odpowiedzialność mężczyzny, na czym tak naprawdę opierają się relacje damsko - męskie, które decydują się na założenie rodziny. Nie wyobrażam sobie, żeby ojciec dziecka wypadł się obowiązku wobec niego, nie mogąc odebrać go z przedszkola. I ta kobieta, spała niewiele. Zajmowanie się domem, dzieckiem, wstawała przed świtem żeby przygotować swojemu mężowi śniadanie i posiłki. A w momencie, kiedy miała już dość, kiedy nie miała siły i musiała zrezygnować z pracy. Jej rodzina i rodzina jej męża - pogratulowały jej! Pogratulowały jej tego, że zrozumiała co jest najważniejsze w życiu i jaki jest jej prawdziwy obowiązek - rodzina i dziecko.

Kolejnym elementem japońskiej układanki jest wszechobecne molestowanie kobiet a nawet dzieci w środkach komunikacji miejskiej. Opisy, które są zawarte w książce są szokujące. A najgorsze jest przyzwolenie społeczeństwa na tego typu zachowania. Nikt nie reaguje, nikt nie zwraca uwagi, nikt nie zapobiega. Nikt, nie mówi tym dziewczynkom jadącym do szkoły, że takie zachowanie jest niedopuszczalne, że to nie jest normalne. Na szczęście się to zmienia, na szczęście pojawiają się fundacje, które rozdają dziewczynkom specjalne breloczki (które są przypinane do plecaka) i które mówią, że w razie takiej sytuacji dana osoba zacznie krzyczeć. I nie daje przyzwolenia na takie zachowanie. Naprawdę musiało minąć aż tyle czasu, by ten problem został zauważony?

I na sam koniec sytuacja, która wzbudziła we mnie gniew. Kolacje/ Integracje firmowe. Bowiem osobą, która obsługuje takie imprezy - dolewa alkoholu, patrzy czy nic nikomu nie brakuje jest osoba która jest w danym zespole najmłodsza stażem. Oczywiście jest to zawsze kobieta.

Bardzo Wam polecam tą książkę, każda historia jest inna i mam wrażenie coraz bardziej szokująca. Na szczęście rola kobiety się zmienia. Na szczęście!

Polecam Wam także podcast Działu Zagranicznego, gdzie autorka tej książki opowiada o realiach kobiet w Japonii.
https://www.dzialzagraniczny.pl/2019/08/przegrane-psy-czyli-jak-japonia-zniecheca-kobiety-do-pracy-i-kaze-im-siedziec-w-domach-dzial-zagraniczny-podcast006/
Tagi:
#japonia#kwiatywpudelku#ksi#reporta#zksiazkawswiat
poniedziałek, 24 maja 2021

Deutsche Nasz - Ewa Wanat

Ile wiemy o Naszym zachodnim sąsiedzie? Ja muszę przyznać, że wiedziałam niewiele. Pomimo, że moją pierwszą wycieczkę zagraniczną odbyłam w 3 klasie gimnazjum i właśnie był to Berlin. Byłam nim zafascynowana! Wszystko było takie nowe, ogromne i inne. A muzeum przy Check point Charlie pokazało mi co nie co o życiu w czasach muru. Kolejnym punktem refleksji był Pomnik Pomordowanych Żydów Europy potocznie nazywany Pomnikiem Holocaustu, praktycznie w samym sercu Berlina. Kto, go nie zna - w Internetach jest łatwo dostępny jego wizerunek. Sam pomnik robi niesamowite wrażenie a chodząc wśród tych bloków odczuwa się strach. I tym bardziej drażni i boli fakt, jak turyści nie wiedząc gdzie są (mam nadzieję, że to przez ich niewiedzę) wchodzą na te bloki i robią sobie selfie. Nie potrafię tego zrozumieć.




Autorka przeprowadza Nas bardzo płynnie przez historię Niemiec, opowiadając ją za pośrednictwem historii poszczególnych bohaterów - imigrantów. Muszę przyznać, że nigdy nie zastanawiałam się jak wyglądały, w jaki sposób i czyimi rękami odbudowały się po II wojnie światowej. A tak na prawdę od tego się wszystko zaczęło. Podczas wojny zginęło ok. 7 milionów Niemców. W kraju było 37 milionów kobiet i 29 milionów mężczyzn (większość poniżej 18 lat lub powyżej 60 lat). Przez co, rząd niemiecki przystąpił do planu Marshalla w 1948. Mianowicie po wojnie w Niemczech brakowało rąk do pracy i do odbudowy Państwa. Także na postawie umów z krajami o wysokim bezrobociu (Włochy, Hiszpania, Grecja, Turcja, Jugosławia, Maroko, Portugalia czy Tunezja) zaczęto sprowadzać pierwszych gasterbeierów. I w ten oto sposób do kraju zaczęli zjeżdżać Turcy ale...tylko kobiety i mężczyźni. Jeśli posiadali rodziny (dzieci) musieli zostawić je w kraju (w Turcji). Gdy pojawili się już w kraju, na granicy dostawali specjalną pieczątkę, która to kategoryzowała ich do zamieszkania w jednej z czterech dzielnic Berlina. W ten sposób zaczęły powstawać imigranckie getta. Żyli wśród swoich a że dla rządu niemieckiego byli tak tylko na chwilę - nie inwestowano w nich. Nie starano się ich włączyć do społeczności niemieckiej, nie uczono ich języka. Mieli misję. Obudować kraj i wrócić do siebie. Zostali.

Po buntach w 1969 roku, rząd zaczął zdawać sobie sprawę z tego jaki ma problem. To było już kolejne pokolenie imigrantów, które mieszkało w Niemczech a nadal nie czuli się dobrze w tym kraju. Drugie pokolenie imigrantów nadal nie znało języka. W wyznaczonych dzielnicach powstawały przedszkola czy szkoły do których chodziły tylko dzieci imigrantów. Rodowici Niemcy nie chcieli posyłać tam dzieci, ze względu na niski poziom nauczania. Przez co dzieci w domu rozmawiały w ojczystym języku ale w szkole także. Zaczęły narastać problemy. Niemcy sprowadzali całe wsie ludzi, w większości byli to analfabeci i ludzie prości. Sprowadzili ich do kraju, w której królowali hipisi i wolna miłość. Nikt im nie wytłumaczył różnic. A dla nich to był szok kultu
rowy i religijny. To są już na ogół ludzie który nie są akceptowani przez Niemców ale też i przez Turków. Dla wielu z nich czas się zatrzymał i nie robili postępów.

Co ciekawe, duża część osób z którymi rozmawiała autorka zdaje sobie sprawę, że jest w innym kraju o innej kulturze. I wprost mówi o tym, że to oni powinni się przystosować a nie Niemcy co nich. Mają inną kulturę, wyznają inną religię i inaczej się ubierają. Widzę, że Niemcy to szanują i nie naciskają na nich zmiany. A emigracji są na tyle wdzięczni za nowe życie i bezpieczeństwo, że chcą się dostosować. Oczywiście, są zamach i akty terroryzmy. Jest to pięknie w książce ujęte, że wśród Niemcy są także złodzieje i mordercy - jak w każdym narodzie. Nie można na podstawie takich czynów osądzać całego narodu.

Natomiast Niemcy mają już dosyć. Czują, że już zrobili wszystko co mogli i pomogli setkom tysięcy jak nie milionom uchodźców. Nie tylko tych nowożytnych ale także tych powojennych. Nie mogą całe pokolenia pokutować za swoich przodków i ich czyny. Chcą w końcu zacząć żyć. Problem polega na tym, że niemieckie kobiety (tzw. aryjskie) nie chcą rodzić dzieci. Jak rodzą to nie jest to taka ilość, która pomaga niemieckiej demografii. Za to kobiety - imigrantki, rodzą dzieci i to więcej niż jedno. Autorka, powołując się na dane statystyczne, przewiduje że Niemcy jako naród wyginie. Stanie się to naturalnie ze względu na minusowy przyrost naturalny. To jest czarna wizja aczkolwiek nie niemożliwa.

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy są ciekawi jak wygląda problem / rozwój imigrantów za naszą zachodnią granicą. W jaki sposób się wszystko rozwija a także z jakimi problemami przez to borykają się Niemcy
Tagi:
#deutschenasz#niemcy#reporta#ksi
poniedziałek, 24 maja 2021

Chirurdzy. Opowieści Prawdziwe. Lech Mucha

Nie od dzisiaj wiadomo, że w moim kręgu zainteresowań są książki związane z medycyną czy szeroko pojętym zdrowiem. Dlatego z chęcią sięgnęłam po tę książkę. Autor jest z zawodu chirurgiem ogólnym i pracuje w szpitalu powiatowym i opowiada Nam o różnych sytuacjach/ przypadkach medycznych. I tak jak poszczególne przypadki medyczne są w jakiś sposób normą i nie robią wrażenia. Ok, przyznaje niektóre pomysły, które ludzie sami sobie robią przyprawiają o szyderczy uśmiech. No ale ludzie, są ludźmi.

Każdy rozdział, każda historia zakończona jest różnymi ciekawostkami medycznymi. I na nich chciałabym się skupić. I wydaje mi się, że to dla nich warto zajrzeć do tej książki. Poniżej przedstawiam Wam niektóre z nich:

- Cesarskie cięcie - wg. niektórych źródeł, jeden z cesarzy nakazał wydobywanie płodów z ciał zmarłych kobiet. Tak, by pochowana kobieta nie nosiła już w sobie dziecka. I taka było pierwotne zastosowanie tego zabiegu. Natomiast skąd sama nazwa "cesarskie cięcie"? Uważa się, że jeden z przodków Gajusza Julisza Cesara przyszedł na świat w ten właśnie sposób i właśnie dlatego otrzymał przydomek Caesar. I właśnie łacińskie słowo "caesar" lub "caeson" jest tłumaczone na język polski jako "wyprutek". Można by więc stwierdzić, że przydomek Caesar wziął się od nazwy zabiegu, dzięki któremu przyszedł na świat.

- Rękawiczki chirurgiczne. Ich pierwsze użycie wcale nie było spowodowane chęcią polepszenia warunków higienicznych na sali operacyjnej. Bowiem, zostały one wynalezione z miłości, z miłości chirurga do instrumentariuszki. A dokładniej chirurga Williama Halsted'a oraz Karoline Hampton. A, że chirurg był skrytym w sobie mężczyzną to ukrycie wzdychał do instrumentariuszki, która bardzo często asystowała mu przy operacjach. Aż pewnego dnia zauważył na jej rękach wypryski. Stan zapalny spowodowany był myciem rąk sublimatem, tak często stosowanym w tamtym okresie (okolice 1890 roku). Wiliam złożył specjalne zamówienie w firmie Goodyear na rękawiczki szyte na miarę. Instrumentariuszka nie popracowała w nich długo, gdyż w pewnym momencie została żona chirurga i zajęła miejsce u jego boku ale już w domu.

- Wyrostek robaczkowy. Jest to narząd, który nie jest nam do niczego potrzebny. Natomiast stanowi on dowód na poparcie teorii ewolucji. Bowiem narząd ten jak i jelito ślepe są pozostałościami po naszych przodkach, tych roślinożernych. Obecnie, u ssaków, które żywią się liśćmi służy on jako komora fermentacyjna, w którym zyją bakterię rozkładające celulozę w cukry.

- Leczenie ran. W średniowieczu, największym problemem w leczeniu ran było tamowanie krwawienia. Jako, że nie znano metody podwiązywania naczyń, krwotoki tamowano stosując ucisk oraz przypalanie żelazem. Zamiennikiem dla żelaza w ramach postrzałowych był gorący olej, który na takie rany wylewano. Metodę tą przez przypadek zmienił Francuz - Ambroise Pare. Podczas bitwy pod Turynem, gdzie pełnił funkcje chirurga, zabrakło oleju. Tym szczęściarzom, na rany kładł maść zrobionej z mieszanki olejki różanego, terpentyny i żółtka jaj. Zauważył on, że Ci pacjenci czują się znacznie lepiej niż Ci "leczeni" olejem i na szczęście przy następnych wyprawach i wojnach używał już nowej metody.

Więcej ciekawostek Wam nie zdradzę ale odeślę Was do książki. Jedyna rzeczą, która mi troszkę przeszkadzała (w szczególności na początku książki) wiele odniesień do Boga i religii. A mianowicie, że nauka i umiejętności lekarzy to jedno ale także to czy ktoś wyzdrowieje albo że zabieg się uda - należy zawierzyć Bogu. I mam wrażenie, że momentami dana historia danego pacjenta zakończyła się powodzeniem tylko dlatego, że "Bóg tak chciał". No nie, ja jednak wierzę w naukę i w medycynę.
Tagi:
#chirurdzy#ksi#medycyna#opowie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl