Avatar @Magda_Maruszak

z_ksiazka_w_swiat

@Magda_Maruszak
Kanapowicz od ponad 4 lat.
z_ksiazka_w_swiat
Napisz wiadomość
Obserwuj
Kanapowicz od ponad 4 lat.
poniedziałek, 24 maja 2021

Deutsche Nasz - Ewa Wanat

Ile wiemy o Naszym zachodnim sąsiedzie? Ja muszę przyznać, że wiedziałam niewiele. Pomimo, że moją pierwszą wycieczkę zagraniczną odbyłam w 3 klasie gimnazjum i właśnie był to Berlin. Byłam nim zafascynowana! Wszystko było takie nowe, ogromne i inne. A muzeum przy Check point Charlie pokazało mi co nie co o życiu w czasach muru. Kolejnym punktem refleksji był Pomnik Pomordowanych Żydów Europy potocznie nazywany Pomnikiem Holocaustu, praktycznie w samym sercu Berlina. Kto, go nie zna - w Internetach jest łatwo dostępny jego wizerunek. Sam pomnik robi niesamowite wrażenie a chodząc wśród tych bloków odczuwa się strach. I tym bardziej drażni i boli fakt, jak turyści nie wiedząc gdzie są (mam nadzieję, że to przez ich niewiedzę) wchodzą na te bloki i robią sobie selfie. Nie potrafię tego zrozumieć.




Autorka przeprowadza Nas bardzo płynnie przez historię Niemiec, opowiadając ją za pośrednictwem historii poszczególnych bohaterów - imigrantów. Muszę przyznać, że nigdy nie zastanawiałam się jak wyglądały, w jaki sposób i czyimi rękami odbudowały się po II wojnie światowej. A tak na prawdę od tego się wszystko zaczęło. Podczas wojny zginęło ok. 7 milionów Niemców. W kraju było 37 milionów kobiet i 29 milionów mężczyzn (większość poniżej 18 lat lub powyżej 60 lat). Przez co, rząd niemiecki przystąpił do planu Marshalla w 1948. Mianowicie po wojnie w Niemczech brakowało rąk do pracy i do odbudowy Państwa. Także na postawie umów z krajami o wysokim bezrobociu (Włochy, Hiszpania, Grecja, Turcja, Jugosławia, Maroko, Portugalia czy Tunezja) zaczęto sprowadzać pierwszych gasterbeierów. I w ten oto sposób do kraju zaczęli zjeżdżać Turcy ale...tylko kobiety i mężczyźni. Jeśli posiadali rodziny (dzieci) musieli zostawić je w kraju (w Turcji). Gdy pojawili się już w kraju, na granicy dostawali specjalną pieczątkę, która to kategoryzowała ich do zamieszkania w jednej z czterech dzielnic Berlina. W ten sposób zaczęły powstawać imigranckie getta. Żyli wśród swoich a że dla rządu niemieckiego byli tak tylko na chwilę - nie inwestowano w nich. Nie starano się ich włączyć do społeczności niemieckiej, nie uczono ich języka. Mieli misję. Obudować kraj i wrócić do siebie. Zostali.

Po buntach w 1969 roku, rząd zaczął zdawać sobie sprawę z tego jaki ma problem. To było już kolejne pokolenie imigrantów, które mieszkało w Niemczech a nadal nie czuli się dobrze w tym kraju. Drugie pokolenie imigrantów nadal nie znało języka. W wyznaczonych dzielnicach powstawały przedszkola czy szkoły do których chodziły tylko dzieci imigrantów. Rodowici Niemcy nie chcieli posyłać tam dzieci, ze względu na niski poziom nauczania. Przez co dzieci w domu rozmawiały w ojczystym języku ale w szkole także. Zaczęły narastać problemy. Niemcy sprowadzali całe wsie ludzi, w większości byli to analfabeci i ludzie prości. Sprowadzili ich do kraju, w której królowali hipisi i wolna miłość. Nikt im nie wytłumaczył różnic. A dla nich to był szok kultu
rowy i religijny. To są już na ogół ludzie który nie są akceptowani przez Niemców ale też i przez Turków. Dla wielu z nich czas się zatrzymał i nie robili postępów.

Co ciekawe, duża część osób z którymi rozmawiała autorka zdaje sobie sprawę, że jest w innym kraju o innej kulturze. I wprost mówi o tym, że to oni powinni się przystosować a nie Niemcy co nich. Mają inną kulturę, wyznają inną religię i inaczej się ubierają. Widzę, że Niemcy to szanują i nie naciskają na nich zmiany. A emigracji są na tyle wdzięczni za nowe życie i bezpieczeństwo, że chcą się dostosować. Oczywiście, są zamach i akty terroryzmy. Jest to pięknie w książce ujęte, że wśród Niemcy są także złodzieje i mordercy - jak w każdym narodzie. Nie można na podstawie takich czynów osądzać całego narodu.

Natomiast Niemcy mają już dosyć. Czują, że już zrobili wszystko co mogli i pomogli setkom tysięcy jak nie milionom uchodźców. Nie tylko tych nowożytnych ale także tych powojennych. Nie mogą całe pokolenia pokutować za swoich przodków i ich czyny. Chcą w końcu zacząć żyć. Problem polega na tym, że niemieckie kobiety (tzw. aryjskie) nie chcą rodzić dzieci. Jak rodzą to nie jest to taka ilość, która pomaga niemieckiej demografii. Za to kobiety - imigrantki, rodzą dzieci i to więcej niż jedno. Autorka, powołując się na dane statystyczne, przewiduje że Niemcy jako naród wyginie. Stanie się to naturalnie ze względu na minusowy przyrost naturalny. To jest czarna wizja aczkolwiek nie niemożliwa.

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy są ciekawi jak wygląda problem / rozwój imigrantów za naszą zachodnią granicą. W jaki sposób się wszystko rozwija a także z jakimi problemami przez to borykają się Niemcy
#deutschenasz#niemcy#reporta#ksi
Komentarze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl