Na dniach premiera Pani najnowszej dylogii „Kochaj mnie szeptem”. Proszę opowiedzieć o niej w kilku słowach. Część czytelników z pewnością słyszy o niej po raz pierwszy.
Anna Dąbrowska: Premiera zbliża się wielkimi krokami i trochę się jej boję… Wiem, że to moja nasta książka, ale pierwsza w gatunku erotycznym. Mogę powiedzieć o dylogii tylko jedno: to nie będzie łatwa historia. To będzie emocjonalny rollercoaster, który zatrzymuje się na chwilę tylko po to, by zaczerpnąć jeden mały oddech i jedzie dalej ze zdwojoną prędkością. Kochaj mnie szeptemi Zamień mnie w krzyk to książki skomplikowane psychologicznie. Na główną bohaterkę można będzie się złościć, krzyczeć, ale nastanie taki moment, że czytelnik usiądzie w wygodnym fotelu i postanowi zrozumieć jej decyzje. Nikt z nas nie podejmuje zawsze trafnych wyborów mając te dwadzieścia lat. Człowiek całe życie się uczy… Tak samo Gabriela, czyli bohaterka tej historii, uczy się jak żyć. Uczy się miłości do samej siebie. Rozpędziłam się i już niczego więcej nie zdradzam. Zachęcam do przeczytania tej historii!
Muszę przyznać, że zarówno okładka, jak i opis fabuły, w pierwszej kolejności skojarzyły mi się z lekką, romantyczną, ale ostatecznie niezbyt głęboką historią. Tymczasem pierwsze recenzje donoszą, że w swoich książkach nie unika Pani trudnych tematów. Skąd pomysł na połączenie traumatycznych wydarzeń z erotyką?
Anna Dąbrowska: Ostatnio przeczytałam opinię, że to są okładki „harlekinowe”, co przyjęłam z małym zadziwieniem. Wyszukałam okładki Harlekinów i znalazłam niewiele wspólnych cech. Uważam, że nigdy nie należy oceniać książki po okładce, i zawsze trzymam się tej zasady!
Zapytała mnie Pani o trudne tematy… Ja uwielbiam takie poruszać w swoich powieściach! Lubię dawać czytelnikom to, czego jeszcze nie czytali. Kocham ich zaskakiwać! Nie znoszę utartych ram gatunkowych, więc postanowiłam napisać erotyk, który prócz intymnych scen, posiadałby również ważny przekaz. Czasami coś nas musi zaboleć, poruszyć, wstrząsnąć, byśmy otworzyli oczy, i zupełnie inaczej spojrzeli na pewne sprawy. Nie boję się pisać i zapewne stworzę jeszcze mieszankę gatunkową, która nie powinna do siebie kompletnie pasować, ale… Będzie kompatybilna. Zapewniam.
„Kochaj mnie szeptem” łamie czytelniczkom serca i wyciska z oczu łzy. Jak Pani to robi? I przede wszystkim, czemu?
Anna Dąbrowska: Czytam wiele książek, ale pamiętam tylko te, które mną wstrząsnęły. Piszę tylko takie książki, które sama chciałabym przeczytać. Uważam, że dobra książka to zaskakująca książka!
Jakie jest Pani zdaniem najważniejsze przesłanie „Kochaj mnie szeptem”?
Anna Dąbrowska: Przesłanie jest jedno, a właściwie to apel o to, by kobiety jak najszybciej uciekały z domu, w którym mieszka toksyczny partner. Nie pozwalajmy sobie na przemoc psychiczną i fizyczną! Nie bójmy się prosić ludzi o pomoc, gdy dzieje nam się krzywda. Sami też nie bądźmy obojętni na cudze piekło.
Zauważyłam, że z każdą kolejną książką coraz odważniej pisze Pani o erotyce. Z czego to wynika? Czy stara się Pani odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie na takie książki, a może to Pani bohaterki stają się coraz bardziej wyzwolone?
Anna Dąbrowska: Świetne pytanie! Zapotrzebowanie na książki erotyczne jest ogromne! Potrzeba napisania odważniejszej książki dojrzewała we mnie aż dwa lata. Cała historia zawarta w dylogii, żyła w mojej głowie tyle czasu! Potrzebowałam zmienić gatunek. Książki młodzieżowe bardzo mnie hamowały w kreowaniu charakternych postaci. Myślę, że pisząc gatunki NA i YA byłam autorką-nastolatką, a teraz przeszłam przeobrażenie. Stałam się autorką-kobietą, która przestała się bać kontrowersyjnych treści.
W swoich książkach pisze Pani przede wszystkim o miłości. Czy myślała Pani o spróbowaniu swoich sił w zupełne innym gatunku?
Anna Dąbrowska: Uwielbiam pisać o miłości! Myślę, że poradziłabym sobie także z napisaniem historii, w której miłości miałoby nie być. Kto wie, jaki pomysł narodzi się jeszcze w mojej głowie?
Jakie są Pani najbliższe literackie plany?
Anna Dąbrowska: Będę pisać erotyki! (śmiech)
Dziękuję za wywiad, Dominika Róg-Górecka.
Bardzo dziękuję za ciekawe pytania! Wspaniale bawiłam się, odpowiadając na pytania. Pozdrawiam serdecznie Panią Redaktor i moje Czytelniczki!
Przesłanie jest jedno, a właściwie to apel o to, by kobiety jak najszybciej uciekały z domu, w którym mieszka toksyczny partner. Nie pozwalajmy sobie na przemoc psychiczną i fizyczną! Nie bójmy się prosić ludzi o pomoc, gdy dzieje nam się krzywda. Sami też nie bądźmy obojętni na cudze piekło.
I to jest właśnie bardzo dobra puenta tego wywiadu. Autorka widać rozumie, że zachwycanie się kontrolą partnera nad partnerką, jego toksyczna miłość i ciągła inwigilacja kobiety to nie jest piękne i romantyczne, ale przerażające.
× 12
Komentarze (1)
@katapika · ponad 3 lata temu
Świetna uwaga. Fragment tej wypowiedzi autorki bardzo mnie ujął.
Pisanie o przemocy domowej, piekle, z którego można się wydostać jest ważne i potrzebne społecznie. Niestety okładki tych książek nie zachęciłyby mnie do lektury.
Bo okładki są „harlekinowe” i nie wiem czemu autorka przyjęła to stwierdzenie z "małym zadziwieniem" i mnie też nie zachęciłyby do lektury tych książek.
Dojeżdżam po pracy autobusem, z racji tego, że to jedyny miejski, który kursuje na linii "Moja miejscowość - centrum", to skład co rano jest podobny w tym ze trzy panie w średnim wieku, które z wypiekami na twarzy zaczytują się książkach o okładkach obłożonych papierem do pakowania. Długo nie dawało mi to spokoju, myślałem, że może książki pożyczone i nie chcą zrobić oślich rogów itp. itd. Aż pewnego dnia przyuważyłem, że moja koleżanka z pracy też nosi w torbie książkę obłożoną papierem, więc jako, że nie mam wstydu, to zapytałem WTF? W odpowiedzi usłyszałem, że głupio jej w pociągu wyciągnąć książkę z taką okładką, więc zawija ją w papier i, że to trochę tak jak z pierwszą zasadą "Podziemnego kręgu" :D
Hahaha! Dobre! Nie wpadłam na to :) Zawsze bezwstydnie pokazywałam okładki. Mnie to bardziej intrygowało, co sobie pomyśli "podglądacz", który przypadkiem zerknie na treść i trafi na ciekawy fragment :D
Ja to pamiętam kiedyś w pociągu jakiś chłopczyna zapuścił sobie coś na telefonie i chyba mu słuchawki nie podziałały czy jaki czort, bo nagle słyszymy w przedziale : och och uu och och i tak dalej. Czerwoniutki się zrobił, że aż żal było patrzeć :#
"Anna Dąbrowska: Uwielbiam pisać o miłości! Myślę, że poradziłabym sobie także z napisaniem historii, w której miłości miałoby nie być. Kto wie, jaki pomysł narodzi się jeszcze w mojej głowie?"
Pani Anna nie musi pisać książek w których "miłości miałoby nie być" wystarczyłoby, aby nie było "harlekinowej" erotyki. Miłość jest piękna i trzeba o niej pisać, jednak nie każdy to potrafi. Jeśli to się pani Dąbrowskiej uda, to może i ja się skuszę na jej książkę.