„Przez mój zawód, każdą scenę, którą opisuję, muszę najpierw zobaczyć, jakby była filmem” - wywiad z Roksaną Samagalską

Autor: Katarzyna Załęska ·7 minut
Artykuł sponsorowany
2023-10-20 4 komentarze 7 Polubień
„Przez mój zawód, każdą scenę, którą opisuję, muszę najpierw zobaczyć, jakby była filmem” - wywiad z Roksaną Samagalską

Podobno pisze Pani od zawsze, ale dopiero „Zupełnie przypadkiem” ujrzało światło dzienne. Co jest takiego wyjątkowego w tej książce?

 

Tak piszę od zawsze, już jako mała dziewczynka, próbowałam tworzyć opowiadania i wiersze, ale pierwszym osiągnięciem pisarskim była prośba Józefa Szajny, by moja praca magisterska o jego twórczości była ogólnodostępna w Instytucie Sztuki. Przyznam, że było to dla mnie nie lada wyróżnienie. Wtedy jednak nie poszłam dalej w tym kierunku, robiłam zupełnie inne rzeczy, a pisanie zawsze gdzieś było obok. Z moimi książkami zawsze było tak, jak to w życiu bywa, czasem zabrakło dyscypliny, żeby dokończyć rozpoczętą historię, czasem czasu, a czasem nie byłam zadowolona z efektu. W 2022 roku złożyłam sobie obietnicę, że napiszę całą historię od początku do końca, w sumie chyba skłonił mnie do tego jakiś impuls, który poczułam. Może chciałam sobie udowodnić, że potrafię? „Zupełnie przypadkiem” zaczęłam pisać w pierwszy wrześniowy weekend na Warmii. Pamiętam, że sceny przychodziły do mnie same, jedna po drugiej i tak się zaczęło. Udało mi się skończyć książkę i dotrzymać danego sobie słowa. Pamiętam jak w Nowy Rok, robiłam poprawki i byłam z siebie bardzo dumna, że to zrobiłam. Na początku nie zastanawiałam się, jak ją wydam, kto mi w tym pomoże, po prostu pisałam. Co jest wyjątkowego w tej historii? Na to pytanie chyba lepiej odpowiedzieliby moi Czytelnicy :) Dla mnie ta historia niesie nadzieję, że pomimo trudnych sytuacji w życiu ostatecznie, jeśli będziemy pracować nad sobą, może się udać, musimy tylko w to wierzyć i nie odpuszczać przy pierwszym potknięciu.

 

A co z pozostałymi książkami? Czego im zabrakło? Czy jest w planach wydanie którejś z nich?

 

Często wracam do jakichś historii napisanych kiedyś, ale musiałabym je napisać od nowa, żeby je oddać w ręce Czytelników:) Jestem teraz zupełnie inną osobą, inaczej patrzę na świat i to na pewno widać w sposobie, w jaki pisze teraz. Oczywiście zostawiam sobie taką furtkę, ale, prawdę mówiąc, mam tyle pomysłów i historii, które chciałabym opowiedzieć na swój sposób, że sięgam po nowe, zamiast przerabiać stare. Może to ja nie byłam gotowa i musiałam znaleźć swoją drogę, dojrzeć jako kobieta a dopiero potem jako pisarka.

 

 

W książce poznajemy kilka kobiecych postaci, grupę przyjaciółek. Czy wierzy Pani w to, że takie „babskie” przyjaźnie są możliwe?

 

To częste pytanie i faktycznie patrząc na dzisiejszy świat i zabieganych ludzi, skupionych głównie na swoich potrzebach ciężko uwierzyć, że to jest możliwe. Ja wiem jednak, że takie przyjaźnie istnieją. Moja przyjaciółka jest jednocześnie pierwszą kobietą recenzującą moje książki. Wiem, że jeśli ona powie, że mam pisać dalej to mówi to szczerze, bo nie ma między nami sztucznych emocji, udawania, że jest się kimś innym. Bo możemy być ze sobą bez tych wszystkich masek, znając swoje dobre, ale i te gorsze strony i nadal siebie akceptować, podziwiać, lubić spędzać ze sobą czas. To chyba polega na tym, żeby doceniać ludzi, tych, którzy cię uskrzydlają już samą swoją obecnością. Tu nie potrzeba żadnych dodatków, wystarczy prosta rozmowa i szczerość.

 

Jak powstawały bohaterki, na kim były wzorowane?

 

Każda z moich bohaterek to wymysł mojej wyobraźni. Nie wzorowałam się na nikim. Przez mój zawód, każdą scenę, którą opisuję, muszę najpierw zobaczyć, jakby była filmem i dopiero potem ją opisuję. Tak samo jest z bohaterami. Zastanawiam się, co lubią, jak wyglądają, jak się ubierają, co je martwi a czego pragną itp… to trochę tak jakby przygotowywać się do zagrania jakiejś postaci, żeby się w nią wczuć, musimy się o niej jak najwięcej dowiedzieć, jakie są jej motywy, cele, zamierzenia…

 

Historia każdej z przyjaciółek głównej bohaterki jest zaledwie lekko zarysowana. Czy będziemy mieli okazje poznać je bliżej w przyszłości? Ma Pani takie plany?

 

Nie jest Pani pierwszą osobą, która zadała mi to pytanie. To prawda historia na to pozwala i nie będę ukrywać, że zostawiłam sobie taką furtkę. Wyznaję jednak zasadę, że należy robić w danym momencie to, co podpowiada serce, nic na siłę. Może przyjdzie moment, że będę chciała, wrócić do Igi i jej przyjaciółek i opowiedzieć inną historię z ich udziałem. Nie wykluczam takiej możliwości.

 

Która z nich jest Pani ulubioną?

 

Chyba każda z nich ma swoje miejsce w moim sercu. Iga, która stara się radzić sobie ze swoim pogmatwanym życiem, ale robi to w świadomy, mądry sposób. Czasem stara się być twarda, czasem jest naiwna, ale najważniejsze, że dąży do szczęścia w zgodzie ze sobą. Jola, która konsekwentnie realizuje swoje zamierzone cele i robi to krok po kroku. Kasia, która zawsze jest podporą i mimo swoich trudnych wyborów, czasem błędów, jest bardzo prawdziwa i szczera. W sumie chciałabym być częścią ich paczki :)

 

Przyjaciółka jest Pani pierwszą czytelniczką i recenzentką, a jak wyglądały spotkania z innymi czytelnikami? Czy czyta Pani recenzje swojej książki?

 

Tak czytam i muszę się przyznać, że bardzo to lubię. Korzystając ze sposobności, dziękuję każdemu, kto poświęcił chwilę i napisał parę słów. To niezwykle miłe. Oddając „Zupełnie przypadkiem” w ręce czytelników, nie miałam żadnych oczekiwań, nie chciałam spekulować i zastanawiać się, czy książka się spodoba, czy ktoś po nią sięgnie… i kiedy zaczęły się pojawiać pierwsze recenzje, pierwsze wiadomości i oceny było mi bardzo, ale to bardzo miło, że ta historia spodobała się tylu osobom. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale reakcje Czytelników zdecydowanie dały mi kopa do dalszego pisania. 

 

 

Nie zdradzając zbyt wiele czytelnikom wspomnę tylko, że w książce pojawia się piękna Hiszpania. Czy to nieprzypadkowy wybór?


Nie, nie jest przypadkowy. Mam takich kilka miejsc na świecie, gdzie mogłabym mieszkać i Hiszpania jest jednym z nich. Dlatego Iga poleciała właśnie tam. Mam bardzo dobre wspomnienia związane z tym krajem i choć zawsze myślałam, że Włochy są moim miejscem na ziemi, to przekonałam się, że w Europie jest nim jednak Hiszpania.

 

Czym Hiszpania zdobyła Pani serce?

 

Zacznę od pogody, jestem osobą, która uwielbia słońce, żywię się nim i mam dzięki niemu energię do działania. Architektura, która zachwyca i inspiruje do tworzenia pięknych rzeczy. Od zawsze powtarzam, że jeśli żyjemy w pięknej przestrzeni, to nasza wyobraźnia ma większą swobodę. I jest jeszcze coś, co chciałabym mieć blisko — szum fal. Marzy mi się, dom z widokiem na morze, żebym mogła podziwiać ich piękno, popijać dobrą kawę i pisać. Wiem, brzmi ckliwie i romantycznie. :)

 

W książce mamy też grę w golfa. Grywa Pani?

 

Tak, zaczęłam niedługo przed tym, jak zaczęłam pisać „Zupełnie przypadkiem”. To wciągający sport, daje sporo radości, masz okazję poznać fantastycznych ludzi, z różnych środowisk, z którymi wspaniale się spędza czas, grając w golfa. Oczywiście czeka mnie jeszcze daleka droga, bo golf jest trudną grą, gdzie potrzebna jest konsekwencja, duża determinacja i pokora, ale chyba mogę powiedzieć, że trochę mnie wciągnęła. Cieszę się, kiedy jedziemy na golfowy wyjazd, nie tylko dlatego, że to super odpoczynek i reset dla głowy, ale zawsze wracam z nowymi pomysłami.

 

Czyżby była Pani pierwowzorem Marii?

 

Nie. Może przyjdzie czas, że do tworzenia jakiejś historii wykorzystam swoje cechy. Oczywiście pisząc, zastanawiam się, jak ja zachowałabym się w danej sytuacji, jakie byłyby moje emocje, ale często moi bohaterowie mają zupełnie inaczej i ja to szanuję, w końcu są zupełnie innymi osobami.

 

 

Chciałabym jeszcze zahaczyć o temat terapii, który również pojawia się w tej historii. Zdrowie psychiczne, ale również wsparcie psychoterapeutów w różnych trudnych momentach naszego życia to ostatnimi czasy bardzo ważny temat.

 

To prawda. Sama zastanawiałam się, czy nie skorzystać z profesjonalnej pomocy po śmierci mojej mamy. W dzisiejszym świecie to powinno być normą, jak pójście do dentysty. Jeśli masz jakiś problem, z którym sobie nie radzisz, dlaczego musisz się z nim borykać samotnie, skoro możesz zwrócić się o pomoc? Czasem wystarczy rozmowa albo to, że się wygadasz przed drugim człowiekiem, który cię wysłucha, nie będzie oceniał ani mówił, co masz robić. 

 

„Zupełnie przypadkiem” to debiut. Premiera już za panią, promocja powolutku dobiega końca, więc co dalej? Jakie kolejne plany?

 

Kilka dni temu skończyłam kolejną książkę, jeszcze długa droga przed jej wydaniem, ale pierwsze kroki już za mną, a ja zabieram się za pisanie kolejnej historii. Mam nadzieję, że będziecie za mnie trzymać kciuki!

 

 

Zapraszamy na Instagram autorki: https://www.instagram.com/roksana_samagalska/ 

Katarzyna Załęska

× 7 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Mackowy
@Mackowy · 6 miesięcy temu
Wszedłem na Instagram autorki, nic tam nie znalazłem oprócz jej zdjęć, także jeśli szukacie czegoś o książkach to nie warto.
× 7
@Siostra_Kopciuszka
@Siostra_Kopciuszka · 5 miesięcy temu
Też zajrzałam... rzeczywiście nic, tylko pozy i pozycje autorki, o książkach nic. Nie ma po co tam zaglądać.
@sylwiacegiela
@sylwiacegiela · 5 miesięcy temu
Czytałam książkę. Niezwykle mądra i lekka w odbiorze. Gratuluję debiutu Autorce wbrew temu, co piszą inni, którzy nie czytali ;)
× 1
@aga.kusi_poczta.fm
@aga.kusi_poczta.fm · 6 miesięcy temu
takie ksiązki to czytadła na szybko.... nie dla mnie - ALE, ALE... liczy się, że czytane są, że kobiety po nie sięgają. że pisanie dla samej autorki stanowi (na pewno) pewnego rodzaju terapię, ucieczkę od codzienności i od tego, co boli...
@Johnson
@Johnson · 3 miesiące temu
To Slawek czy Edek?

ww facebook.com/roksanakrzeminskaPL/?locale=pl_PL
ww filmweb pl/person/Roksana+Krzemi%C5%84ska-273914

Myla mi sie nazwiska.