Lubimy być zaskakiwani, cenimy nieprzewidywalne zwroty akcji i zakończenia, które „zwalają nas z nóg”. Z kolei pisarze nie mają nic przeciwko, by ich książki określać jako trzymające w napięciu do ostatniej strony. Jak starają się to osiągnąć?
Każdy autor ma swój pomysł na fabułę, ale też kilka sztuczek na podniesienie czytelnikowi ciśnienia. Jednak nie zawsze udaje mu się stworzyć coś oryginalnego. Niektóre triki są znane i lubiane, inne po prostu wtórne, a nawet oklepane. Dziś mam dla Was moje osobiste top 5 wątków, które zgaduję „po kilku akapitach”, chociaż w założeniu miały stanowić nie lada zaskoczenie.
1. Umarł, ale żyje
Jest to mój ulubiony punkt, numer jeden, łączący wszystkie gatunki! W kryminałach złoczyńcy uwielbiają „ginąć” w płomieniach tak wielkich, że nie sposób odnaleźć ciała. Spoiler, znajdują je w drugim tomie i to w zaskakująco żywotnym stanie. W thrillerach pogrzeby rzadko kiedy bywają ostatnim pożegnaniem, bo dość często po imprezie zatytułowanej „nie do końca oficjalne wykopaliska na cmentarzu” okazuje się, że trumna albo się pusta, albo zajęta przez pasażera na gapę. Nawet w fantastyce raz na jakiś czas warto pozbyć się zbyt silnego bohatera, tylko po to, by zaskoczyć czytelnika jego powrotem w nowej, odświeżonej (i wypranej) wersji!
2. Miał żyć, ale umarł
W rozwiązaniu tym rozmiłowały się obyczajówki. Wszystko zmierza ku dobremu zakończeniu? To znak, że trzeba dorzucić nieuleczalną chorobę. Bohaterowie schodzili się przez całą książkę? Czas na wypadek samochodowy, który ukróci sielankę i pozostawi czytelnika z myślą o konieczności czerpania z życia tyle, ile się da. Ale i książki przygodowe oraz fantastyczne mają swoje triki. Jeśli zła postać ma się okazać tą dobrą, to najwyższa pora ją konkretnie zrehabilitować! Jak? Najlepiej przez wystrzałowe poświęcenie! Jednak główni bohaterowie też nie powinni czuć się bezpieczni. Koniec serii, a nasz protoplasta jest za mało bohaterski? Koniecznie musi uratować świat kosztem swojego życia! Od tego właśnie zaczynają się fanfiki o temacie „gdyby bohater wymyślił inny sposób, niż zdetonowanie statku razem ze sobą”.
3. Best friend (friendzone) forever
Zbyt bliska przyjaźń musi się skończyć jednym… zamachem na życie. Ewentualnie wyznaniem miłości, ale to budzi jeszcze mniej emocji. Literacki przyjaciel ma co do zasady kilka funkcji: za późno powiedzieć o swoich uczuciach (np. po ślubie, wiecie, wcześniej jakoś się nie złożyło), pałać zazdrością i przygotować spisek (mniej lub bardziej zbrodniczy) przeciwko swojemu rywalowi, ewentualnie zwyczajnie zemścić się za brak spostrzegawczości (ja tu wzdycham, a ty nic!). Niby są inne opcje, ale kto by je brał pod uwagę. Jeśli więc przyjaciel Twojej żony opowiada o tobie podejrzanym, łysym kolegom, miej się na baczności! Książki mówią same za siebie!
4. Wszystko zostaje w rodzinie
Nie ma to jak chwytająca za serce akcja, w której główny antagonista okazuje się bliską rodziną naszego protoplasty! Niekoniecznie ojcem, ale wiecie, od klasyki się nie ucieknie. Może się też zdarzyć, że siostra głównej bohaterki otacza ją zbyt dużą pieczą, a młoda wyczuwa w powietrzu rodzinną tajemnice? Tak, być może są bardziej spokrewnione, niż to wynika z papierów. Czasami też strzała amora jakoś się dziwnie zwinie, że trafia prosto w rodzeństwo, wtedy jakimś cudem może się okazać, że jedno z nich jest adoptowane! Oczywiście równie często pisarze lubią nam podrzucać odmienne rozwiązania, czyli sytuacje, gdy bohaterka odnalazła miłość swojego życia, a jej mama (w tym samym człowieku) odkryła porzuconego syna. I już wiecie, czemu z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach!
5. W ostatnim momencie
Nic tak nie podkręca atmosfery jak upływ czasu (najlepiej z odliczaniem) i przeciwnik nagle wyskakujący zza winkla. Naszym bohaterom za chwilę wszystko się uda, mają jeszcze z 5 minut zapasu, a książka kończy się za 50 stron? Bez obawy, wróg czai się za plecami/w pokoju obok/zlatuje na spadochronie (zapewne z razem z fortepianem). A wszystko po to, by pomachać paluszkiem i powiedzieć „nie tak szybko” (w grze „Cyberpunk” nazywają to błędami, ale kto wiem, może to czerpanie inspiracji z literackich wzorców?).
Nie obawiajcie się jednak, to wszystko działa też w drugą stronę! Kiedy protoplasta stoi na muszce, to z pewnością za rogiem skrywa się jego przyjaciel, który czeka z ratunkiem na tę milisekundę przed naciśnięciem spustu (bo jak wiadomo, wcześniej nie było by tyle zabawy). A potem mamy upragniony finał! W ostatnim momencie udaje się ocalić świat, schwytać przestępcę, wyznać miłość czy wyjąć ciasto z piekarnika (jeden z motywów zmyśliłam, nie powiem który)!
Kojarzycie powyższe sposoby na zaskoczenie czytelnika? Spotkaliście się z nimi ostatnio? Oczywiście powyższa lista to tylko kilka przykładów, liczę na Wasze propozycje na zwroty akcji, które na początku budziły w Was intensywne emocje, a potem… jedynie regularne ziewanie.
Dominika Róg-Górecka