O czym jest Pani powieść „Sabatia. Zemsta” i czy opowiada wyłącznie o zemście? A może o czymś więcej?
Sabatia to przede wszystkim powieść o silnej bohaterce, która przebyła długą, wyboistą drogę naznaczoną bólem i cierpieniem. Mamy tutaj młodą, siedemnastoletnią kobietę, która od początku, mimo środowiska, w jakim dorastała, podążała swoją ścieżką i doświadczała pierwszej miłości. Główna bohaterka z mocno ustalonymi planami na przyszłość, które życie niestety brutalnie zweryfikowało w dniu jej osiemnastych urodzin. To wtedy tak naprawdę narodziła się Sabatia. Od tego momentu Zahara Pederaza skupiła się na zemście i pomszczeniu swojej niewinności. Zanim jednak to nastąpiło, w pierwszym tomie skoncentrowałam się na przedstawieniu zakazanej relacji pomiędzy dwojgiem zakochanych, młodych ludzi. Występują przeskoki w czasie, które przedstawiają życie młodziutkiej Zahary, a także już brutalnej, wypranej z uczuć Sabatii, która sukcesywnie dążyła do zemsty i przejęcia całego imperium narkotykowego. Zależało mi na tym, by stopniowo odsłaniać wydarzenia z jej przeszłości, ukazując czytelnikowi, w jak brutalny sposób ukształtowały ją przez te wszystkie lata. A także pokazać, jak silna i przebiegła potrafi być kobieta, gdy nie ma zupełnie nic do stracenia, a kierują nią jedynie żądza krwi, zemsty i władzy. Natomiast w drugiej części chciałam zwrócić uwagę na wartości rodzinne, a także, jak prawdziwa i szczera miłość potrafi przebić się przez warstwy obojętności. Pokazać, że nawet w najbardziej zniszczonym człowieku istnieje ziarenko dobra.
Podobno „Zemsta” i „Odrodzenie” miały być pierwotnie jedną powieścią. Dlaczego ostatecznie zdecydowano się na podział na dwie części?
Tak, pierwotnie Sabatia była jedną powieścią, ale ze względu na jej objętość, razem z wydawnictwem, podjęliśmy decyzję o podzielaniu jej na dwie części.
Na portalach książkowych „Sabati” ma naprawdę wysokie oceny. W recenzjach można przeczytać, że Pani książka to świetny debiut „napisany bezpruderyjnie, bezkompromisowo i z polotem, z oryginalnym pomysłem i postaciami o silnych charakterach”. Jak Pani się udało skonstruować zaskakującą fabułę wokół wątku, który, nie ukrywajmy, jest już od dłuższego czasu bardzo eksploatowany?
Sama niekiedy zadaję sobie to pytanie (śmiech). Tak naprawdę to była bardzo spontaniczna decyzja. Po prostu w mojej głowie zrodził się pomysł, a potem z uporem maniaka go realizowałam. Jestem bardzo konsekwentną osobą, więc jeśli już coś postanowię, muszę tego dokonać i tak właśnie było w przypadku Sabatii. Nie odbiegając od pytania, piszę, ale również bardzo dużo czytam książek w tym gatunku, dlatego zależało mi na przedstawieniu czegoś nowego, innego. W większości historii to mężczyzna jest przedstawiany jako ten silny, przystojny samiec alfa, a kobiety najczęściej są ofiarami. Dlatego postanowiłam stworzyć piękną, nieugiętą i równie bezlitosną siksę z ogromnymi jajnikami. Zdawałam sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść taka odsłona kobiety, ale jak widać, książka otrzymała wiele pozytywnych opinii, co ogromnie mnie cieszy.
Czy miłość i nienawiść to wybuchowe połączenie?
Oczywiście. Myślę, że te dwie przeciwstawne emocje występują u każdego człowieka i nie jesteśmy ich w stanie racjonalnie wytłumaczyć. Mogą wywołać zarówno te dobre, jak i złe skutki.
W swojej książce pisze Pani „Szczęście jest ulotne. Raz jest, raz go nie ma. Dla każdego szczęście ma inne znaczenie”. Jakie znaczenie ma szczęście dla Pani?
Dla mnie, przede wszystkim, szczęście to zdrowie mojej rodziny, która jest dla mnie najważniejsza. A także samorealizacja, postępowanie zgodnie ze swoim sumieniem i zasadami.
Czytelnicy chwalą, że główna bohaterka ma nie tylko wyrazistą osobowość, ale też twardy charakter. Wielu recenzentów twierdzi, że właśnie takich postaci w książkach brakuje. Czy to właśnie z tego powodu stworzyła ją Pani w ten, a nie inny sposób? Czy był ktoś, kto był dla Pani rzeczywistym pierwowzorem tej bohaterki?
Jeśli chodzi o pierwowzór to nie było u mnie czegoś takiego. Może z racji tego, że sama mam dość silny, przywódczy charakter, w niektórych momentach łatwiej było mi wejść w postać głównej bohaterki.
Akcja „Sabatii” dzieje się w przestępczym świadku. Jak wyglądały przygotowania do napisania tej książki? Gdzie szukała Pani informacji. Czy było coś, co Panią wyjątkowo zaskoczyło w tych poszukiwaniach?
Przyznam szczerze, że w mojej głowie pojawiają się pomysły, ale piszę na totalnym „spontanie”, bez większego planu, bo u mnie on jest i tak bardzo elastyczny. Zapamiętuję tekst i nawet nie numeruję stron, bo tak po prostu jest mi łatwiej się w tym odnaleźć. Może to dziwna metoda, ale jak dla mnie skuteczna. Mąż się śmieje, że niedługo będę recytować tę książkę z pamięci, ale dużo się nie myli (śmiech). Trzymam się jednej sztywnej zasady, że charaktery wykreowanych przeze mnie bohaterów, nie mogą być zmienne jak chorągiew na wietrze. Oczywiście bohater powinien ewoluować i gdzieś musi w nim zajść jakaś zmiana, ale nie lubię, gdy gangster, który zabijał i robił nie wiadomo jak złe rzeczy, nagle staje się miękką kluchą. I to samo w przypadku płci przeciwnej. Tak więc mogę powiedzieć, że idę na żywioł, a jeśli coś mi nie pasuje, na bieżąco wnoszę poprawki i robię research. Informacji szukam tak naprawdę wszędzie: Google, biblioteka, znajomi, którzy przykładowo zajmują się daną dziedziną, która mnie interesuje.
W Pani książce padają słowa „Chciałabym zasypiać bez strachu, nie martwiąc się o kolejny dzień. Próbowałam o tym nie myśleć i po prostu żyć, ale to wciąż było trudne, kiedy na moich oczach umierali ludzie, których kochałam. Śmierć i pogrzeby to w naszej rodzinie codzienność”. Jak się pisze powieść tak mocno opartą na negatywnych emocjach? Czy bywały momenty, kiedy te uczucia się Pani udzielały?
Często bywały u mnie takie momenty. Pisząc daną scenę, staram się w nią jak najbardziej wczuć. W takich chwilach łączę się z kilkoma umysłami. Muszę pamiętać, że każda postać w danej sytuacji myśli inaczej i ma konkretny cel, zadanie. Zdarza mi się nawet uronić kilka łez, pisząc coś bardzo smutnego. Także jak najbardziej żyję historią, którą piszę, a także jej wymyślonymi bohaterami. Stawiając tę ostatnią kropkę, zawsze czuję lekki dysonans. Z jednej strony jest radość, że udało się skończyć powieść, nad którą tyle się pracowało, a z drugiej, gdzieś w środku, jest uczucie pustki i smutek, że to już koniec.
„Sabatii” jest już ukończona. Co dalej? Jakie są Pani następne literackie plany?
W najbliższym czasie mam plan, by wysłać swoją nową propozycję wydawniczą — „Spadkobiercę Sabatii”. Jest to skończona historia Tobiasa juniora, ale również występują w niej bohaterowie z pierwszej i drugiej części. Jak na razie jest ona nadal w całości dostępna na platformie wattpad, gdzie publikuję regularnie swoje historie pod pseudonimem JGWook93, od niecałych dwóch lat. Można znaleźć na moim profilu również inne opowieści, z innego gatunku, które także w przyszłości chciałabym wydać w formie papierowej. ;-)
inne opowieści, z innego gatunku, które także w przyszłości chciałabym wydać w formie papierowej
Na strzał pierwszy idzie Adrian Bednarek, Autor którego wcześniej nie znałem. Od pierwszych stron wciąga szalenie, już wiem, że twórczość tego Pana muszę poznać lepiej, taki bardziej thriller niż kryminał, bo i krew mrozi nieźle. Taka próbka talentu bardzo mi się spodobała. Gratulujemy Wydawnictwu za mocny wjazd z pierwszym tematem.
Może warto doprecyzować pojęcie "ściek z wattpada", bo wygląda to na brak konsekwencji?