Wyzwania czytelnicze – czy warto brać w nich udział?

Autor: dominika.nawidelcu ·3 minuty
2020-01-23 17 komentarzy 3 Polubienia
Wyzwania czytelnicze – czy warto brać w nich udział?
Kiedy koleżanka mówiła mi, że „musi” przeczytać jakąś konkretną książkę, bo bierze udział w wyzwaniu czytelniczym, sądziłam, że oszalała. No bo jak to „musi”? Czytanie powinno być przyjemnością! Po co nakładać na siebie rygor i dobierać książki zgodnie z czyimś przekonaniem? Postanowiłam zaryzykować i sprawdzić to!

Im dalej w las… tym więcej książek


Czytelniczych wyzwań jest naprawdę sporo, są też zupełnie różne. Chyba każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Niektóre z nich skupiają się na przeczytaniu określonej liczby książek w konkretnym czasie. Pewnie kojarzycie akcję „52 w rok”? To chyba najpopularniejsze wyzwanie. Czemu? Bo jednocześnie motywuje nas do niezaniedbywania hobby, a z drugiej niewiele narzuca. Czytamy, co chcemy i kiedy chcemy, a po upływie przykładowego roku, mamy fajne podsumowanie. Brzmi ciekawie? To świetnie się składa, bo w takiej akcji możesz wziąć udział też na naszym portalu.

Druga kategoria wyzwań to te motywujące do czytania określonych kategorii książek. Na czym to polega? Albo jedna osoba, albo grupa, wymyślają jakieś hasło przewodnie na dany okres np. miesiąc czy tydzień. W tym czasie należy przeczytać tytuł, który pasuje do głównego motywu.

Coraz popularniejsze stają się też wyzwania skłaniające do czytania bardzo konkretnych tytułów. Czytelnicy oczekujący właśnie takiego rozwiązania mogą korzystać z gotowych list lub coraz modniejszych zdrapek. Mają one formę plakatu, na którym tytuły książek są zasłonięte i jedynie zasugerowane opisem. Dopiero po zdrapaniu wiemy, po co mamy sięgnąć.

Blaski i cienie


Przyznam szczerze, że na początku pomysł czytania w zgodzie z wyzwaniem nie wydawał mi się atrakcyjny. O ile jeszcze osiągnięcie jakiejś konkretnej liczby nie było dla mnie większym problemem, czytam przecież naprawdę sporo, o tyle kategorie, czy też lista konkretnych tytułów wywoływały we mnie opór. Jakoś to wszystko za bardzo kojarzyło mi się ze szkołą i kanonem lektur. Przecież sama najlepiej wiem, co chcę przeczytać.  Z drugiej jednak strony… co szkodzi mi spróbować?

Zdecydowanie się na konkretne wyzwanie zajęło mi… dwa lata. Wybrałam tygodniowe, prowadzone w ramach grupy na FB. Jego zasady są dość proste. Na tydzień przed odbywa się głosowanie, w którym członkowie grupy wybierają temat na nadchodzące siedem dni. Potem wstawiają (lub nie) krótką recenzję przeczytanej książki. Tyle i aż tyle. Jakie są tego plusy?

Paradoksalnie jest to naprawdę dobry sposób na nadrobienie czytelniczych zaległości. Temat przewodni jest zazwyczaj dość ogólny, znalezienie czegoś w swojej biblioteczce nie powinno być wielkim problemem. Co więcej, skłania to właśnie do przejrzenia swoich regałów i kto wie, może nawet odkurzenia niejednej zapomnianej pozycji?

W ten sposób łatwiej jest odkryć literackie perełki, po które nie sięgnęłoby się w innej sytuacji. Nietypowe tematy bywają naprawdę inspirujące i zachęcają do czytelniczych eksperymentów. Czasem ryzyko naprawdę się opłaca!

Krótkie recenzje bywają początkiem ciekawych dyskusji, ale też źródłem ciekawych rekomendacji. Śledząc, co czytają inni, możemy wyłapać niejedną interesującą książkę, ale też uchronić się przed tytułami zupełnie nietrafionymi.

Zauważyłam też, że wyzwania tygodniowe pozwalają mi… śledzić czas. Internet to sieć, która naprawdę wciąga, a w wolnych chwilach łatwiej poscrollować aplikację, niż sięgnąć po książkę. Potem mija kolejny dzień, a ja naprawdę nie wiem, co zrobiłam ze swoim czasem. Jednak gdy wyznaczę sobie cel, bardziej się skupiam na jego osiągnięciu. Działa to również, jeśli chodzi o czytanie.

Jednak co w sytuacji, gdy dany tytuł, czy temat, zupełnie nie będą mi „leżeć”? Cóż… nic. Po prostu go opuszczę. Robię to dla siebie i najzwyczajniej w świecie nie widzę powodów, by się zmuszać.

Z czym to się je?


Sposobów na śledzenie postępów w wyzwaniu jest naprawdę sporo. Można dodawać książki na swoim profilu portali książkowych (chociażby nakanapie.pl). Wtedy po roku dostępne jest zbiorcze podsumowanie. Nie jest to jednak jedyna możliwość. Na portalach społecznościowych można dołączyć do specjalnych grup, w których publikuje się informacje o postępach. Jeśli jednak zależy Ci, byś tylko Ty widział listy tytułów, umożliwiają to aplikacje na telefon, czy komputer. No i nie można też zapomnieć o starym, ale sprawdzony sposobie, czyli liście w zeszycie, czy kalendarzu. Dla jednych to po prostu spis przeczytanych tytułów, dla innych kawał własnej historii.

Podejmiesz wyzwanie?

Wyzwania czytelnicze to fajna zabawa dla osób, które lubią lub potrzebują wprowadzać w życie odrobinę dyscypliny. To też świetny sposób na nawiązanie nowych znajomości czy literackie eksperymenty. Nie każdemu przypadną do gustu, ale myślę… że warto spróbować.

A Wy co myślicie o wyzwaniach czytelniczych? Bierzecie w nich udział, a może dopiero planujecie?
× 3 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Justyna_K
@Justyna_K · prawie 5 lat temu
Nigdy nie czytam pod presją, a zadeklarowana w wyzwaniu liczba nie jest dla mnie wyznacznikiem. Czytam wtedy kiedy mam czas i ochotę. Średnio czytam od 8 do 12 książek w miesiącu, czasami mniej, czasami wiecej. Wyzwanie czytelnicze to jest zabawa, którą traktuję trochę z przymrużeniem oka, czytanie ma być przyjemnością a nie wyścigiem, żeby sprostać wyzwaniu. Dlatego w wyzwaniach zawsze określam realną liczbę, taką ilość książek, jaką będę w stanie z przyjemnością przeczytać w ciągu roku :) I nie podejmuję się wyzwań, które zmuszają mnie do czytania książek z określonego gatunku, tematyki, z kwiatem w tytule, bądź liczbą itd. Między mną a książką musi być chemia. Żadne wyzwanie nie jest w stanie zmoblilizować mnie do przeczytania czegoś, czego zwyczjnie nie chcę przeczytać, choćby inni czytelnicy umierali z zachwytu nad daną książką. Wyzwanie ilościowe ok, innego typu - nie, dziękuję. 
× 9
@Jagrys
@Jagrys · prawie 5 lat temu
Wiedziałam, że są ale idea przemawiała do mnie średnio. Pozwoliłam się przekonać i... Wyzwania czytelnicze to fajna zabawa. 
Brałam udział w kilku i wybór książki do czytania sam w sobie był wyzwaniem. Miało to swój smaczek i dodawało wyzwaniu rumieńców. 
Z tym, że bardziej niż czytanie "na czas (x-książek w x-tygodni czy w rok) wolę wyzwania bardziej tematyczne. Np: "Znajdę i przeczytam książkę w żółtej okładce", albo "z motylem", o zbójach w górach, o jakimś znanym wojowniku, z jakiejś dziedziny (fizyki, historii, archeologii itp.). Wyzwanie o większym stopniu trudności ale satysfakcja ze znalezienia i czytania "tej" książki jakby większa. Nie zawsze są one po mojej myśli i bywa, że po książkę sięgałam z niechęcią, ale z każdej staram się wynieść coś dobrego. Co o książce z wyzwania myślę - to już zupełnie inna sprawa. 
× 5
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · prawie 5 lat temu
Przekonałam się do wyzwań czytelniczych kilka lat temu. Nie traktuję ich jako czegoś co muszę, ale jak coś co mogę. :)
Na pewno w jakiś sposób wyzwania dopingują do czytania i dzięki nim mam szansę przeczytać więcej i bardziej różnorodnej  literatury. Często zdarza się tak, że dzięki wyzwaniom sięgam po lektury, po które raczej bym nie sięgnęła i zazwyczaj (choć nie zawsze) jestem zadowolona, że odkryłam jakaś nową intrygującą historię. 
Wyzwanie wyzwaniu nierówne, więc należy je dobierać z rozmysłem, tak, żeby były dla nas interesujące, a wtedy nawet jak jakaś mała presja jest to jej nie odczuwamy.
Wyzwania to fajna czytelnicza zabawa i warto tak do nich podchodzić.
× 5
@Strusiowata
@Strusiowata · prawie 5 lat temu
Dokładnie tak podchodzę do wyzwań. Z przymrużeniem oka, z dystansem. Mają skłaniać do sięgnięcia po książki, ale i przynosić frajdę np.uczestniczenia w przedsięwzięciu czytelniczym. Zawsze jest szansa na odnalezienie podobnych sobie"szaleńców"i wtedy wyzwanie nabiera rumieńców. 
× 3
@Nina
@Nina · prawie 5 lat temu
W wyzwaniu "Przeczytam 52 książki w roku" biorę udział od momentu pierwszej edycji. Nie dlatego, żeby się z kimś ścigać, albo udowodnić, że czytam. Tego robić nie muszę. Jest to dla mnie forma dokumentowania tego, co czytam i dzielenia się opiniami. To jedyne wyzwanie, w którym biorę udział. Nikt mnie nie zmusi do wzięcia udziału w wyzwaniu typu: w tym tygodniu przeczytam książkę z gatunku erotyk, a w następnym horror, w potem musisz się zmierzyć z Remigiuszem Mrozem 😁 Czytam to, co chcę, na co w danym dniu mam nastrój, a jak nie iskrzy, to odkładam i czytam co innego. 
× 5
@Wiejska_biblioteczka
@Wiejska_biblioteczka · prawie 5 lat temu
Chętnie biorę udział w wyzwaniach czytelniczych typu 52 na rok. Jak się uda przeczytać wyznaczoną przeze mnie liście, to super. Jak nie,  trudno. Najważniejsze jest, aby czytać to , na co ma się ochotę i w takich ilościach, by nie czuć się zawiedzionym. Przecież każdy wie, że liczy się jakość, a nie ilość!
× 5
@Paulka
@Paulka · prawie 5 lat temu
Podoba mi się nakanapowe wyzwanie :) 
× 5
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 5 lat temu
A ja podjęłam w tym roku pierwsze wyzwanie z książkami. Oczywiście, że nic na siłę nie da się zrobić i do czytania trzeba podchodzić z chęcią a nie z przymusu. Wtedy z reguły nic nie mogę znaleźć dla siebie odpowiedniego. Tak czy siak, powodzenia wszystkim którzy podjęli wyzwanie :)
× 4
@mikakeMonika
@mikakeMonika · prawie 5 lat temu
A ja jestem na etapie przed. Przed ewentualnym podjęciem decyzji o uczestniczeniu w wyzwaniu. Póki co nie chcę tego robić, nie chcę się zmuszać do przeczytania konkretnej liczby, czy konkretnej tematyki. Owszem, obserwuję jakie wyzwania są - np. tutaj, nakapie.pl - ale obchodzę je szerokim łukiem. Może przede mną 2 lata podchodzenia do tego jak do jeża, a może cała wieczność ;) 
× 3
@JMG
@JMG · prawie 5 lat temu
Staram się brać udział w wyzwaniach książkowych. Pomaga mi to wyjść poza strefę komfortu i dać szansę innym gatunkom. A im więcej i różnorodniej, tym lepiej. A wyzwania typu przeczytam "x" książek pomagają mi uświadomić sobie, ile czytam, bo w sumie nigdy nie robiłam tego typu zestawień, chociaż zeszły rok był bardzo skromny. W przypadku wyzwań miesięcznych dotyczących np. klasyki, zawsze o nich zapominam, chociaż staram się nadrabiać. 
× 2
@Anna30
@Anna30 · prawie 5 lat temu
Czytanie książek sprawia mi przyjemność i jest moją pasją. Miło było należeć do Klubu Recenzentów. Sprawiło by mi to 
ogromną radość. Lepiej czytać dla zrozumienia, a nie pod presją i wynikającej z niej później nie wiedzy niedokładnej 
na temat danej przeczytanej książki. 
× 2
@Gosia
@Gosia · prawie 5 lat temu
Uwielbiam czytelnicze wyzwania. Często też mobilizują do sięgnięcia po jakieś konkretne tytuły :)
× 2
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · prawie 5 lat temu
Ja ogólnie nie lubię stawiać sobie jakichś celów, ale przystąpiłam w tym roku do wyzwania tu na portalu, z prostej przyczyny - z ciekawości, czy uda mi się przeczytać o jedną książkę więcej niż w zeszłym roku ;).
Przystąpiłam również do drugiego wyzwania - Olimpiady Czytelniczej organizowanej na jednym z blogów ( http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/01/olimpiada-czytelnicza-2020-styczen.html), bo podpatrywałam w ubiegłym roku uczestników tej inicjatywy i postanowiłam się sprawdzić i w sumie porównać z innymi ;)
× 1
@Malpa
@Malpa · prawie 5 lat temu
Pieprzenie w bambus. Wyzwanie czytelnicze to coś czego nie możemy udowodnić komuś a tylko sobie samemu. Dlatego nie ma nagród pieniężnych, jeśli ktoś bierze udział w takim wyzwaniu to po to żeby sprawdzić się przed samym sobą.  Dlatego nie rozumiem jaka presja czy przymus? O czym wy mówicie ludzie?  Presja byłaby wtedy jakby ktoś stał nad nami z batem i pilnował czy czytamy.
Odpowiadając na pytanie zawarte w artykule: tak, warto wziąć udział w wyzwaniu czytelniczym jeśli się dużo czyta, zawsze to jakaś dodatkowa samowiedza.
× 1
@halmanowa
@halmanowa · ponad 4 lata temu
W tym roku po raz pierwszy dołączyłam do wyzwań czytelniczych. Odkrywam je dopiero, ale już widzę plusy. Poza tym, że działają motywująco, to również pomagają odkrywać ciekawe tytuły, na które być może nie zwróciłabym wcale uwagi. Inspirują, pomagają otwierać się na inne gatunki, nienależące do naszej czytelniczej strefy komfortu. Oczywiście warto podchodzić do takich wyzwań z głową - ja nie biorę w nich udziału po to, żeby czuć jakąkolwiek presję. Traktuję to jako pomoc w wyborze ciekawych lektur i motywację, by czytać więcej i dzielić się swoimi odkryciami z innymi.
@Anna30
@Anna30 · prawie 5 lat temu
Odwiedziłam tą stronę olimpiada czytelnicza 2020 i powiem, że mam mieszane uczucia. 
Nie można w nim podzielić się recenzjami kulinarnymi i podręcznikowymi.