Cytaty Andrzej Pilipiuk

Dodaj cytat
- Nie myślcie tyle, bo mózgu nie macie i mogłoby wam zaszkodzić - doradził życzliwie major Nefrytow. - Zombiaki są jako te kwiaty w wazonie. Już martwe, lecz jeszcze tego nieświadome... - zrymował.
Wszystko zależy od materiału ludzkiego. Ogień walki jednych spopieli, innych wypiecze jak najtwardszą cegłę, a z nielicznych wytopi prawdziwą stal.
Zajrzała sobie w dekolt. Nawet w tak marnym świetle spostrzegła liczne czarne otwory znaczące skórę.
- Radek, ty ścierwo! Z cycków mi durszlak zrobiłeś!
Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać, ale w porę przypomniała sobie, że wampiry nie mają drożnych kanalików łzowych, więc wybrała to pierwsze. Nieliczni zapóźnieni przechodnie, słysząc opętańczy chichot niosący się pomiędzy grobami, odruchowo przyspieszyli kroku.
- Mózg to wrażliwy organ. Przy zzombiaczeniu rozkłada się pierwszy - klarował felczer.
- Nie rozumiem - bąknął technik. - Mózg jest ośrodkiem, w którym mieszka dusza...
- Nie wciskajcie nam tu klerykalnej propagandy! - huknął major. - Sami widzicie, mózg wam zgnił, a gadacie z sensem, to znaczy, że dusza nie istnieje!
A ty co się tak gapisz?
– Tak jakoś… Widok trochę
niecodzienny – mruknął Greg,
ocierając ślinę z brody. –
Prawiczkiem jestem i jakoś nie było
okazji obejrzenia na żywo gołej…
– Jakie znowu na żywo?! W
prosektorium jesteśmy – ochrzanił
go ślusarz.
Major zdjął czapkę i teraz dopiero student spostrzegł na jego głowie imponujące rogi. - Zawarliście pakt z diabłem, to nie powinniście się niczemu dziwić. Piekło zawsze płaci fałszywym pieniądzem.
Sami widzicie, mózg wam zgnił, a gadacie z sensem, to znaczy, że dusza nie istnieje! Zombiaki są z grubsza jak ludzie.
Jak mówi staropolskie przysłowie, prawdziwe wampiry nie błyszczą.
Skoro się rusza i jest w stanie pracować, to nie ma znaczenia, czy żyje, czy nie.
Są dwa rodzaje planów.Pierwszy to plan ślepy. Służy właścicielowi i tylko jemu. Kilka kresek, które coś powiedzą temu, kto ukrywał, a dla obcego są czarną magią. Drugi rodzaj to plan mający doprowadzić do skarbu kogoś zaufanego. Musi zawierać komplet informacji pozwalających zlokalizować skrytkę.
Nie wskrzesi się przeszłości. Nie sklei stłuczonej szklanki. Tylko co z tego, że się nie sklei? Ja nadal będę zbierał okruchy.
- Jest zbyt skomplikowana - mruknąłem. - I chyba zbyt nerwowa. Co jej komplement powiem, obraża się na tydzień albo i dłużej.
- Mówisz nie te komplementy, co trzeba. Człowieku, gdy dziewczyna usłyszy, że ma oczy jak jałówka albo pęciny jak rasowa kobyła, to nie dziw się, że strzela focha.
Władza demoralizuje. Mówi się, że władza absolutna demoralizuje absolutnie.
- Może cię rzuciła? - zaniepokoił się.
- E, no bez przesady. Że nie odpowiada od wiosny na SMS-y, to jeszcze nie powód do tak pesymistycznych wizji - zbagatelizowałem, ale muszę przyznać, że jego słowa zasiały w mojej duszy pewien niepokój.
Czy Marta mogła mnie rzucić? Nie, skoro nie chodziliśmy ze sobą, to nie mogła, uspokoiłem się.
Nie skleisz stłuczonej szklanki. Nic już nie będzie takie, jak dawniej - czytałem, notując jednocześnie. Zacznij żyć bardziej w teraźniejszości. Pył wieków niech zlega w spokoju. Co się stało, nie odstanie się. Dziewczyna jest piękna, ciepła i miękka. Kości i kamienie są zimne, twarde, martwe. Nie wskrzesisz zapomnianych miejsc, czasów ani opowieści.
- To nie jest moja dziewczyna. Tylko się przyjaźnimy. Poza tym pokłóciliśmy się.
- Znowu? O co tym razem?
- Marudziła, że nie mówię jej komplementów. Powiedziałem, że ma oczy jak jałówka. Brązowe, wypukłe i pięknie błyszczące. A ona, zamiast się ucieszyć, zrobiła awanturę.
kawa to kawa, powinna być czarna i gorzka jak smar do czołgu.
Ale na miłość i głupotę nie ma lekarstwa... A może jest ? Może miłość to też wirus ? Przecież atakuje nagle, oszałamia na parę tygodni, a potem mija albo przechodzi w łagodniejsze stadium chroniczne.
Mnie się nigdy nie nudzi - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Zawsze mam coś do roboty, a jak nie do roboty, to do przeczytania, a jak nie do przeczytania, to do przemyślenia. A resztę doby przesypiam.
Każda zła myśl osiada na człowieku. (...) Każdy wredny grymas rozciąga mięśnie. Trzeba całe życie ciężko pracować, żeby na starość mieć normalną, miłą twarz sympatycznego staruszka, a nie paskudną, skrzywioną gębę podstarzałego troglodyty.
- Ale na wojnie i ciebie mogą zastrzelić.
- Ich prawo. - Stanisława uśmiechnęła się pogodnie. - Nie obrażam się o to.
Nasza rzeczywistość jest jak zamarznięty staw. Większości ludzi wystarczy ślizganie się po powierzchni. Czasem jednak lód trochę nadpęknie.
Czyli kompromis po polsku, wilk głodny i owca rozszarpana...
- Kim jesteście? - zapytała.
- Twoimi przyjaciółkami - mruknęła alchemiczka. - Tak mi się przynajmniej wydaje...
- Nie znam was...
- Nic nie szkodzi, czasem przyjaciół wybieramy sobie sami, czasem wybierają nam ich rodzice, a czasem przyjaciele pojawiają się nieproszeni, jakby zrodziły ich poranne mgły. I to jest właśnie ten trzeci przypadek.
- Nie ma kary wystarczająco okrutnej za przerwanie damie lektury!
Urzędnicy są jak wszy. A wszy ssą krew i przenoszą różne choroby, które nas osłabiają... Dlatego takie insekty trzeba rozgniatać. Bez litości.
- Ucieszmy nasze oczy widokiem krwi wroga. Razem, jak za dawnych, dobrych czasów...
Poszli i ucieszyli.
Gdy człowiek wie, że może zginąć, najczęściej paraliżuje go strach. Ale nie zawsze. Niekiedy kop adrenaliny i endorfiny jednocześnie wyłącza instynkt samozachowawczy i w skazańcu budzi się odwaga. Odwaga ostateczna. Odwaga, której nie da się w żaden sposób zgasić. Odwaga, z którą można iść, z szablą na czołgi, samotrzeć na setkę wrogów.
Broń to tylko narzędzie. W starciu może przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Jednak w życiu przeważnie się wygrywa, unikając zagrożenia. Oczywiście, jeśli człowiek w porę przewidzi, skąd może spaść nieoczekiwany cios.
Strach może być siłą destrukcyjną, ale może też być twórczy. Może pomóc w ocenie sytuacji, trzeba tylko umieć go opanować. Zdusić, by nie przerodził się w panikę.