Cytaty Andrzej Pilipiuk

Dodaj cytat
- Co ty wygadujesz? Bzdury! Alkohol nie mógł nam tak zaszkodzić! - zirytował się Wędrowycz.
- Nie...?
- Ropa nie może zniszczyć tankowców!
Jak mówi staropolskie przysłowie, litr na dwóch to odpowiednia ilość pod warunkiem, że jeden nie pije.
Kozak, choć w magii był raczej laikiem, liznął kiedyś trochę nauk ścisłych, a nawet schlał się z Einsteinem, przez co geniusz zaspał i przepadła mu rozbierana randka z Marią Skłodowską.
Każdy sowieciarz to złodziej, więc każdy złodziej to tak jakby trochę sowieciarz.
Towarzysze! Jeśli nie umiemy uszanować wódki, gdy jest ciepła, nie zasługujemy na nią, gdy jest zimna! Wasze zdrowie!
- Uwielbiam to nasze proste, pracowite wiejskie życie - westchnęła panienka Lukrecja, patrząc na chłopów mozolnie przewracających grabiami siano.
Słyszysz te jęki resorów, młody? – zapytał komendant. – To stal szepcze nam, z czego powinny być nasze jaja!
– Ku chwale Ojczyzny!
- Głupi odmawia, gdy niegłupi stawia - mruknął stary. - Ale co szkodzi napić się jednego i drugiego? Zwłaszcza, że już po robocie.
A na razie muszę na klopa, bo już na brązowo widzę- powiedział Birski.
- Zapamiętać to można co najwyżej logo na twoim dresiku. Adidos... To pewnie hiszpański strój, nieźle to brzmi, "Adidos amigos" czy jakoś tak...
Złapać na tobie syfilis będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem...
- Bo widzisz, z olejami silnikowymi to nie tak prosto - tłumaczył Jakub przyjacielowi. - Są takie bardziej naturalne i takie bardziej syntetyczne. Jedne strawisz, inne przelecą przez organizm. Jak się strawią, to dobrze. Jak przelecą, to w zasadzie też dobrze, byle umeblowania z brzucha nie wyrwały. Tylko trzeba by poeksperymentować, które można zastosować do smażenia, a których lepiej nie.
-Nawet w tak piękny letni poranek wokół nas czai się zło, podłość i zdrada.
Skoro poradziliśmy sobie z enkawudzistami, upowcami, gestapo, milicją, ormowcami, ubecją, CIA, Mosadem, KGB, a nawet i z ZOMO, to tacy nindże mogą nam skoczyc. Nadupczymy ich koncertowo, gdy tylko się zjawią.
-Wieś ma swoje niezaprzeczalne uroki, ale warto czasem poszerzyć horyzonty i zakosztować cywilizacji, choćby na miarę powiatowego Chełma.
- Więc żeby dać im choć cień szansy, kuję sobie takie nindżowskie gwiazdki do rzucania - Wędrowycz ponownie zaczął walić w kowadło.
Kozak ujął jeden z głównych egzemplarzy. Sprawdził krawędzie tnące opuszką palca. Poczuł nieprzyjemne mrowienie siedmiu starych blizn na plecach...
- Sześcioramienna - mruknął - Żydzi się nie obrażą? Może lepiej pięcioramienną zrób?
- Toż nie będę w nindżów walił sowieckimi!- zirytował się Jakub. - Rozumiem, wróg to wróg, ale to by już było przegięcie.
Pączki, drożdżówki i napoje gazowane sprzedawane są wyłącznie jako produkty kolekcjonerskie, nieprzeznaczone do spożycia - głosiła wywieszka.
To przecież Bardaki, pomyślał. Te głupki nie umieją pić z mordami na kłódkę. Z pewnością jeszcze powiedzą coś, za co będzie można im przylufić. A jak nic nie powiedzą, to im przywalę i tak. Za obelżywe milczenie!
Światło słońca przebyło sto pięćdziesiąt milionów kilometrów, by choć delikatnie musnąć twe cudowne piersiątka - szepnął w uniesieniu.
- Lubię oszustów - warknał Jakub - Najlepiej smakują z musztardą.
- Obiecałeś księdzu, że przestaniesz jeść ludzi. - Kozak dobrze wczuł się w rolę.
- Nie zabijajcie mnie - wychrypiał przestraszony stalker.
- Czy oni plują na naszego księdza proboszcza? - zirytował się egzorcysta.
- Nie, tylko trochę psioczą na naszą religię - wyjaśnił Semen. - Ale w sumie tak tylko tyci-tyci, bo po prawdzie chrześcijaństwo nie zabrania mięsożerności, a i homoseksualistów też szczególnie nie lubimy.
- To mi wystarczy. Idziemy spuścić im epicki wpierdol.
Nad Wojsławicami zapadał chłodny październikowy wieczór. (...) Ludzie powoli udawali się na spoczynek przed telewizorami. Psy barykadowały się w budach. I tylko knajpa, rozjarzona blaskiem nagich żarówek, zdawała się być oazą życia, ciepła i światła ... Dym tanich papierosów wypłoszył z wnętrza nieliczne już jesienne muchy i komary. Karaluchy drzemały w szparach. Nic nie zakłócało atmosfery niewymuszonej plebejskiej wesołości.
(...) -No dziady, zaraz posmakujecie
żeliwnych pięści sprawiedliwości –
warknął.
– A wy odczujecie na swoich
grzbietach palące piętno łańcuchów
zagłady i gumofilców
przeznaczenia! – kozak też błysnął
elokwencją.
Obie grupy wykonały krok
naprzód. Czterdzieści wrednych
mord zmrużyło czterdzieści par
kaprawych ślepi. Każdy wybierał już
sobie przeciwnika...
Potraktowane z kopa drzwi otworzyły się w kierunku nieprzewidzianym normami ISO dla lokali gastronomicznych. Jakub i Semen odważnie i z przytupem wmaszerowali do wnętrza.
Uważałem, że trzeba lać Niemców nawet, gdy stało się to już niemodne. Do tego Chińczyków nie lubię i Murzynów...I nie jestem żadnym rasistą, bo jednakowo nie lubię wszystkich obcych tak samo...I uważałem, że trzeba lać ruskich zanim stało się to modne.
Szef gangu nie powinien dostawać wpierdolu na oczach swoich przydupasów, bo to drastycznie obniża autorytet.
Słowa "pokojowe zamiary" i "sanepid" nie tworzą związku frazeologicznego.
Pub Combat opiera się na siedmiu niezawodnych ciosach. Prawy ryjowy, lewy ryjowy, prawy żołądkowy, lewy żołądkowy, prawy kolano-jajeczny, lewy kolano-jajeczny, a jak już koleś pada, to się aplikuje jeszcze odgórny potyliczny.
-Powiedział do mnie: kasa albo wpierdol. Kasy było mi żal, no to mu wpierdoliłem - opowiadał siedzący obok stolarz Marek. - A dres zabrałem, bo chwilowo nie będzie mu potrzebny, po szpitalu to się chodzi w piżamie. - Pogładził rękaw ozdobiony czterema niegdyś śnieżnobiałymi paskami.
- Nie myślcie tyle, bo mózgu nie macie i mogłoby wam zaszkodzić - doradził życzliwie major Nefrytow. - Zombiaki są jako te kwiaty w wazonie. Już martwe, lecz jeszcze tego nieświadome... - zrymował.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl