Cytaty Aneta Skarżyński

Dodaj cytat
Trudno uwierzyć stu pięćdziesięciokilogramowej divie liczącej sobie z sześćdziesiąt wiosen, iż jest szesnastoletnią Butherfly, czyli motylkiem. Mało wiarygodna też staje się tuczna primadonna, która umiera na suchoty, zwłaszcza gdy „lekarz kazał mieć nadzieję”. Nadzieję? Na co, na schudnięcie? I cóż z tego, że śpiewak podczas przedstawienia traci od półtora do trzech kilogramów, skoro przy pozostałych stu dwudziestu jest to kropla w morzu tłuszczu! Jednak najciężej przekonać wszystkich o trupnięciu. Śpiewak umiera ze dwadzieścia minut, a czasem dłużej. I gdy już się wydaje, że bohater nie żyje, ten znienacka zaczyna śpiewać! I to wysokie C! Licencja poetica, na zasadzie „nie wszystek umrę”?
Mądrzy ludzie powtarzają za Czechowem, że kobiety bez towarzystwa mężczyzn więdną, zaś mężczyźni bez kobiet głupieją. Prawda, zwłaszcza w przypadku tych nieszczęśliwie zakochanych. Pół bidy, że zakochani bywają obłąkani, bo ten fakt znamy od tysięcy lat, jednak jeśli przy tym piją, to już gorzej… Czyżby usiłowali znieczulić własne myśli, zagłuszyć serce? Tego nie wiem, ale wiem, czego im potrzeba. Lewatywy mózgu. Tak jest, lewatywy mózgu! Niech wreszcie ktoś wymyśli „dorozumową” wlewkę na wzór doodbytniczej! Jeśli dzięki jej błogosławionemu działaniu takim nieszczęśnikom przeczyści mózg i emocje, to odkrywca „encefalo-enemy” otrzyma nagrodę Nobla!
Pani Aneto, major chciałby panią usłyszeć – kapitan podaje mi słuchawkę. - Dziękuję! Hr, hr hr… Aaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, aaaaaaaaaaaaaaaaaaa – i przelatuję pasaż sopranowy po całej skali, starając się zaśpiewać najmocniej, jak umiem. Tymczasem po drugiej strony słuchawki panuje głucha cisza. Czemu nikt się nie odzywa? Co, u licha? - Halo? - Na litość boską, co pani!? Chciałem tylko porozmawiać, po – roz – ma - wiać, a omal nie straciłem bębenków!
… przybywaj na „Wyspy Pieprzowe” po kolejną porcję przygód! Z radością Cię powitam, ugoszczę i sprawię, że zapomnisz o wszelkich strapieniach i obawach. A tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i… już zmykam. Do zobaczenia niebawem! – pisze w zakończeniu Aneta Skarżyński. Czekamy zatem, licząc, że na ponowne spotkanie faktycznie nie będziemy musieli czekać zbyt długo.
Ciiiii…. – Andrzej zamyka mi usta długim pocałunkiem. W tym momencie wstyd i zażenowanie odpływają w otchłanie niebytu. Pozostaje tylko czułość i wzruszenie. Oddech Andrzeja staje się coraz głębszy, a wcześniejsze kanciaste ruchy teraz stają się rytmiczne i skoncentrowane. Czyż ciało nie jest mądre? Jest! Jest cudowne i kochane! Chcę zapamiętać tę chwilę na całe życie, mojego pierwszego mężczyznę, moją miłość i pierwsze doświadczenie Wszechświata!
Wzrok belfra pada na Agatę. - Spocznij! Numer piętnaście, co się dzieje? - Kłopot z nogą, panie profesorze. - Jak się nazywasz? – nauczyciel uważniej przygląda się Agacie. - Agata Kaczerak. - Kaczerak, wystąp! – i Agata daje krok do przodu. - Co jest? - Chore kolano, panie profesorze. Przeskoczyła mi w nim… ta no… łechtaczka.
A papier niby taki szary, długi i do. Tylko dlaczego jest on pragnieniem tylu Polaków? I wszyscy gotowi stać całymi familiami za paroma sztukami owego obiektu westchnień? Ba, gotowi poświęcić cały dzień dla jednej jedynej rolki! Niepojęte, ale prawdziwe, jak i wszystko w Polsce Ludowej.
Nareszcie jestem łysa! Łysa i szczęśliwa. Łysa jak kolano, lecz zapewne nie fryzjera, bo on to ma pewnie całe ciało zarośnięte, niczym rasowa małpa. Orangutan jeden! Ale co tam, w końcu mam, czego chciałam!
Czy kompozytora docenia się dopiero wtedy, gdy trupnie jak Mozart, gdy ogłuchnie jak Beethoven, gdy załapie syfilis jak Donizetti, gdy sfiksuje jak Rossini, gdy zgruźliczeje jak Chopin? Czy ja aby, na sto procent, pragnę zasiąść na panteonie owych gwiazd klasyki, by dopiero będąc nieboszczykiem cieszyć się chwałą? I cóż z tej sławy, gdy popiół z mego truchła rozwieją wichry dziejowe?