Cytaty Julian Barnes

Dodaj cytat
Współczuję pisarzom, kiedy muszą opisać kolor niewieścich oczu: wybór jest bardzo mały, a bez względu na to, jaką się decyzję podejmie, implikacje będą banalne. Ma oczy niebieskie: niewinność i uczciwość. Czarne: namiętność i głębia. Zielone: dzikość i zazdrość. Piwne: solidność i zdrowy rozsądek. Ma oczy fiołkowe: powieść napisał Raymond Chandler.
Książki nadają sens życiu. jedyny kłopot polega na tym, że nadają sens życiu innych ludzi, nigdy zaś twojemu.
Sekret szczęścia polega na tym, żeby być szczęśliwym teraz.
Nie wyobrażaj sobie, że sztuka to coś, co ma łagodnie podtrzymywać na duchu i dodawać wiary w siebie.Sztuka to nie brassière. W każdym razie nie w znaczeniu angielskim, a więc nie biustonosz. Ale nie zapominaj, że po francusku brassière to kamizelka ratunkowa.
Literatura zawiera w sobie politykę, nie zaś odwrotnie. (...) Powieściopisarze, którzy uważają swoją twórczość za instrument polityki, moim zdaniem poniżają literaturę i niemądrze uwznioślają politykę. Nie, nie twierdzę, że powinno się im zabronić posiadania własnych opinii politycznych lub głoszenia politycznych twierdzeń. Chodzi po prostu o to, że część swojej pracy powinni nazwać po prostu dziennikarstwem. Pisarz, który uważa, że powieść to najodpowiedniejsze miejsce do składania deklaracji politycznych, jest zwykle złym powieściopisarzem, złym dziennikarzem i złym politykiem.
Literatura zawiera w sobie politykę, nie zaś odwrotnie.
Dzisiaj zabrania się nam używać słowa "szaleniec". Co za obłęd! Tych kilku psychiatrów, których szanuję, zawsze mówi, że ludzie są szaleni. Używaj krótkich, prostych, prawdziwych słów. Mówię: martwy, umierający, szalony i cudzołóstwo. Nie mówię: ten, który odszedł, ani w śpiączce, ani u kresu drogi (...); ani zaburzenia osobowości, ani biegać za spódniczkami, ani skok w bok, ani poszła odwiedzić siostrę. Mówię szalony i cudzołóstwo - tak właśnie mówię. "Szalony" brzmi właściwie. Jest to zwykłe słowo, które mówi nam, w jaki sposób może nadjechać niby ciężarówka. Rzeczy straszne są zwyczajne.
Książki to nie życie, choćbyśmy nie wiem jak tego pragnęli.
Całe marzenie o demokracji (...) sprowadza się do podniesienia proletariatu na poziom głupoty osiągnięty przez mieszczaństwo.
Szczęście jest jak syfilis. Złapane zbyt wcześnie, zniszczy twój organizm.
W jaki sposób obejmujemy umysłem przeszłość? Czy to w ogóle możliwe? Kiedy byłem studentem medycyny, podczas potańcówki na zakończenie semestru paru figlarzy wpuściło do sali nasmarowane tłuszczem prosię. Plątało się pod nogami, wymykało z rąk, kwiczało jak najęte. Ludzie rzucali się na nie, próbując je schwycić, a skutek był tylko taki, że się ośmieszali. Wygląda na to, że przeszłość zachowuje się zawsze jak prosię.
Być głupim, samolubnym i w dobrym zdrowiu to trzy warunki szczęścia - aczkolwiek jeśli brak głupoty, pozostałe są bezużyteczne.
Honory przynoszą dyshonor, tytuły poniżają, urzędy ogłupiają.
Molo to rozczarowany most.
Czy wiecie co Nabokov powiedział o cudzołóstwie w swoim wykładzie na temat "Pani Bovary"? Otóż oznajmił, że to "najbardziej konwencjonalny sposób wzniesienia się ponad konwencjonalność".
Flaubert nie wierzył w postęp; zwłaszcza w postęp moralny, jedyny, jaki się liczy. Wiek, w którym przyszło mu żyć, był głupi; nowy wiek, który wyłonił się wskutek wojny francusko-pruskiej, miał być jeszcze głupszy.
Jakąż okropną rzeczą jest życie, prawda? Jest jak zupa, w której pływa mnóstwo włosów. A jednak trzeba to przełknąć.
Kiedy człowiek jest młody, woli prostackie miesiące, pełnię sezonu. W miarę jak się starzeje, uczy się lubić to, co zawieszone między porami roku, miesiące, które nie potrafią się zdecydować. Może w ten sposób przyznaje, iż porządek rzeczy nie wydaje mu się już tak niezachwiany jak niegdyś. A może tylko chodzi o stwierdzenie, że woli się puste promy.
Gdybym był dyktatorem literatury, zakazałbym jakichkolwiek ślepych trafów. No, może nie całkiem. Przypadki byłyby dozwolone w powieściach przygodowych; tam jest ich miejsce.
Ludzie są niby jadło. Mnóstwo mieszczan robi na mnie wrażenie gotowanej wołowiny: sama para, żadnej soczystości, żadnego smaku (wypełnia cię natychmiast i jest chętnie jedzona przez cymbałów). Inni ludzie są jak białe mięso, słodkowodne ryby, wysmukłe węgorze z błotnistego dna rzeki, ostrygi (w rozmaitym stopniu słone), głowizna cielęca, owsianka na słodko. A ja? ja jestem jak ciągnący się, cuchnący makaron z serem, który musisz zjeść wiele razy, zanim w nim zasmakujesz. W końcu zaczynasz go lubić, ale dopiero kiedy mnóstwo razy poczułeś mdłości po zjedzeniu go.
Łzy są dla serca tym, czym woda dla ryby.
Pytam sama siebie : do kogo właściwie skierowana jest powieść. W przypadku mojej osoby jest to odbiorca niewymagający, pragnący jedynie zatonąć w lekturze między dwudziestą drugą a zaśnięciem. Rozumiem, że ma Pan większe ambicje. Ważne jest też aby trafiła się postać na tyle do mnie podobna, bym się mogła z nią utożsamiać, a że jestem dużą indywidualistką, rzadko się to zdarza.
Artysta musi postępować tak, by potomność sądziła, że nie istniał.
W miarę jak ludzkość się doskonali, jednostka ulega degradacji. Kiedy wszystko zostaje sprowadzone do równoważenia bilansu interesów ekonomicznych, jakież miejsce pozostaje na cnotę?
Być może miłość do pisarza jest najczystszą, najsolidniejszą formą miłości.
Wielu krytyków chciałoby być dyktatorami literatury, regulować przeszłość i ustalać ze spokojną pewnością siebie przyszłe kierunki sztuki. Tego miesiąca wszyscy mają pisać o tym i o tym; w następnym miesiącu nikomu już tego tematu poruszać nie wolno. To i to nie będzie wznowione, dopóki nie wydamy odpowiedniego polecenia. Wszystkie egzemplarze tej uwodzicielsko szkodliwej powieści muszą być natychmiast zniszczone.
Żyć, żyć! Bez ustanku mieć wzwód!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl