Cytaty Bernard Minier

Dodaj cytat
Przeszłość, która nagle wypływa na powierzchnię i miesza się z bieżącym śledztwem, to koszmar każdego gliny.
Servaz wiedział, że nowe cele do czasowych zatrzymań w podziemiach są o wiele mniej paskudne niż na Rempart- Saint- Etienne, ale wiedział też, że w niektóre noce miejsce zasiedlone przez trzeźwiejących pijaków, napakowanych testosteronem chuliganów i prostytutki potrafi się zamienić w prawdziwe ludzkie zoo, w którym trudno zmrużyć oko. Dla nieprzygotowanego człowieka - czyli zasadniczo każdego przeciętnego obywatela, który nigdy nie miał na pieńku z policją- takie otoczenie na dłuższą metę może się okazać straszliwie wyczerpujące. Machina do łamania niewinnych i hartowania winowajców, pomyślał. Liturgia, na którą składają się wrzaski, wypowiadane szeptem pogróżki, obelgi, jęki, zduszone szlochy, rozpacz, poczucie zagrożenia i strach. Wiedział też, że ostatnia godzina wlecze się tam w nieskończoność.
Nie będę wam tu robił wykładu z psychoanalizy, ale jestem pewien, że wszyscy tutaj obecni słyszeli o ego, nieświadomości i superego (...). Powiedzmy, że na szczycie jest ego: świadome, racjonalne, obdarzone wolą. Ego to nasza osobowość, to, co sprawia, że jesteśmy świadomi siebie. Pod spodem jest nieświadomość, popędy. Silne, królewskie ego ze spokojem bierze je pod rozwagę, akceptuje lub odrzuca. Słabe ego boi się popędów, usiłuje je wyprzeć. I wtedy pojawiają się objawy nerwicy: lęk, agresywność, poczucie winy. I wreszcie jest superego: niezmienne, surowe, odgrywające rolę sędziego, cenzora, będące przedłużeniem autorytetu rodziców, społeczeństwa, religii. Miliardy ludzkich istnień na tej planecie są mu poddane, niezdolne do najdrobniejszego przejawu wewnętrznej wolności, pozbawione własnego osądu i własnej moralności.
- (...) Kto chciałby być fajny i miły? Odpowiedź brzmi: nikt. Faceci są jak laski, wszyscy chcą być w centrum uwagi. Tyle że, panowie, nie dla wszystkich starczy miejsca. A więc, przegrani, pechowcy, szeregowcy zostańcie w cieniu. I kiedy dziewczyna taka jak Ambre wyciągnie z mroku takiego niedojdę jak ja, wszyscy myślą, że coś tu nie gra, że gdzieś jest jakiś haczyk, że na pewno coś się za tym kryje.
..matka Natura jest okrutną suką, a przemoc i zło stanowią integralną część jej planu, w świecie ewoluującym w stronę form coraz wyższych i bardziej złożonych nienawiść, agresja i wojna są motorami, a nie hamulcami owej ewolucji.
- Bo obłęd jest wszędzie, Martin. Powiedziałbym nawet, że to on rządzi światem. Co ty na to? Próbujemy racjonalizować, rozumieć, ale tu nie ma nic do rozumienia: świat z dnia na dzień staje się coraz bardziej szalony.
Dla Rimbauda policja nie była jedyną instytucją, ale nagromadzeniem kapliczek, przyczółków, rywalizacji, wybujałych ego, słowem dżunglą pełną wielkiej drapieżników, małp, węży i pasożytów. Wiedział też, że psom stróżującym nie piłuje się kłów. Że od czasu do czasu trzeba tylko sprawić, by poczuły długość własnej smyczy.
Marianne i Hirtmann zapadli się we mgle, zepchnięci daleko, tam gdzie wspomnienie istnieje już tylko jako niewyraźny krajobraz w tle. Cień, ślad uśmiechu, głosu, gestu, nic więcej.
Tuluza jest miastem, które wydziela przestępczość na podobieństwo gruczołu wydzielającego hormon. Jeśli Uniwersytet jest mózgiem, ratusz sercem, a aleje tętnicami, to policja pełni rolę wątroby, płuc i nerek. Jak one zapewnia równowagę organizmu filtrując zanieczyszczenia, eliminując ewentualne toksyny, tymczasowo przytrzymując niektóre brudy. Odpady niemożliwe do odzyskania trafiają do więzienia lub na ulicę- innymi słowy do jelit miasta. Oczywiście jak w wypadku każdego organizmu zdarza się, że funkcjonowanie policji szwankuje.
Liv nie tolerowała niuansów; dla niej coś było czarne albo białe. Zrozumienie, zapomnienie, przebaczenie nie leżały w jej naturze. Jej naturą była nieugiętość. Sądzić- to potrafiła. Oddzielać dobrych od złych, przyjaciół od wrogów. Jak w tym słynnym powiedzeniu: Jeśli ktoś nie jest ze mną, to jest przeciwko mnie. W stosunkach z Liv trzeba było wybrać obóz. W przypadku pomyłki człowiek nie miał drugiej szansy.
- A wy, dzieciaki? Czy wy nie macie nic do ukrycia? Czy wasze życie jest jak kryształ, żadnych sekretów? A może jednak są rzeczy, które wolelibyście zachować dla siebie? Których się wstydzicie. Których za żadne skarby świata nie chcielibyście ujawnić przed waszymi kumplami, przed dziewczyną, przed rodzicami albo przed klasą. Nie musicie odpowiadać, przecież wiem.
Taki był ten, którego szukaliśmy: cień, wciąż bliski, nigdy daleki, nieprzewidywalny. Zrodzony z głębi naszych lęków i tajemnic.
Morderstwo. To słowo zmroziło nas, gdy tylko wybrzmiało. (...) Żadne z nas nie było w stanie dopuścić do siebie rzeczywistości, którą ono opisywało. To było słowo fikcyjne: słowo należące do seriali, do kryminałów. Podobnie jak śmierć, która jest tylko abstrakcyjnym pojęciem, dopóki ktoś nie umrze na waszych oczach albo sami nie umrzecie.
My, pisarze, karmimy się rzeczywistością. Jesteśmy gąbkami, wampirami. Wchłaniamy ją, wyciskamy z niej krew, żeby tworzyć nasze opowieści. Jesteśmy jak te czarne dziury: nic nam nie umknie, ani materiał z aktualności, ani rozmowa przy stoliku obok, ani najnowsza teoria naukowa, ani zawiłości historii. Wszystko zostaje wchłonięte, przemielone, przekształcone i wyplute na kartkę.
Na pogrzebach zawsze jest tak samo: można wyczuć, że obecni wcale nie mają ochoty tutaj być, ponieważ nie mogą się powstrzymać od myślenia o dniu, kiedy przyjdzie kolej na nich. Ponieważ w trakcie pogrzebu ludzie zawsze jakoś się użalają nad sobą. Ponieważ pogrzeb przypomina im, że są śmiertelnikami. A nikt nie lubi myśleć o własnej śmiertelności.
Istnieją na tym świecie ludzie pozbawieni poczucia jakiejkolwiek przyzwoitości, osoby, których poziom odczłowieczenia jest niezrozumiały dla ogółu śmiertelników.
Jeśli żywi mają tajemnice, zmarli, przynajmniej dla lekarza sądowego, nie mają ich wcale. (...) -oku medyka sądowego nie umknie nic lub prawie nic. Nic poza uczuciami, emocjami, myślami - czyli dowodem na to, że istota, która spędziła na tej ziemi jakąś chwilę, zanim zniknęła, była człowiekiem.
Od tej chwili znalazł się na pierwszej linii i spoglądał w twarz śmierci- która, gdy jest się dzieckiem czy nastolatkiem, dotyczy innych; chronią przed nią rodzice, zanim staną się jej pierwszym celem, a następnie, zgodnie z naturalną koleją rzeczy, dopada nas samych. Czasem jednak ten porządek zostaje zakłócony i to dzieci odchodzą jako pierwsze. Czasem też rodzice umierają trochę za wcześnie, a wtedy musimy sami stawić czoło tej puste, którą pozostawiają między nami a horyzontem.
Strach- najstarsza spośród ludzkich emocji.
Książka jest przygodą najpierw samotną, a później wspólną.
Marzymy o pokoju ale pokój jest ułudą... na każdym poziomie rządzą rywalizacja, współzawodnictwo i walka.
... zło stanowi część składową stworzenia... jest jedną z jego dźwigni. To dzięki przemocy i konfliktom stworzenie ewoluuje do coraz wyżej zorganizowanych form.
Nigdy by nie uwierzył, że można tak bardzo nienawidzić. Że nienawiść to uczucie czystsze niż miłość, którą to prawdą literatura od czasu historii Kaina i Abla nie przestaje nas karmić.
...w nienawiści jest jakaś czystość, tak jak w miłości.
Kiedy wokół szaleje burza i wieje wiatr o sile sześćdziesięciu węzłów, a człowiek macha czerpakiem w łodzi, która ze wszystkich stron nabiera wody, nie potrzeba już wielkiej fali wpadającej przez prawą burtę.
Absolutny koszmar: życie bez tajemnic, bez możliwości kłamania, udawania. Życie pozbawione kłamstwa albo przynajmniej możliwości targowania się z prawdą stałoby się nie do zniesienia.
Kino i telewizja przyzwyczaiły nas do świata, który dla większości z nas pozostaje nieznany: do świata przemocy, broni palnej i przelewu krwi.
Jako dziesięciolatek sądził, że życie właśnie tym jest: przygodą i wolnością. Tymczasem odkrył, że swoboda ruchu jest niewielka, że zmiana raz obranego kierunku graniczy z niemożliwością oraz, że wszystko razem wzięte jest znacznie mniej ekscytujące, niż wyglądało na początku.
Dzieci nie potrzebuję nikogo, by stać się okrutne, złe, dwulicowe. Jak reszta ludzkości mają to w sobie. W kontakcie z innymi dzieje się czasem coś wręcz przeciwnego: człowiek uczy się być lepszym i przy odrobinie szczęścia pozostaje takim do końca życia. Albo nie.
Dwieście tysięcy lat barbarzyństwa i nadziei na hipotetyczne niebo, w którym ludzie niby to mieli być lepsi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl