Cytaty Małgorzata Kuźmińska

Dodaj cytat
Geotermia była od niedawna podhalańskim Świętym Graalem. Gdy odkrywano, że któraś gmina została pobłogosławiona gorącą wodą święconą spod ziemi, zaczynała kwitnąć jak zimowy ogród. Oto pośród kiepskich gleb chłostanych halnym wiatrem tryskał zdrój zdrowia, szczęścia i pomyślności, złotonośny potok, żywa woda.
Siedziała, zadzierając głowę, i słuchała opowieści sprzed wielu lat, z czasów strasznej wojny, z czasów niegodziwych; historii o zakazanym zakochaniu, historii bez dobrego zakończenia, w której wszyscy żyli długo, ale nikt szczęśliwie.
Gdy się obudził, w ustach miał murowaną piwnicę, a pod czaszką tańcowali mu zbójnicy.
Zwinęli się wśród igliwia i krzaków jagód, objęci, wtuleni. Niewierny pies i upadły serafin, ruda wiedźma i jej chowaniec. Jego ramię pod jej głową, jego dłonie na jej brzuchu i piersiach, jego usta na jej karku. Biodra w biodra, skóra w skórę, jak zimujące zwierzęta.
Pomyślała nagle o tym, że górale nie zawracali sobie głowy metafizyką. Że choć na Mazowszu czy innych Kujawach rzecz opiewano za pomocą ptaszków przelatujących kalinowy lasek, wicia wianków i wymiatania komina, choć jak Polska długa i szeroka, na pańskich salonach śpiewano o ułanach, co przybyli pod okienko konie napoić, i o rozmarynie, co rozwijał się, to Podhale przechodziło od razu do sedna. Tu, jak óna doła dziurki, to ón ji wraził. Tu wiedziano, że od kolona ku brzuchowi to jest miłość chłopokowi
- Wszystko to medialna manipulacja! (...)
-A ftoz sie wypowiadoł do mediów? Ftoz domiósł? Naleźć i napraskać po gembie!
W górach z ludzi wychodziło to, co najlepsze, bohaterstwo i odwaga, ale i to, co najgorsze. Tchórzostwo i małość. Kotłowało się tu coś, destylowało, wrzało jak w alembiku na tym niewielkim spłachetku skalnej ziemi danej Polakom chyba na zachwyt i utrapienie.
Djaboł sie okrutnie rozradował, synków Sabałowych chycił i wzion do diabelskiej langwery. Ale calućki dzień nie minon, kiej Djaboł z synami prziseł nazad.
- Hej, mój ostomiły cłeku, bier tyk jancykrystów zatraconyk nazod, bo mi piekło ozdupcom- godo.- Ino sie kcom z djabołami praskać, abo z nimi gorzołke pijom. Co ino ześ mi ik doł, to juz połowa piekła spraskano, a połowa niekrzeźwo.
(na podstawie gawęd Andrzeja Skupnia Florka).
Czuła się, jakby trafiła w grupę pątników, którzy w czas zarazy ruszyli na pokutną pielgrzymkę, zawodząc swoje litanie: że w Zakopanem poszaleli z tymi cenami; że z tą Kryśką, księgową, to się żyć nie da; że przez tego Tuska to wszystko; że sprężarka do klimy oryginalna kosztuje cztery patyki; że na hemoroidy najlepsze są nasiadówki z kory dębowej; że Polacy to tylko narzekają; że nad morzem jest przynajmniej płasko; że Franiowi nie staje. Anka nie zatrzymała się pod swoją kochaną Siklawą, bo się nie zmieściła.
Cały kraj patrzy na Podhale jak na narodową Arkadię albo narciarskie Eldorado, ale dla komendy wojewódzkiej to wy jesteście polskie Palermo.
Chodzenie po górach to dziewiętnastowieczny wynalazek młodopolskich melancholików.
Każdy góral babę zdradza. Takie są chłopy, psiekrwie. Piją, dupcą na prawo i lewo, a potem biegają przysięgać na Górkę.
- Romuś, głuptoku dojmentny ! Bier sie stela, bo cie mietłom pizne!
-...przecież to idiota!- łowiła jednym uchem Anka, jak żołądkował się młody mężczyzna.- Jak to dziadek mówił: sietniok czy, jak to się teraz poprawnie politycznie godo: upośledzony.
Korzenie to nie jest taka prosta sprawa (...). Z jednej strony dają ci oparcie, a z drugiej trzymają cię w miejscu. Nie pójdziesz do przodu, choćbyś chciała.
- Dziwi to panią? Góral, Polak, w SS? (...) Dziwnie się losy ludzkie plotą, a z ludźmi bez charakteru historia robi, co chce.
Obcy to po nasemu jest niepilec. Górole to som my ze Skalnego Podhala, dalej są wsioki, lachy, no i cepry. Taki, co daje dutki, to jet pon. A ceper to wiadomo, ze w cymś od górola gorsy, ba ino nie wiadomo jesce, cy daje dutki, cy nie.
Turyści pochłaniali góralburgery, przegryzali serki góralskie pikantne, kanapkowe, maślane, małosolne i w innych odmianach, o których żaden prawdziwy baca w życiu nie słyszał.
Bo jak się wie, to można przestać się bać. (...) Tak, można przestać się bać. Przestać zamartwiać się o wszystkich, żeby zagłuszyć własny lęk. Przestać udawać, że tak naprawdę jest wesoło. Przestać starać się nie myśleć o tym, co leży na dnie szafy. Przestać uciekać. Bo ucieka ten, kto się boi.
Odetchnęła głęboko.
- Wiem, że mówisz to dlatego, że jesteś wściekły. Ale jeśli przyjrzysz się temu na chłodno i weźmiesz pod uwagę suche fakty...
- Na chłodno, ja pierdolę! Potrząsnął głową. - Królowa Śniegu się znalazła. Suche fakty, weź, proszę.
- Proszę pana, ludzie zabijają się o pięćdziesiąt złotych.
- Naprawdę sądzi pan, że taki pierdoła załatwiłby ojca i jeszcze upozorował wypadek? (...)
- Przecież on nawet nie ma prawa jazdy.
- Enki w więzieniach są pełne pierdołów- odparła.
Zło to nie wybuch atomowy, to raczej trujący gaz, co uwalnia się z bagna z każdym bąblem pękającym na jego powierzchni. Zło nie przychodzi z zewnątrz, jak wampir, który co najwyżej może nas swoim złem zarazić. Zło bierze się z nas i musimy sobie z tym radzić.
Nawet jako dziecko nie należała do zuchów ani do harcerstwa, które miała za pomylony, infantylny pseudomilitaryzm- bandę dzieci ubranych jak idioci pod przywództwem idioty ubranego jak dziecko.