Cytaty Piotr Gajdziński

Dodaj cytat
Wbrew temu, co mówi dzisiejsza władza, i wbrew temu, co zawsze lubiliśmy o sobie myśleć, nie wszyscy Polacy byli wtedy w konspiracji. Ogromna większość po prostu starała się przeżyć w skrajnie trudnych warunkach. Niedawno czytałem, że w działalność konspiracyjną podczas drugiej wojny światowej był zaangażowany zaledwie jeden procent Polaków. Niezbyt to imponujące.
Dziennikarz sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął paczkę marlboro. W ostatnim czasie udało mu się ograniczyć liczbę wypalanych papierosów, ale w chwilach takich jak ta nie potrafił się powstrzymać. Był przekonany, że nikotyna pozwala mu się lepiej skoncentrować.
Chciałem go, całą naszą rodzinę, oczyścić z podejrzeń. Wie pan, człowiek chce być dumny ze swoich przodków. W takich małych społecznościach, gdzie wszyscy się znają, wszyscy wszystko o sobie wiedzą, jest to szczególnie ważne.
Od początku miejsce spotkania wydawało mu się dziwne, ale liczył, że w kaplicy mają się tylko poznać, a później pójdą porozmawiać w pobliskim parku lub w którejś z wolsztyńskich restauracji.
Patrzył w kierunku otwartych drzwi zakrystii, gdy poczuł dotknięcie na ramieniu. Odwrócił się gwałtownie. Siedział za nim mniej więcej pięćdziesięcioletni mężczyzna w marynarce, białej koszuli i granatowym krawacie; więcej niż staranny, niemal wyjściowy strój.
Wnętrze tramwaju przypominało saunę, a w szpitalu, z którego wracała, było niczym w piekle. Portier powiedział jej, że szum klimatyzatorów drażni pacjentów. Jeśli tak było, to musieli być szaleni... I pewnie byli.
Zbigniew Olszak uświadomił mi, że nie wszyscy polscy policjanci ganiają wokół placu Piłsudskiego i po Żoliborzu, niektórzy nadal łapią bandytów.
W książkach piszą, że krew ma metaliczny posmak, ale to nieprawda. Jest inna. Boska. Słodka. Wonna. Nieśmiertelna.
- Polska jest zagrożona! Od zachodu napierają Niemcy, od wschodu czerwona horda, w środku Żydzi, którzy nas tutaj, w naszym własnym kraju, okradają i rozpijają, czyniąc Polaków słabymi! A nas mało, bardzo mało. Jak mamy się obronić, gdy wy pozbawiacie naród najlepszych jego córek, wbijacie im do głowy zagraniczne nowinki, zamiast dbać o to, aby rodziły młodych, silnych Polaków?!
- Bóg nie stworzył kobiet dla nauki, Bóg powierzył im inne zadanie! Powinny rodzić dzieci, wychowywać te młode pisklęta, dbać o mężów. Oto, czego Bóg chce!
Przy domkach krzątali się ich właściciele, pracowicie grabiąc swoje posesje i malując nadwerężone zimą płoty. "Płociki", jak mawiali w Wielkopolsce, gdzie do sklepów wchodziło się "po schódkach", w niedzielę chodziło się do "kościółka", konie były "konikami", a czasem nawet "koniczkami".
- Zabawni są ci Niemcy. Spójrz na te papierowe tacki, mają wyrysowane miejsca, gdzie powinna leżeć kiełbasa, gdzie masz wycisnąć musztardę i gdzie położyć bułkę.
- Ordnung muss sein, porządek musi być. - Borsuk się zaśmiał. - Nie możesz sobie kłaść parówki, gdzie ci się podoba, bo to początek anarchii.
Naucz się wreszcie, że gdy Polak pyta, czy się napijesz, to ma na myśli pół litra czystej. A jak pyta po południu, to litr.
- Jasne. Tylko że akurat ta dziewczyna panicznie bała się wody. Wchodziła co najwyżej do wanny. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że miała hydrofobię, ale wtedy nikt tego nie diagnozował.
- Kiedyś nikt nie diagnozował też dysgrafii. Robiłeś błędy, znaczy jesteś tumanem. Może się potknęła na piasku i wpadła do wody.
Układ przeniesiony z Peerelu, a nawet głębokiego Peerelu, w dzisiejsze czasy był dla Terleckiego najczystszą teorią spiskową, która mogła się zrodzić tylko w głowie Antoniego Macierewicza lub jego mocodawcy.
- Jak może być grzechem coś, co każe ci zrobić ksiądz? Jestem wysłannikiem Boga na ziemi.
Siła Polski nie bierze się z naszych macic, ale z naszych głów.
Zepsuła cię ta Warszawa. Myślisz, że życie jest tam, a ono jest tutaj. Dużo bardziej tutaj. Śmierć też jest tutaj. I jeszcze gorsze rzeczy też są tutaj.
Nalał wino do dwóch kieliszków i wzrósł toast. - Za życie na koszt naszych spadkobierców.
Nieliczni, tylko nieliczni, zdawali sobie sprawę, że ten bal będzie nas kosztował gigantycznego kaca. Na pewno nie zdawał sobie z tego sprawy Gierek.
Zarówno Gierek, jak i Jaroszewicz wywodzili się z przemysłu ciężkiego, ich światem było górnictwo, hutnictwo, wielkie fabryki. W ich oczach wszystko inne to były "paterajki", za pomocą których nie dałoby się wydźwignąć Polski do grona największych gospodarczych tygrysów.
Spotkaniem Edwarda Gierka ze strajkującymi stoczniowcami nowa ekipa próbowała się autoryzować w oczach społeczeństwa, pokazać, że potrafi rozmawiać jak Polak z Polakiem. To rzeczywiście była nowość, Władysław Gomułka nie rozmawiał, on tylko przemawiał.
Mowa-trawa, którą Gierek będzie uprawiał już do końca swoich rządów.
Ja jestem jednym z was, nazywam się Gierek, są tu tacy, którzy mnie znają, wiedzą, że tutaj zginął mój ojciec, mój dziad. Ta kopalnia zroszona jest krwią mojej rodziny. Przychodzę do tu was nie z kurwa mać, tylko z propozycją dogadania się.
Gierek nigdy nie miał autorytetu, którym cieszył się jego poprzednik Władysław Gomułka, którego otaczał nimb męczennika stalinizmu.
Towarzysze mają siedzieć na miejscu i pilnować swoich "księstw", bo partyjna góra obawia się, że protesty mogą się rozlać na cały kraj.