Cytaty Piotr Gajdziński

Dodaj cytat
Wygraliśmy wtedy, wygraliśmy z faszystami i wygramy w przyszłości. A na lud rosyjski nie narzekajcie. Wszyscyśmy z niego i gdyby nie on, to Hitler wydawałby dzisiaj bal na Kremlu!
Wytłumaczcie mi, generale, dlaczego właściwie nie idziemy dalej? Dlaczego nie przyłączyliśmy do Związku Sowieckiego tej pieprzonej Polski, daliśmy wolność Węgrom i Rumunom, choć przecież byli z Hitlerem. I dlaczego nie idziemy jeszcze dalej, aż do Paryża? Chciałbym zobaczyć Paryż...
Kiedyś jedna z kursantek, która akurat podobała mu się najbardziej ze wszystkich dziewczyn w szkole, zapytała, jak pachniał niedzielny obiad. Pamiętał ten zapach, oczywiście, że pamiętał, ale nie potrafił go nazwać ani opisać.
Zabito ich, bo za dużo wiedzieli. Mogli się wygadać, a działalność szkoły nielegałów, musi pan to przecież rozumieć, była objęta najściślejszą tajemnicą.
Komórka do inwigilacji działań sowieckiego wywiadu została powołana już pod koniec lat sześćdziesiątych, inicjatorem jej powstania był Franciszek Szlachcic, wiceminister spraw wewnętrznych.
Bolesław Świeżyński świetnie wiedział, dlaczego interesują się nim służby specjalne. Problem polegał na tym, jak powinien na to zainteresowanie odpowiedzieć. I jak wiele Moskwa o nim wie.
Sandworm była świetnie przygotowaną, bez wątpienia jedną z najlepszych na świecie grupą hackerów stworzoną, a w każdym razie współpracującą z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU.
Ci ludzie wchodzili w obcą skórę i ta skóra miała do nich pasować, jakby zawsze była ich własną. Musieli myśleć jak obywatele kraju, w którym mieli działać.
Terlecki pomyślał, że policja, która świadczy usługi ochroniarskie pewnemu staruszkowi z Żoliborza, mogłaby pomyśleć o rozszerzeniu palety swoich niestandardowych działań.
Mówi się, że wszyscy peerelowscy przywódcy zostali we wczesnej młodości podmienieni, że byli matrioszkami, wie pan, tymi drewnianymi figurkami, które mieszczą w sobie mniejszą figurkę, później kolejną i kolejną...
Uśmiechnął się do kobiety w kapeluszu, dostrzegając, że jej opalenizna niewiele ustępuje barwie pieczonego kurczaka, i wyobraził sobie, jak obraca się na grillu.
Wpatrując się w kostki lodu, moszczące się wygodnie w wypełnionej płynem szklance, pomyślał, że o ile czytał niedawno w internecie jakiś tekst o szkodliwym wpływie kawy na serce, o tyle o szkodliwości whisky nie czytał ostatnio nic.
."Nasi tam byli" oznaczało. że budynek został splądrowany, a później być może podpalony. Należał do "panów", a majątek posiadaczy ziemskich trzeba było zniszczyć. W Rosji podpalanie dworów miało tradycję dłuższą niż bolszewicka, sięgało powstania Pugaczowa.
Dawny komisariat niemieckiej policji został uprzątnięty. Daleko mu było do ideału, ale pomieszczenia zostały przynajmniej wywietrzone, a słoma, która służyła żołnierzom za posłanie, wyniesiona.
Wczoraj ktoś podpalił pałac miejscowych wielmożów. Ludzie rzucili się go ratować, ale niewiele to dało. Zaskoczyło mnie, że go ratowali, przecież do niedawna w pałacu mieścił się ośrodek wypoczynkowy Hitlerjugend. Dziwni są ci Polacy.
Mercedes gwałtownie przyspieszył i Świeżyński pomyślał, że w samochodzie liczy się jednak nie tylko skórzana tapicerka i znakomite nagłośnienie.
Gospodarze rozprzedali swoją ziemię na działki budowlane, więc sprowadziło się tu wielu miastowych, którzy przytłoczyli swoją obecnością dawną, wiejską społeczność. Żyli w swoich małych "dworkach" nowym życiem wyznaczanym innym, niezrozumiałym dla Hoca rytmem: koszenie trawników, grill, narodziny dziecka, spłata kredytu, zakup nowego samochodu, rozwód.
Była to kupiona na targu w Wolsztynie nieudolnie wykonana podróbka Hugo Bossa, ale Marek nie przywiązywał do tego wagi. Czapka, sfatygowana i mocno już zabrudzona, znakomicie się sprawdzała, czyli chroniła przed słońcem jego potęgującą się od kilku lat łysinę.
Nie lubił tych swoich nowych piarowskich obowiązków, ale doskonale rozumiał, że musi w nich uczestniczyć, bo była to machina napędzająca sprzedaż.
Zaraz po pierwszej transakcji blisko dwadzieścia hektarów ziemi puścił w arendę dwóm miejscowym rolnikom. Sam zadowolił się dużym ogrodem, łąką i dwuhektarowym lasem, który oddzielał go od innych zabudowań.
Nim wyszedł z pojazdu, zdjął skórzane rękawiczki z wytłoczonym logo mercedesa i starannie złożone umieścił w schowku zmyślnie ukrytym w drzwiach.
Włożył mundur, z niesmakiem spoglądając na plamę na rękawie. Nie znosił tego. Postanowił poprosić komendanta o dostarczenie mu miednicy, aby wieczorem mógł zrobić pranie, a później sprężystym krokiem wyszedł na ulicę.
Rano obudził się kilka minut po piątej. Bolała go głowa, ale mniej, niż się spodziewał, więc z sympatią spojrzał na napoczętą butelkę koniaku.
Mróz był tęgi, temperatura spadła zapewne do minus piętnastu stopni, ale po kilku miesiącach we wschodniej Ukrainie generał przywykł już do chłodu. Co nie znaczy, że go polubił, nadal bliższe mu były słotne angielskie zimy z dodatnią temperaturą.
Jeszcze raz rozejrzał się wokół, a później zaczął wolno zsuwać ciało do wody. Wpadło do jeziora z cichym, ledwo słyszalnym pluskiem, a on nucił Requiem Mozarta. Zawsze w takich momentach nucił Mozarta.
Piąta godzina rano była dobrą porą. Czwarta była lepsza, ale piąta też dobra. Nikt tak wcześnie nie wstawał, nawet zatwardziali wędkarze, więc nikt nie mógł go zobaczyć.
Jeszcze trzy, może cztery mocne pchnięcia wioseł i dotrze do celu. Tak, to powinno być to miejsce. Unosząca się nad wodą poranna mgła była dzisiaj wyjątkowo gęsta, więc nie dostrzegał punktów orientacyjnych, ale instynkt podpowiadał mu, ze to jest właśnie to miejsce.
Podzielność uwagi jest zaletą - usłyszał jedną z mądrości Wiesława i natychmiast odpowiedział, że bywa też wadą.
Z opowieści kolejarza wynikało, że Bolesław sprzedawał podrobione przez siebie dokumenty, przede wszystkim kartki na żywność, które były wówczas najbardziej pożądanym towarem.
Żona nieustannie robi tutaj porządek, przez co niczego nie mogę znaleźć. Właśnie wczoraj, gdy powiedziałem jej o pańskiej wizycie, ułożyła książki.