Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się w metalowym pudle, czymś na kształt windy. Porusza się ona dość miarowo, ciągle w górę. Nie wiesz, gdzie się znajdujesz. Nie masz pojęcia, dlaczego. A najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że nie pamiętasz niczego ze swojego życia. Jedyne, co przebija się przez mgłę Twych wspomnień, to Twoje imię. Dalej jest już tylko pustka... Drzwi windy otwierają się, a silne ręce wyciągają Cię na zewnątrz. Dookoła siebie widzisz samych chłopców, w różnym przedziale wiekowym, jednak żaden z nich z pewnością nie osiągnął jeszcze pełnoletności. Kim oni są? Dlaczego tak dziwnie mówią? Nic z tego nie rozumiesz... Tłumaczą Ci, że znalazłeś się w Strefie przylegającej do tajemniczego Labiryntu, który jawi się wszystkim niczym najgorszy koszmar. Dowiadujesz się, co czeka głupców, którzy zdecydują się do niego wejść. Czeka ich śmierć z rąk obrzydliwych potworów zwanych Buldożercami. Wierz mi... nie chciałbyś stanąć z nimi twarzą w twarz. Tylko niewielka grupka, zwana Zwiadowcami, dzień w dzień przemierza niekończące się korytarze Labiryntu w poszukiwaniu wyjścia, stale ryzykując własne życie. I tak już od dwóch lat... bezskutecznie. Tylko jedno łączy Cię z mieszkańcami Strefy - żaden z nich, tak jak i Ty, nie pamięta niczego ze swojego poprzedniego życia. Co byś zrobił, gdybyś znalazł się na moim miejscu? Mam na imię Thomas i to jest moja historia. Dzień po mnie w Strefie po raz pierwszy od dwóch lat pojawiła się dziewczyna. Nie wiem dlaczego, ale od razu poczułem, że skądś ją znam. Tylko skąd? Znów nic nie pamiętam. Wspomnienia nadal znajdują się gdzieś w czeluściach mej pamięci, jednak nie potrafię do nich dotrzeć. Ta dziewczyna mnie intryguje. Zresztą nie tylko mnie. Cała społeczność Strefy wydaje się być poruszona. Dodatkowym powodem, który niepokoi innych, jest tajemnicza wiadomość, jaką przyniosła ze sobą dziewczyna "Ona jest ostatnia. Kolejnych nie będzie" oraz wypowiedziane przez nią słowa "Nic już nie będzie takie jak kiedyś". Co to oznacza? Co powinniśmy teraz zrobić? Czy uda nam się wydostać z Labiryntu? Czy to w ogóle możliwe? Boję się. Tak strasznie się boję...
Autorem "Więźnia Labiryntu" jest James Dashner. Książka otwiera trylogię pod tym samym tytułem. Ukaże się ona w Polsce nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc, dzięki któremu dane mi było zapoznać się z pierwszą częścią, którą otrzymałam do recenzji. Pisarz dał się poznać już prędzej dzięki wydaniu kilku serii dla młodszych czytelników. Jednakże to dopiero trylogia "Więzień Labiryntu" przyniosła mu międzynarodowy sukces. Jest ona uznawana za jeden z największych bestsellerów na amerykańskim rynku. Doczeka się również ekranizacji, której podjęła się Wytwórnia 20th Century Fox. Trylogia porównywana jest z serią napisaną przez Suzanne Collins "Igrzyska śmierci" ze względu na obecność okrutnej wizji dystopicznego świata oraz na rozmach i popularność, jaka jej dotyczy. Nie czytałam książek pani Collins. I bardzo się z tego powodu cieszę. Dzięki temu "Więzień Labiryntu" będzie dla mnie czymś nowym i nie będę odczuwała presji porównywania go do trylogii wspomnianej pisarki.
Świat wykreowany przez pisarza jest przerażający. Strefa traktowana jest jako bezpieczne miejsce, w którym da się żyć, mimo zagrożeń wynikających z bliskości Labiryntu. Jej mieszkańcy za wszelką cenę starają się żyć normalnie w warunkach, w jakich się znaleźli. Ustanawiają na nowo prawa, które należy respektować oraz rozdzielają obowiązki, które każdy z mieszkańców powinien wykonywać. Wszystko po to, aby panował względy porządek, żeby nie dopuścić do wybuchu chaosu. Gdyby do tego doszło, namiastka stworzonej przez nich cywilizacji runęłaby w gruzach.
Postaci występujące w powieści są różnorodne i bardzo dobrze przedstawione. Mimo że nie wiemy niczego o ich przeszłości, to dane nam jest na bieżąco ich poznawać. Zarówno pod względem fizjonomicznym, jak i osobowościowym. Dzięki temu wiemy, komu z pewnością główny bohater może zaufać, a od kogo powinien trzymać się z daleka. Warto wspomnieć, że mieszkańcy Strefy stworzyli własny język, swoisty dialekt, którym każdy z nowo przybyłych z czasem posługuje się tak, jakby to był jedyny język, jaki zna. Dla przykładu mamy tu sztamaków, klumpy, szczylniaków, njubi, czy też wspomniane monstra zamieszkujące Labirynt - Buldożerców. Wszystkie te określenia dotyczą czegoś z otaczającej ich rzeczywistości. A jest tego doprawdy dość sporo. Jak już jesteśmy przy kwestii językowej, to całość napisana jest wyraziście i w zrozumiały sposób. Napotkałam jedynie na nieliczne potknięcia dotyczące samej korekty. Jest jednak tego tak mało, że absolutnie nie wpływa to na odbiór powieści.
Sama historia jest bardzo ciekawa. Kilkudziesięciu chłopców znalazło się tak jakby w pokoju Wielkiego Brata. Są oni stale obserwowani przez tzw Stwórców, czyli ludzi, których Streferzy uważają za odpowiedzialnych za powstanie miejsca, w którym wszyscy oni się znaleźli. To doprawdy deprymujące czuć, że jest się obserwowanym, że przez cały czas ktoś tam przygląda się ich walce o przeżycie oraz staraniom mającym na celu odnalezienie wyjścia z tego koszmaru. Trzeba wykazać się olbrzymim hartem ducha oraz silną wolą, aby dawać radę żyć w tym ponurym i najeżonym niebezpieczeństwami świecie.
"Więzień Labiryntu" był dla mnie ciekawą przygodą. Osobiście nigdy nie chciałabym znaleźć się w skórze Thomasa i być świadkiem tego w czym musiał brać udział. Jeśli interesują Was losy głównego bohatera oraz reszty Streferów, to czym prędzej sięgnijcie po pierwszą część trylogii Jamesa Dashnera. Sama z niecierpliwością będę wyczekiwała dnia, kiedy dane mi będzie móc poznać dalsze ich losy w kontynuacji pt "Próba ognia".