Jeśli pierwsza część „Wybranki bogów” była wstępem do historii Shannon, tak druga z pewnością wrzuca nas w wir najważniejszych wydarzeń. Nie ma czasu na nudę, ponieważ jest nam dane uczestniczyć w batalii z ciemnymi siłami Fomorian z okrutnym i obrzydliwym Nuadą na czele.
Dla przypomnienia: Shannon Parker to kobieta po trzydziestce - z zawodu nauczycielka języka angielskiego z Oklahomy, a z powołania wcielenie bogini Epony, Wielka Kapłanka i żona nie do końca ludzkiego Wielkiego Szamana – ClanFintana. Shannon wskutek intryg poprzedniej Kapłanki zostaje przeniesiona do mitycznego Partholonu i żyje odtąd jako Lady Rhea, władczyni Świątyni Epony.
Tak jak mówiłam, pierwsza część była wstępem do wydarzeń, w których bierze udział Shannon, i to wstępem bardzo dobrym, bo ciekawym i zabawnym. Druga część nie ustępuje jej pod względem zabawnych dialogów i scen, za to przebija ją pod względem akcji. Bo nareszcie zaczyna się coś dziać! W jednej chwili zbroimy się wraz z wojownikami ClanFintana do zbliżającej się wojny z Fomorianami, a w drugiej pędzimy już ku Świątyni Muz, gdzie na wrogów czekać ma zasadzka. Wszystko dzieje się w przyzwoitym tempie, dzięki czemu nie nudzimy się w trakcie czytania, a mamy od czasu do czasu chwilę odpoczynku w postaci opisów pobytu w Świątyni Epony lub też miłosnych uniesień Shannon i ClanFintana.
Całość, jak na P.C. Cast przystało, utrzymana jest w żartobliwym tonie, choć zdarzają się również chwile grozy bądź wzruszeń. Autorka znacznie rozbudowała fabułę, wprowadzając do książki ciekawe wydarzenia, które oglądamy dzięki Shannon. Język wypowiedzi jest zaskakująco prosty w odbiorze, przy czym również lekko zahaczający o banał. Miejscami taki sposób pisania wypada blado i nienaturalnie, ale – na szczęście – w większości wypadków się sprawdza, co rusz dostarczając powodów do uśmiechu. Co zasługuje na pochwałę, to lepiej przeprowadzona korekta, gdyż literówek jest znacznie mniej i już tak nie rażą jak w pierwszej części.
Nasza główna bohaterka rozwija się wraz z rozwojem fabuły. Powoli dojrzewa do roli przywódczyni swojego ludu, choć jednocześnie nadal jest szczenięco zakochana w swoim mężu. Shannon jest też jedną z tych bohaterek powieści, z którą chętnie się utożsamiamy. Jest to chyba najbardziej normalna, ułożona i pozytywnie zakręcona bohaterka, z jaką miałam do czynienia. Jej życzliwość jest wręcz zaraźliwa, a sposób, w jaki rozmawia z Alanną, niemal zmusza mnie do znalezienia równie wspaniałej przyjaciółki. Przyznam się bez bicia, że chciałabym w jej wieku być taką osobą – miłą, pełną wigoru, humoru i optymizmu. Wyłączając, rzecz jasna, władanie Partholonem i ślub z nie do końca człowiekiem.
Bardzo ciepło przyjęłam wymyśloną przez Cast fabułę. Wątek walki z Fomorianami był naprawdę wciągający, zważywszy na to, że sam w sobie motyw walki Dobra ze Złem jest dość oklepany. Na plus na pewno zaliczyłabym sposób, w jaki Shannon zmusiła Nuadę do ruszenia prosto w zastawioną przez jej siły zasadzkę, a także wykreowanie bezdusznych, ohydnych kreatur, dla których liczył się jedynie podbój i gwałt. Świetnie wypadł również moim zdaniem wątek ucieczki na bagna. Autorka bardzo realistycznie opisała to charakterystyczne środowisko, po czym wpuściła do niego niecierpiące bagien stworzenia, a także Wybrankę Epony, która troskliwie opiekowała się rannym mężem.
Podsumowując przygody Shannon Parker zebrane w dwóch częściach „Wybranki bogów”, muszę przyznać, że bez dwóch zdań zasługują na pełną piątkę. Przede wszystkim z powodu Shannon, charakternej i jednocześnie dobrodusznej kobiety, a także ClanFintana, który dodawał powieści smaczku dzięki urokowi oraz odwadze. Jest to jedna z najłagodniejszych odmian książek z wątkiem fantastycznym, dzięki czemu książka powinna spodobać się każdemu, kto lubi lekkie historyjki z walka Dobra ze Złem w tle. Historia nie jest górnolotna i zbyt skomplikowana, ale dzięki temu nie odstraszy osób, które myślą, że każda książka fantastyczna jest jak Tolkien – niemal nie do przebrnięcia (wyłączając pasjonatów, takich jak ja).
Ocena: 5/6