W ten zimowy poranek Karmazynowe Bractwo nie przybyło, by szerzyć wiarę w swojego boga i tłumaczyć, że Loriemisthus jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Tym razem to oni pragnęli odpowiedzi.
„Ziarna” – wychrypiał starzec, wczepiając swoje zniekształcone artretyzmem palce w rękaw podtrzymującego go litościwie Gavina. – „Zapytali tylko, czy są wśród nas, a my nie wiedzieliśmy o co im chodzi. Potem zaczęli zabijać.”.
Został dodany przez: @Adam84@Adam84
Pochodzi z książki:
Śmiech diabła
3 wydania
Śmiech diabła
Agnieszka Miela
7.8/10
Cykl: Dzieci starych bogów, tom 1

Kiedy umiera nadzieja, nastaje czas obłędu. Gdy brakuje wybawców – rodzą się szaleńcy. Wystarczyła jedna noc, by stracili wszystko, co było im najdroższe. Pozbawieni domu i wiary w lepszą przyszło...

Komentarze