grało się kiedyś, więc dzisiaj pozwolę sobie przenieść się do 2006 roku kiedy i ja tupałem na scenie... jakość mizerna ale nie o to wtedy chodziło. Jeszcze w długich włosach, dzisiaj za to z dłuuuższą brodą. (ja to ten po lewej z matowym czarnym Epiphonem)
ps. jest jeszcze dłuższy zapis z tego koncertu, ale to może kiedyś.
Istnieją dwa musicale, które mogę oglądać w kółko, a przynajmniej nie wyłączam przed czasem kiedy już lecą w TV. Jednym z nich jest Hair (1979). Jestem takim typem, który uważa, że niektórych numerów się nie rusza, nie kombinuje z nimi, nie wzbogaca ale ta aranżacja zasługuje na uznanie.