I tu jest nauka teorii względności: pantha rei. Zgodnie z normami EU już 36%. Oszukuje się mniej więcej jak na licznikach samochodowych: wskazują 50km/h, a naprawdę jedziesz 42-44 km/h...
Myślę, że polityka nie zawsze jest śmieszna, a żarty polityczne często pukają w dno od spodu. W każdym razie co śmieszy jednych, drugich raczej obrusza, lub przynajmniej budzi chęć dania odpowiedzi dobranej w równie stronniczy i niewybredny sposób, tylko skierowanej odwrotnie. Żarty obecne w sieci często tylko powtarzają propagandowe hasła lub nagłówki publikatorów. Oczywiście nie wszystkie, i jak dotąd ta rubryka nie zmieniła się na szczęście w kolejne forum politycznych wyzwisk i wycieczek, ale myślę, że dla zdrowia psychicznego i uszanowania politycznych sympatii drugiej strony lepiej byłoby zaniechać tej tematyki? Albo przyjmujemy, że dopuszczalny jest rynsztok politycznej fatwy - czyli wet za wet...
Polityka powinna być traktowana z powagą, albowiem podlegamy prawom ustanawianym przez polityków. Niestety jeżeli politycy nie traktują poważnie praw przez siebie ustanawianych, albo prawo służy im tylko do ograniczania naszych praw, co pozostaje nam maluczkim. Albo sprzeciwić się siłowo, albo wyśmiewać tak prawa jak i polityków je stanowiących. Ponadto uważam, że może właśnie dzięki humorowi zmiana ustrojowa w naszym kraju dokonała się w tak prawie bezkrwawy sposób, a nie krwawą wojną domową (choć wierszyki o liściach i drzewach też się pojawiały). Dlatego kiedy widzę DOBRY żart polityczny i słuszny, będę się nim dzielił. Ale też będę piętnował mowę nienawiści, bo do niczego dobrego ta nas nie zaprowadzi. Reasumując celny dowcip polityczny jest groźniejszą bronią (ale zadającą mniej ran, krzywd i śmierci) niż kamienie, gaz, pałki i karabiny (pióro jest silniejsze od miecza).
Generalnie jestem za, tyle że ocena jakości żartu tkwi w oku patrzącego. Mnie nie przeszkadzają żarty polityczne - przeszkadza mi niejednokrotnie ich kłamliwość, złośliwość, wulgarność lub argumenty ad personam (za Krasickim: I śmiech niekiedy może być nauką, jeśli się z przywar nie z osób natrząsa). Niestety w naszym dyskursie politycznym często chodzi tylko o ataki na osoby: że mały, gruby, rudy, wierzący, ma/nie ma kota, nosi sweter lub broszkę, że z Kaszub/ze Śląska/ze wsi, że głupio wygląda, bo ktoś złośliwie zrobił zdjęcie. To nie żarty, lecz elementy hejtu.
Nie wiem co prawda czego dotyczy Twoja filipika, może jest jak najbardziej słuszna, ale w tej chwili nie widzę tu takich żartów, które byłby hejtem i obrażały osobę, a nie piętnowały wykorzystywanie prawa do partykularnego interesu polityka.
Ja nie widzę problemu, zazwyczaj wyśmiewa się stronę aktualnie rządzącą, gdyż to ona jest na świeczniku i ona ma najwięcej praw do tworzenia praw. Ale jak znajdziesz dobry polityczny żart nabijający się z głupiego pomysłu totalnej opozycji to sam będę rechotał najgłośniej :)
Mówimy nie żartom polityczny tutaj, jak i powielaniu nowomowy polityków: to sława, ,które tracą pierwotne znaczenie. Taka definicja nowomowy. Więc zwroty 'totalna opozycja' zostaw telewizji. My się tu chcemy bawić, a nie pokłócić.
Mówimy, my, co za my? To z tej nowomowy, my i wy, ci lepsi i ci gorsi? Ja mówię tak żartom politycznym i jak widać pod moją wrzutką jedenaście innych osób też mówi tak. Ja też tu przychodzę się bawić, a to mnie akurat rozbawiło, zaś Ty co się nazywasz my, możesz się bawić czym innym.
Dla mnie wszyscy politycy są śmieszni. I w ogóle jak zwykle nie kumam o co z tym oczkiem wodnym chodzi? Jak ktoś jest śmieszny albo śmiesznie postępuje to trzeba się z tego śmiać. I reagować pomagając odkleić się mu od stołka. A śmieszny mem to śmieszny mem. Czy to społeczny, czy polityczny czy religijny. Jeśli nie dotyka ludzkiej tragedii to każdy może się tu pojawić. Tak czuję.
My na tej dyskusji, my jako użytkownicy. Niestety ta nowomowa tak zaraziła nam polszczyznę, że używamy jej my jako wszyscy Polacy. Na przykład słowo hejter. Zyskało nowe znaczenie " ten kto się nam sprzeciwia". A to jest nowomowa: my mówiący po polsku już nie wiemy skąd się wzięlo, a używamy w tym znaczeniu. Teraz to samo się dzieje z tą "totalną opozycją", czyli zyskuje nowe znaczenie i wchodzi do języka potocznego. A na szczęscie póki co tutaj nie ma podziałow politycznych i tego się trzymajmy. My wszyscy.
Czyli jak mam rozumieć ja i powiedzmy Harey nie jesteśmy użytkownikami, nie dyskutujemy tutaj i na dokładkę nie mówimy po polsku? Zaczynam nie rozumieć do kogo i o czym Ty gadasz. Zacznij może od siebie, przestań używać zaimka my, bo to też należy do owej nowomowy i służy podkreśleniu większej wartości wypowiadanych przez danego osobnika słów. Nie jesteś my jesteś tylko Ty i Twoje poglądy na sprawę. Ja tam nie znam preferencji politycznych użytkowników tego portalu i wypowiadających się na tym forum (mało mnie zresztą obchodzą). W podziałach politycznych nie ma niczego złego o ile przeciwnicy polityczni potrafią ze sobą dyskutować, a nie tylko rzucać frazesami i narzucać swoje zdanie (jedynie słuszne oczywiście).
Jak ktoś piastuje stanowisko publiczne dla społeczeństwa, za publiczne pieniądze to niech się liczy, że w łeb metaforycznym kamieniem może dostać. I altruista może być skrytykowany. A politycy raczej altruistami nie są. Taki jeden pan polityk z drugim panem politykiem w dupie za przeproszeniem mają co o nim myślą ludzie inteligentni, bo tacy w mniejszości. Oni mówią do wiernych. Jak księża. Na tym opierają swój byt. Na poparciu stada. Ważne, że im się kasa w portfelu zgadza, a nie to czy jakaś tam Harey czy fprefect mają ich w poważaniu głębokim i se mema o nich wrzucą. A tak jeszcze dalej idąc - w czym polityk lepszy od normalnego podatnika, podatnika który go utrzymuje, by mu nie wytknąć tego czy owego? Racja jest jak dupa. Każdy ma swoją. Wolność słowa można przenieść na wątek Wolność. Zapraszam.
Zwłaszcza, że w dowcipie politycznym za poprzedniej słusznie minionej władzy osiągnęliśmy mistrzostwo świata. Mimo cenzury i zamordyzmu władz "komunistycznych" inteligentny dowcip polityczny np. "Właśnie leci kabarecik" Pani Olgi Lipińskiej był rozrywką doskonałą i doskonałą rozrywką.
Ja nie wiem. Wy to macie problemy (później obejrzę ten filmik, bo zapowiada się ciekawie). Ja tymczasem usłyszałam od swojego dziecka, że jestem NAJGORSZĄ MATKĄ W TYM KRAJU! Bo dziecko me upaprało się farbką plakatową po łokcie. I przyznam się bez bicia, że wcale jej w tym nie pomogłam :D
Zwłaszcza, że te tutaj naprawdę są z klasą i nikogo nie obrażają. Jatymyoni, Renax: Co Wam przeszkadza to oczko wodne? Przecież jest urocze. A może nie o nie chodziło?
O co ci chodzi? Mówię o zanieczyszczaniu języka, a nie o poglądach politycznych. Język jest naszym wspólnym dobrem i tyle. Zresztą językoznawcy mówią to samo. Nie rozumiem dlaczego wymieniłeś siebie i Hareya. Akurat te dwie osoby.
Renax, tak mi się zdawało. Że mem fprefecta odebrałaś jako polityczny i go nie chcesz... Ja wiem, że jego odpowiedzi są ostre, jak zawsze zresztą, ale myślę, ze dowcipy polityczne powinny tu pozostać. Przy niektórych uśmiałam się do łez, a przecież śmiech to zdrowie.
@Betsy59: Jest wiele stron, gdzie można znaleźć dowcipy, które nas interesują. Ale chodzi o to, żebyśmy i tu się nie podzielili. Ja na ogół śmieję się z wielu rzeczy. Większość z nas ogląda internet i większość żartów tych wynikłych z kontekstu sytuacyjnego i 'ostatniej chwili' zna je. Jeśli ktoś zechce to je znajdzie. Ale jak napisała @Jatymyoni: żeby nie wstawiać politycznych żartów tu, to uszanujcie to. TAK UWAŻAM. Moim zdaniem tutaj, na stronę o książkach należy wrzucać same neutralne politycznie dowcipy. Powiem tak, wiem, że różne osoby nawet na tym portalu mają inne poglądy niż moje i dlatego uważam, że różne dowcipy polityczne, rasistowskie, genderowe czy jak je tam zwać, należy zostawić na węższe grono, bo się skłócimy i tu. A inna sprawa, że nic mnie nie drażni jak nowomowa w języku, którą zauważam i śledzę. Poszczególne słowa, które zarażają język jak nowotwór. Nie wiem się mają poglądy do używania słów tych, ale myślę, że w języku po prostu uniezależniają się od nadawcy, ale nowe znaczenie zostaje. Na przykład słowo 'hejter'. Używamy go mówiąc o kimś kto nas krytykuje. A to znaczenie dodane. Może i się przyczepiłam do tego i w rozmowie o oczku wodnym to nie na miejscu, ale to poważny problem językowy, który warty jest zauważenia w mimo wszystko kulturotwórczym portalu. Może inni tego nie zauważają, bo jest w Polsce tyle problemów, ale i to jest.
Renax, "Nie rozumiem dlaczego wymieniłeś siebie i Hareya." Nie wiem czy to widać na awatarze, ale ja ogólnie, tak na co dzień jestem kobietą. :). Poza tym to jest taki wątek, który stworzył jeden z użytkowników i ten wątek nosi nazwę "co mnie dzisiaj... rozbawiło". Nie jest on o tym co bawi Polaków. Luzujmy trochę, bo życie naprawdę potrafi dokuczyć. Poprawność polityczna to ściema i hipokryzja. I jak gdzieś tam niżej @michalysy napisał - wypuśćmy to powietrze i tę tyczkę wyciągnijmy. Rozluźnijmy kregosłup. Ja. Ty. On. Ona. I ono też.
Wybacz, nie widać. Też myślę, że pora zakończyć gmeranie w tym wątku. Po prostu, nie wszystko co śmieszy udostępniamy publicznie. Taki mamy klimat. ;)Pozdrawiam
Dużo tego jest. Mnie wczoraj rozśmieszył 'krótki dżołk' na pewnej apce, że jak tylko poluźniono restrykcje co do wesel to od razu dano 'Wesele' na maturze ;) I o tej babie, która pyta 'co to, co to'.
Jeszcze o klimacie to dodam, że tak generalnie to żarty są potrzebne, a nawet niezbędne, żeby rozładować powagę problemów i zmartwień. Kiedyś śmiano się z Breżniewa, potem z Wałęsy. Pamiętam książeczki z żartami, które krążyły po wiosce. A czytałam, że w ZSRR za żarty szło się do gułagu. W szkole za żart można było w kozie siedzieć do wieczora. Trzeba więc wiedzieć komu i gdzie żarty udostępniać. Teraz mamy internet. I sięgamy do stron z memami i żartami. Tyle tylko, że trzeba wiedzieć komu żart opowiadamy, żeby śmieszył.
Więc mówisz, że walczysz z zanieczyszczaniem języka. To mam dla Ciebie osobę z którą musisz poważnie na ten temat porozmawiać. Zacytuje Ci co ona wypisuje po 'polsku': " Mnie wczoraj rozśmieszył 'krótki dżołk' na pewnej apce, że jak tylko poluźniono restrykcje co do wesel to od razu dano 'Wesele' na maturze ;)". Mam szczerą nadzieję, że przekonasz ją aby nie używała tych bezsensownych "amerykanizmów". Mamy takie świetne i krótkie słowo "żart" albo dłuższe ale nie mniej dowcipne słowo "dowcip". Wierzę że Ci się uda :)
Amerykanizmy są chyba mniej groźne dla języka niż nowomowa. Zresztą nie mam zamiaru się z tobą ma ten temat kłócić. O nowomowie mówił nawet prof. Bralczyk. Tyle w temacie.
Nie zgadzam się, że amerykanizmy są mniej groźnie. Świadczą o coraz gorszym zakresie słownictwa, ale najczęściej jest to popisywanie się, ja znam , ja wiem.
Apka to nowe słowo, które w języku staro- cerkiewno- słowiańskim nie ma odpowiednika. Dalej, "krótki dżołk" to nazwa własna z pewniej aplikacji. Dlatego da£am cudzysłów. Natomiast słowa: hejter i totalna opozycja w nowym znaczeniu stygmatyzują ludzi. Zresztą, co oznacza totalna? Że przeciw wzystkiemu? A poza tym czy mam dać jakiś link do tematu nowomowa? Tyle w temacie, bo sprawa jezt oczywista. Ja nie mówię, że nie popełniam błędów językowych.
@Renax To hejterzy (po polsku: nienawistnicy) stygmatyzują ludzi, nie odwrotnie! Nie jest nienawistnikiem ktoś, kogo tak nazwiesz, lecz ten, kto życzy śmierci, bluzga i rzuca kalumnie na innych. "Totalna opozycja" to też chyba żadna stygmatyzacja, jeśli jej część sama się tak definiowała? Rozróżnienia nie są wbrew pozorom trudne.
Co się tyczy fotki z oczkiem wodnym, to przypomnę aferę, którą wywołało postawienie w Legnicy pomnika czystości narodu.
Policja do teraz przesłuchuje kaczkę. Na razie nic z niej nie wyciągnięto... ............................................. A teraz nieco poważniej. W naszym kraju istnieje demokracja. Podobno. Widziano Yeti. Podobno.
Szacowny siwy profesor zwraca się do młodzieży : -drodzy państwo, za moich czasów jedynym powodem absencji na zajęciach była śmierć kogoś bliskiego albo udokumentowana przez lekarza choroba. Z końca sali odzywa się młody baryton: - czasy się zmieniają, Panie profesorze. A jeśli ktoś jest wyczerpany całonocnym seksem? Profesor podchodzi do chłopaka, zsuwa okulary i ogląda studenta od stóp do głów, po czym mówi: - dobrze, niech pan pisze drugą ręką.
Dwadzieścia babek na wieczorze panieńskim: - Musimy zadzwonić do trzystu dwudziestu mężczyzn. - Boże! Czemu aż do trzystu dwudziestu? - Bo połowa nie przyjdzie. - No dobra! A po co nam stu sześćdziesięciu? - Bo połowa się upije... - Zostaje osiemdziesięciu. Czemu aż tylu? - Bo połowa nie będzie mogła. - To po co nam czterdziestu?!! Jest nas tylko dwadzieścia! - A co? Nie chcecie dwa razy?
