Z filozofią tak, ale i mnie się trafiały różne świry, choćby wspomniany wyżej mgr P.
Trochę później byłam zmuszona zrobić dwa kierunki podyplomowo, bo niestety z historii nie miałam etatu w szkole. To były już studia płatne, tyle, że też ładnych parę lat temu i mam takie wrażenie, że chyba trafiałam wyjątkowo dobrze albo wtedy jeszcze szanowano studenta, który było nie było utrzymywał państwa wykładowców i jakichś drastycznych historii pt. na 1-szym terminie wszystkich oblewam to nie pamiętam. Myślę tu o tych płatnych podyplomówkach, bo na magisterskich to fakt mieliśmy takiego "pana od logiki" gdzie na pierwszym terminie zaliczyły tylko trzy osoby. Ale to była nasza wina, bo jak głosiła tradycja przed egzaminem trzeba było "oprzeć sprawę o bufet", myśmy to jakoś zaniedbali i efekty nie kazały na siebie długo czekać...
Później niedopatrzenie zostało nadrobione, czterech naszych kolegów poświęciło się dla dobra grupy i wszyscy dostali zaliczenie hurtem...