Avatar @kachna.janisz

Kachna.books.quality

@kachna.janisz
12 obserwujących. 23 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 2 miesiące temu.
kachna.books.quality
Napisz wiadomość
Obserwuj
12 obserwujących.
23 obserwowanych.
Kanapowicz od 4 lat. Ostatnio tutaj 2 miesiące temu.

Blog

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Było w 2020 roku.


Rok był jaki był. Oszczędnie w słowach, przechodzę do sedna. Najlepsze książki z 2020 roku to:

Seria Powrót autorstwa Karoliny Wójciak. „Bruno”, „Ernest” i „Gaja” to historie wielowątkowe, mówiące o przemocy domowej, krzywdzie dzieci i jej wpływie na dorosłe życie. Walce o poczucie własnej wartości z toczącą się w tle misją w Afganistanie. Niesamowita merytorycznie i rozbrajająca na łopatki seria, obowiązkowa dla każdego żądnego wrażeń czytelnika.

Najlepszy debiut to w mojej opinii „Sprawdź, czy ktoś za tobą nie stoi” autorstwa Iny Nacht. Klimat stworzony przez autorkę w mglistej Kotlinie Kłodzkiej to mistrzostwo świata. Wszystko co lubię w jednej niepozornej książce, czyli losy zaniedbanego dziecka, walka z własnymi słabościami, dyskryminacja, stereotypy i uprzedzenia.

Prezent książkowy jaki otrzymałam od innej blogerki, najlepszy ze wszystkich „Mur duchów” Sarah Moss. Aniu dziękuję ponownie, książka jest cudowna. Brutalna opowieść z interesującym wątkiem historycznym. Znów mamy przemoc i znów mamy walkę o „normalne” życie. Z pewnością wrócę do niej nie raz.

Bezdyskusyjnie najlepszy thriller jaki przeczytałam w tym roku to „Miała umrzeć” autorstwa Ewy Przydrygi. Nie spodziewałam się takiego zachwytu, poprzednia książka autorki była dla mnie bardzo przeciętna, wręcz nudna. I takie zaskoczenie! Najlepsza scena, gdy główna bohaterka wchodzi do lodowatego Bałtyku zostanie w mojej pamięci na długie lata.

Zachwyt do bólu? Polecam jednego autora, u którego nie mam wątpliwości, biorę w ciemno wszystko co jest dostępne i z dreszczem ekscytacji wypatruję kolejnych dzieł. „Ślady” Jakuba Małeckiego to zwykła historia, jak każda stworzona przez autora. Tu każda zwykła historia wzbudza niezwykłe emocje.

Czas na książkę, która wpłynęła na moje postrzeganie świata. Są to „Pestki” autorstwa Anny Ciarkowskiej. Po skończonej lekturze czytałam opinie i wiem, że ta opowieść działa tak na wszystkich. Nagle zwraca się większą uwagę na wypowiadane słowa. A pestki połknięte w trakcie jedzenia jabłka zaczynają pęcznieć w naszym żołądku, wypuszczają korzenie i zostają w nas już na wieki.



Największe odkrycie roku to „Pozorność” Natalii Nowak-Lewandowskiej. Szaleństwo, książka kupiona przypadkowo okazała się być prawdziwą perełką. Trudne przesłanie, tak jakbym ja lubiła taplać się w smutku i jakby takie brutalne powieści miały magnes. Przyciągają mnie. Nie żałuję tego i pokochałam twórczość autorki od pierwszego rozdziału.

Literatura faktu to bardzo ciekawa kategoria, tu wygrywa „Strefa skażenia” autorstwa Richarda Prestona, w tym roku wydanie wznowione przez SQN. Thriller medyczny oparty na faktach opowiadający historię eboli. Książka tylko dla odważnych, w obecnym momencie życia może wywrzeć ogromny wpływ na czytelnika. Włos jeży się na głowie.

Najlepsza książkowa polecajka od moich znajomych z Instagrama to „Ani złego słowa” Uzodinma Iweala. Bardzo dziękuję Asi i Damianowi za polecenie mi tak wspaniałej książki. Dłuższy czas kręciłam się w tematyce dyskryminacji homoseksualistów, ale ta historia przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Pokazała jak wielką krzywdą może być brak akceptacji przez rodzinę i najbliższe otoczenie. Samotność w najczystszej postaci.

Na ostatnim miejscu dodaję poradnik, najlepszy z najlepszych. Otrzymałam go z Klubu Recenzenta serwisu Na kanapie i jestem zauroczona! „Rozboje sceniczne” Jana Grzesiaka zainspirowały mnie do stworzenia nowych warsztatów w pracy. Poleciłam tę książkę już milion razy, ma masę ćwiczeń i dobrych rad, właśnie takie formy poradników lubię najbardziej.

To by było na tyle, stworzyłam dziesięć najważniejszych dla mnie kategorii, wybrane książki są wyjątkowe i jestem pewna, że każdy mól książkowy znajdzie tu prawdziwą literacką ucztę.

Co dalej?

A teraz kolejny rok, w którym oczekuję huraganu od Karoliny Wójciak, magii od Ewy Przydrygi, liczę na dreszczyk emocji dzięki Inie Nacht, wypatruję nowości od Jakuba Małeckiego i liczę na wiele debiutów w moich ulubionych wydawnictwach.

Zaczytanego Nowego Roku!

Tymczasem,
Katarzyna
Tagi:
#podsumowanie#ksi#mojalista#bestofthebest
środa, 8 lipca 2020

Thrillery wgniatające w podłogę, zwierzenia od Marcela Moss!


Trzy niesamowite thrillery psychologiczne, trzymające w napięciu do ostatnich stron! Taki debiut to ja rozumiem, nie ma tu miejsca na głaskanie i zawieranie przyjaźni. Bohaterowie książek nie wzbudzają sympatii, wręcz przeciwnie, powodują obrzydzenie u czytelnika. Tajemniczy autor, założyciel znanego profilu „Zwierzenie”, wkracza w literacki świat z gotowym przepisem na sukces. Nieodkładalne książki stające się bestselerami tuż po premierze. W jaki sposób autor osiągnął swój cel błyskawicznie?

Opiszę wszystkie trzy tomy i na końcu dam znać co ja o nich myślę.


Zaczynamy od „Nie odpisuj”, które było pierwszym dziełem autora. To kawał dobrej literatury. Bardzo mocna książka poruszająca tematy tabu. Trudne sytuacje spotykają bohaterów na każdym kroku, czy jednak to bohaterowie kreują wokół siebie skomplikowane życie?

Akcja krąży wkoło zaburzonej Martyny i jej psychoterapeutki Ewy, która skrywa straszną tajemnicę. Jak wiele my, ludzie, spoza branży wiemy na temat zaburzeń psychicznych? Od początku lektury domyślałam się, że wypłyną traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa, nie wiedziałam tylko który bohater odsłoni karty i odrobinę wyjawi mi przyczynę swoich zaburzeń. Tak trudno odgadnąć, ponieważ każdy z nich jest postacią negatywną, zło wylewa się z każdej strony.

Czytając dowiemy się więcej na temat przemocy domowej, uzależnień, depresji, potrzeby miłości i karmienia się ludzką krzywdą. Autor dużo wątków przedstawia jako efekt trudnego dzieciństwa. Z ciekawością analizowałam pewność siebie postaci, która z nich ma jej zbyt dużo, która za mało, a kto jeszcze walczy o „normalne” życie.

Mroczny świat z lektury zmusza nas do refleksji na temat swoich działaniach w sieci. Fale hejtu wylewające się na każdym kroku są zatrważające. Marcel Moss zna to zjawisko doskonale i wie jak bardzo my, użytkownicy, potrzebujemy edukacji. Przy kolejnej okazji anonimowy hejter powinien zastanowić się przed dodaniem komentarza i zmieszaniem obcej osoby z błotem.


Szybko sięgam po kontynuację, w „Nie patrz” autor dalej przedstawia losy bohaterów. W tym tomie na tapecie pojawia się głównie Ewa, psychoterapeutka, po rozwodzie, z mało interesującym bagażem doświadczeń. Książka jest bardzo smutna, przerażająca, szokująca, brutalna i wciągająca jak tornado. Wracają historie sprzed lat, dowiadujemy się jaki sekret skrywa Ewa, jak potoczyły się jej losy po rozwodzie. Poznajemy sporo nowych postaci i od nich otrzymujemy odpowiedzi na wiele pytań kiełkujących w trakcie poprzedniego tomu.

Kolejnym tematem tabu są losy dorastających nastolatków. Wiele poradników dla idealnych rodziców, uczy jak ważne są pierwsze lata życia dziecka, w książce obraz przedstawiony jest z innej perspektywy. Wyobraź sobie, że żyjesz idealnie, jak w bańce, jest ciepło i przytulnie, bańka jednak niespodziewanie pęka. Teraz myślisz tylko o zemście, jak ukarać winowajców i odzyskać spokój.

Dalej wszystko pędzi jak lawina, masa scen akcji, kolejne sto stron mija tak szybko, że ciężko się zorientować na zakończeniu, że to już?

Tematem przewodnim jest dla mnie samotność. Każda z postaci jej doświadcza i każda radzi sobie z nią w inny sposób. Znów mamy same czarne charaktery, warta przeczytania.


Ostatni hit, gorąca premiera czerwca 2020 roku, czyli wyczekiwane „Pokaż mi” wydane jako zupełnie odrębna historia. Poznajmy Łukasza, młodego mężczyznę i jego narzeczoną. Chłopak ma dobrą pracę, grono zaufanych przyjaciół, bezgraniczne wsparcie ukochanej i perspektywę na udane życie. Czego mu brakuje? Jest znudzony, potrzebuje mocnych wrażeń i za namową przyjaciela instaluje nową aplikację o nazwie „pokaż mi” wtedy zaczyna się rollercoaster. Tempo wydarzeń nie spada nawet na chwilę. Brutalne zagrywki, manipulacja i smutne retrospekcje mydlą czytelnikowi oczy. Ja za wszelką cenę chciałam odkryć kim jest tajemnicza Królowa z erotycznej aplikacji, co za szalona kobieta chce zniszczyć życie swojemu wiernemu wielbicielowi? W połowie książki podejrzewałam już każdego bohatera. Snułam masę domysłów, jednak opad szczęki na ostatnich stronach był nieunikniony. Marcel Moss wywiódł mnie w pole.

Książka drąży temat zdrady i toksycznych związków. Brak zaufania burzy obraz idealnych relacji, jeśli jedna z osób potrafi tylko brać, nie dając nic od siebie, ciężko wypatrzeć szansy na powodzenie. Każdy ma brud za paznokciami, nie ma tam osoby, z którą można poczuć więź i kibicować jej w trakcie rozwoju fabuły.

Podsumowując, ja uważam „Pokaż mi” za najlepszą książkę autora, z powodu realności wydarzeń. W poprzednich częściach zakończenia były odrobinę fantastyczne, tu twardo stąpamy po ziemi. Nikt nie ma nadprzyrodzonych mocy i wszystko w rozwiązaniu historii jest jasne jak słońce. Krzywda za krzywdę. Jestem zachwycona, uwielbiam podziwiać rozwijający się warsztat takich autorów jak Marcel Moss. Na stałe wpisuję się na listę fanów.



Thrillery rządzą!

Tymczasem,
Katarzyna

czwartek, 30 kwietnia 2020

Ilość czy jakość?

Jak już wcześniej wspominałam, szukając inspiracji oraz cennych wskazówek, odwiedzałam wiele kont na Instagramie. Jedne dostarczyły mi mnóstwo rad i pomysłów, inne postanowiłam omijać szerokim łukiem...
Ze względu na jakość, a właściwie jej brak.

Aby nie zagubić swojej własnej drogi, wyznaczyłam kilka zasad:

Jeśli nie mam miejsca na półce, to staram się nie kupować więcej książek :) Każdy książkoholik wie, jakie to trudne zadanie. Czytanie a kupowanie to dwie odrębne sprawy. Czytanie uzależnia i zakupy uzależniają, niekiedy dominuje te drugie :)

Ograniczam ilość rozdań i konkursów, w jakich biorę udział. Znam osoby, które muszą mieć więcej, biorą udział we wszystkich dostępnych konkursach. Nie zwracają uwagi na tematykę książek, które są nagrodami. Osoby organizujące rozdania, chcą aby książka trafiła do człowieka, która ją przeczyta, udostępni zdjęcie, podzieli się swoją opinią. Nie do kolekcjonera tytułów :)

Coraz częściej wybieram e-booki. Nie lubię czytać na czytniku, więc wybieram tablet. Ma spory ekran i mogę go podświetlić w nocy. Kiedyś też się zapierałam, że to nie dla mnie, chcę czuć zapach stron i dumnie trzymać na półce pięknie wydany egzemplarz. Ekologia i ekonomia przekonały mnie do wersji elektronicznej. Polecam!

Jeśli mam książki, które mnie kompletnie nie zainteresowały, nie przemyślane zakupy lub nie trafione prezenty, staram się je wymieniać. W moim mieście organizowane są akcje "Aktywna książka". Można tam zanieść pięć swoich książek i wymienić je na inne.

Kupując książki zawsze w pierwszej kolejności sprawdzam internetowe antykwariaty. Tak zdobyłam Lema za trzy złote, Jodi Picoult za pięć i "Dziewczynę z pociągu" za całe dwie złotówki. Nie zliczę książek do biblioteczki mojego syna zamówionych w taki sposób.

Jeśli mam książkę i mnie nie interesuje, to ją odkładam. Nie męczę na siłę. Za jakiś raz robię kolejne podejście. Jeśli to nie przynosi skutku, mogę oddać ją komuś w prezencie. Z czytaniem jest jak z miłością, albo jest chemia i jest cudnie, albo jej nie ma i należy się szybko rozstać.

Wydania kieszonkowe

Jeśli są dostępne, to sięgam po pockety, czyli wydania kieszonkowe. Czytanie ich wychodzi mi przy dobrym świetle i w okularach. W innym wypadku wzrok zbyt szybko się męczy. Mimo to, jestem ich gorącą zwolenniczką. Oszczędność papieru, miejsca i pieniędzy.

Nigdy nie podejmuję się czytania na czas. Unikam czytelniczych maratonów. Wiadomo, że jedną książkę zakończę przez dwie noce, jeśli mnie bardzo wciągnie, a z inną będę chodzić przez tydzień, bo historia będzie dłuższa i mniej dynamiczna.

Nie zapisuję się na zbyt dużą ilość booktour. Zabawa polega na przesyłaniu sobie jednej książki wśród grupy czytelników. Każdy ją czyta, zostawiając w środku swoje notatki i komentarze. Po zakończeniu trafia w ręce autora lub blogera organizującego zabawę. Nie raz byłam świadkiem, jak ktoś rezygnował, bo zapisał się na kilka na raz. Nagle okazuje się, że nie ma czasu na przeczytanie takiej ilości.

Nie wyznaczam sobie celu ilościowego. Nie liczę ile książek przeczytam w ciągu miesiąca, kwartału czy półrocza. Szacuję ilość roczną, żeby porównać ją ze znajomymi :) Tego nie potrafię sobie odpuścić, jednak nie czytam na ilość, zdecydowanie wybieram jakość!


Moje nowości do recenzji


Czytam z wielką przyjemnością, rozkoszuję się tym, zatapiam się w historiach.

Wszystkim życzę samych przyjemnych lektur!

Tymczasem,
Katarzyna
czwartek, 30 kwietnia 2020

Droga do szczęścia! Mój Bookstagram

Pierwsze co musisz zrobić, to wybrać odpowiednią drogę!
Znasz ludzi, którzy zmieniają pracę, znajdują nowe pasje, imają się wielu zajęć? To właśnie zacne grono poszukiwaczy. Też pracowałam w różnych miejscach i w różnych branżach. Moje pasje i zainteresowania, zmieniały się na przestrzeni lat.
W trakcie prowadzenia szkoleń, poruszam temat zainteresowań, co lubisz robić w wolnym czasie, jakie zajęcia sprawiają ci najwięcej radości. Osoby, biorące udział w spotkaniach, pytają mnie jak mi się udało, jak odnalazłam swoją pasję? Najprostsza z rzeczy, metoda prób i błędów. Szydełkowanie jest dla mnie zbyt trudne, wiele czasu wymaga stworzenie jednej rzeczy, ja jestem zbyt niecierpliwą osobą do takich zajęć. Często oglądam zdjęcia pięknej biżuterii wytwarzanej ręcznie. Sama kupiłam kolczyki i naszyjnik robiony przez dziewczynę na zamówienie. Ja jednak nie jestem tak precyzyjna. Mam wadę wzroku, często brakuje mi magnezu, przez co drżą mi dłonie. Zdarza mi się wykonywać prace plastyczne z synem i uwierzcie mi na słowo, nie mam talentu :)

Podsumowując, aby znaleźć swoją drogę szybciej, muszę znać swoje możliwości. Czym dysponuję w tej chwili?
Moja odpowiedź brzmi: uwielbiam czytać, radość sprawia mi odkrywanie nowych lektur, pisanie sprawia mi przyjemność, ciągle tworzę teksty, opowiadania, staram się pisać kolejne rozdziały autorskiej powieści.
To już dużo na początek!
Co z tym wszystkim zrobić?

Kolejny krok to rozeznanie się w istniejących możliwościach.
Wiem już, że idę w kierunku literatury. Czytam i analizuję książki, wysnuwam wnioski, zauważam motywy, staram się za każdym razem zrozumieć tok myślenia autora.
Po przeczytaniu książki spisuję wnioski. Co o niej myślę, co było w niej zaskakujące, jakie elementy działały na moje emocje. Teraz czas na podjęcie decyzji.
Jeśli chcę się podzielić swoją opinią ze "światem" w mediach społecznościowych to muszę się przygotować na krytykę. Niestety! Pisałam na ten temat, w poście opisującym książkę Marcela Moss "Nie odpisuj".
Podejmuję więc decyzję, robię kolejny krok, zakładam konto na Instagramie i bez ukrywania swojej tożsamości publikuję posty. Trochę książek, pracy, życia. Na początku kombinuję i poznaję tajniki działania aplikacji. Jakie posty mają większe zasięgi, gdzie kierować swoje myśli, szukam przede wszystkim podobnych do siebie!
Na portalach społecznościowych jest mnóstwo kont zajmujących się promocją książek. Podglądałam je regularnie, uczyłam się od osób bardziej doświadczonych. Obserwowałam z jaką częstotliwością dodają posty, jak je opisują i w jaki sposób promują swoje posty.
Trafiłam na wiele ciekawych i życzliwych osób, pisałam z kilkoma świetnymi dziewczynami, one podpowiadały mi jak mam postępować, jak mam zdobywać nowych obserwujących.
Osoby prowadzące konta, traktowałam jako osoby bardziej doświadczone ode mnie. Pokornie słuchałam przekazywanych mi rad, nie traktowałam ich jako hejtu, tylko konstruktywną krytykę, z której wyciągałam konkretne wnioski.

Wyznaczałam kolejne cele:
1. Doskonalenie techniki wykonywania zdjęć. Na ten moment, wszystkie moje fotografie są wykonane telefonem. Bardzo pomogła mi DARMOWA wiedza z Kobiecej Foto Szkoły, prowadzonej przez Dominikę Dzikowską. Znalazłam jej profil na Instagramie, zapisałam się na newsletter i na instawtorek. Zabawa polega na realizowaniu fotograficznych zadań. Dominika opisuje w mailach techniki i metody fotografowania. To dzięki jej radom moje zdjęcia zaczęły wyglądać dużo lepiej.
2. Wybór literatury. To było ciężkie zadanie. Kilka razy dziennie przeglądałam moją biblioteczkę i moje archiwum e-booków. Nie chciałam zamykać się na jeden gatunek literacki, często je mieszałam. Zdarzały się tygodnie, w których siedziałam pochłonięta w fantastyce i takie, w których sięgałam po same kryminały. Podjęłam więc decyzję o skupieniu się głównie na polskich autorach.
3. Systematyczność. Musiałam zdecydować się na publikowanie minimum trzech postów tygodniowo. Są dni gorsze, bardziej wyczerpujące. Jeśli miałam okazję to robiłam zdjęcia książek na zapas. Jeśli nie w plenerze, na przykład ze względu na złą pogodę, to powstawały kompozycje w domowym zaciszu.

Na początek tyle wystarczy!

Prowadzenie Bookstagrama sprawia mi wiele radości, to jest w tej chwili miejsce, gdzie łączę wszystkie swoje pasje!

Teraz Ty znajdź swoje miejsce i realizuj się w nim!

Tymczasem,
Katarzyna
© 2007 - 2024 nakanapie.pl