Opinia na temat książki 1200 gramów szczęścia

@paula1456 @paula1456 · 2022-10-21 10:00:48
Przeczytane
😯😯😯
Siedzę obok twojego łóżeczka. Ty słodko śpisz. Ja przecieram oczy ze zmęczenia, ale nie chcę się kłaść. Nie mogę uronić ani chwili spędzonej z tobą. Jesteś całym moim światem. Mogę cię trzymać za rączkę, mogę głaskać po główce… Kocham cię Kruszyno tak mocno, że to aż boli, wiesz? targają mną sprzeczne emocje. Z jednej strony cieszę się, że jesteśmy już w domu, źle znosiłam pobyt w szpitalu, ale z drugiej strony jestem też przerażona. Jesteś taka maleńka. Nie chcę cię skrzywdzić. Chcę cię kochać, tulić i zachwycać się tobą każdego dnia. Miałam szczęście, że urodziłaś się nieco po terminie, że byłaś zdrowa, że nie miałaś żółtaczki, że wyszłyśmy ze szpitala w trzeciej dobie… A w tym samym czasie gdzieś jakaś kobieta przeżywa swój dramat, bo nie wie, co się dzieje z jej dzieckiem, bo właśnie wiozą je do innego szpitala…
😯😯😯
Gdy ujrzałam informację, że @karoo__linka właśnie z tą powieścią zorganizowała booktour nie potrafiłam się oprzeć i musiałam zgłosić swoją chęć udziału. Od samego początku przeczuwałam, że gdybym była teraz w ciąży nie byłabym w stanie jej przeczytać. A dlaczego? Przekonajcie się sami, czytając dalej moją recenzję.
😯😯😯
Emilia Kwiatkowska to młodziutka dziewczyna, która marzy o karierze modelki, a także o założeniu rodziny. I to dużej! Dziewczyna oddaje się swojej pracy z pasją i nawet nie przeczuwa, jakie piekło dla niej zgotuje los. Bohaterka zakochuje się powoli w fotografie, z którym przyszło jej czasem pracować, a ten odwzajemnia te uczucia. Para zamieszkuje razem. Dość szybko Emilii udaje się zajść w ciążę. Młodzi są przeszczęśliwi. Całkiem przypadkiem, na pierwszych zajęciach w szkole rodzenia okazuje się, że Emilia ma bardzo wysokie ciśnienie. Położna kieruje ją więc na oddział. Dziewczyna jedzie tam, zupełnie nie rozumiejąc, co się dzieje. A potem pada wyrok: Zatrucie ciążowe. Rzucawka. Pani organizm traktuje ciążę jako wroga. W tym momencie rozpoczyna się największa walka Emilii. O ukochaną córeczkę, ale także o samą siebie. Czy zdoła dać pstryczka w noc losowi?
😯😯😯
Rozpoczynając tę historię odczuwałam swego rodzaju rozczarowanie. Bo wiecie, początek był dość nudny. Autorka starała się wprowadzić czytelnika w to jaka jest główna bohaterka, jak wygląda jej życie, jak poznała swoją miłość i jak to w ogóle się stało, że zapragnęła ona dziecka. W moim odczuciu jednak było to zbyt mocno rozwleczone i w pewnym momencie poczułam zwyczajnie znużenie. Dobrze jednak, że nie mam w zwyczaju odrzucania już rozpoczętych lektur. Druga połowa książki to dopiero roller-coaster.
😯😯😯
Nie potrafię inaczej tego ująć niż po prostu tak, że ta historia rozjechała mnie totalnie. Serio. Nie dawałam tego czytać bez żadnych emocji. Tym bardziej po lekturze doceniam, że u mnie ciąża i poród przebiegły praktycznie bezproblemowo. Gorzej wspominam już sam pobyt na sali poporodowej o czym jeszcze będę wam pisać w innym poście, ale i tak moje przeżycia przy tych Emilii z tej książki to po prostu pikuś!
😯😯😯
Polubiłam główną bohaterkę, pomimo tego, że dość często pokazywała swoim zachowaniem, jak bardzo jest naiwna w stosunku do innych osób. Kibicowałam jej na każdym kroku. Jestem w totalnym szoku i podziwiam ją bardzo za to, że była w stanie tyle wycierpieć dla swojego dziecka. Z każdej strony w “1200 gramach szczęścia” emocje wyzierają praktycznie z każdej strony. Nie da się tej książki czytać bez jakichkolwiek uczuć. Autorka ma bardzo lekki styl pisania i dzięki temu odnosiłam wrażenie, że ktoś mi tę historię sączy prosto do ucha, a nie że ja ją sama czytam.
😯😯😯
Niezwykle mocno zżyłam się również z Jakubem, czyli partnerem Emilii. Ona przeżywała swój dramat w szpitalu, bo naocznie widziała, co się dzieje z jej Julcią, ale także i z nią samą. On za to miał nie mniejszy koszmar w domu, bowiem sam siedział w czterech ścianach i nie miał nawet komu się wyżalić ze swoich uczuć. Przecież dla swojej ukochanej musiał być wsparciem, bez względu na to, jak ona w danej chwili go traktowała.
😯😯😯
Ta historia dosłownie mnie przeczołgała po chodniku. Czułam się okropnie, była przytłoczona wszelkimi emocjami, moje serce rozpadło się na milion kawałków i to kilka razy. I pomyśleć, że ta historia jest oparta na faktach i o tym, że wiele kobiet każdego dnia musi przez takie piekło przechodzić… Serce aż się kraje, gdy o tym myślę. Po lekturze tym bardziej jestem wdzięczna, że mam zdrową Anię, że urodziła się w terminie, że dostała dziesięć punktów w skali Apgar, że ogólnie jest zdrowa… Jestem wdzięczna, że pojawiła się w moim życiu.
😯😯😯
Muszę się wam do czegoś przyznać: jak nie płaczę z reguły na książkach, tak tutaj wylałam morze łez. Serce mi pękało, gdy czytałam o tym, jak bardzo Emilia poświęcała się dla swojej malutkiej córeczki. Nie mogłam znieść jej bólu. Odczuwałam chęć podniesienia jej krzyża i chociaż na chwilę uśmierzenia jej bólu. Chciałam do niej podejść, przytulić z całych sił i szepnąć prosto na ucho, że wszystko będzie dobrze.
😯😯😯
Jestem pełna podziwu dla lekarzy z tamtejszego szpitala za to, ile wysiłku ostatecznie włożyli w to, aby i Emilia i Julia przeżyły to piekło. Dzięki im te dwie istoty mogą dzisiaj kroczyć wspólną ścieżką życia.
😯😯😯
Ta historia należy do tych, których nie powinno się oceniać. Pomimo tego, że jest lekko fabularyzowana, to jednak mocno opiera się na faktach. A przecież czyjegoś życia nie wolno nam oceniać. Ciężko mi tu pisać więc o tym, czy ta historia mi się podobała czy też nie. Bo jak mogę powiedzieć, że czyjeś piekło było wspaniałe? “1200 gramów szczęścia” to typ takiej historii, którą powinna przeczytać każda kobieta i każdy mężczyzna. Nikt nie jest przecież przygotowany na to, że jego dziecko będzie wcześniakiem.
😯😯😯
A opieka takimi maluchami jest jeszcze trudniejsza. Trzeba dosłownie na wszystko zwracać uwagę. Wszystko może okazać się dla nich niebezpieczeństwem. Autorce udało się ukazać tu wiele ważnych aspektów. Myślę, że ta historia podniesie na duchu niejedną kobietę, która akurat jest lub też była w podobnej sytuacji. Emilia przebywając tyle tygodni w szpitalu i to w pojedynczej sali myślała przez dłuższy czas, że jest osamotniona w swoim cierpieniu. A później przekonała się, że takich kobiet jak ona jest znacznie więcej. Przyjemnie się czytało o tym, jak dziewczyna była już w hoteliku i jak inne pacjentki się nawzajem wspierały i dodawały sobie otuchy.
😯😯😯
Autorka pokazała też tutaj różne sposoby radzenia sobie z cierpieniem. Emilia zamknęła się w sobie, nie chciała z nikim rozmawiać, skupiała się wyłącznie na swojej córce. Jakub, chociaż przeżywał swoje własne piekło, wolał trzymać się optymistycznych myśli, bo musiał być silny za siebie i ukochaną. Matka dziewczyny za to skupiała się na tworzeniu poszczególnych paczek dla Emilii, gdy ta jeszcze była w szpitalu, bowiem wtedy miała chociaż minimalną świadomość, że coś robi. Kobieta nie mogła znieść myśli, że jej córka cierpi, a ta nie może zupełnie nic dla niej zrobić.
😯😯😯
Marta Maciejewicz pokazała jak ważne jest wsparcie bliskich, ale także psychologa. Ukazała problem kobiet, które bojąc się, że usłyszą, że przesadzają, nie mówią nikomu o swoich uczuciach. Cierpią w samotności, często mają depresję poporodową, ale bagatelizują ją, bowiem ich otoczenie twierdzi, że najważniejsze, że dziecko żyje i na tym trzeba się skupić. Nikogo nie obchodzi to, że matka dziecka również przeszła piekło, że czasem naprawdę trudno to wszystko poukładać sobie w głowie. Ja to doskonale rozumiem, bowiem na początku było mi naprawdę ciężko z dzieckiem. I to nie tak, że nie kochałam Ani od początku. Ja ją pokochałam od pierwszych chwil. Tylko wiecie, poród później pobyt w szpitalu, jak dla mnie traumatyczny, sprawiły, że miałam czarne myśli. Nikt mnie nie zbywał, mam świadomość, że mogę o wszystkim porozmawiać chociażby z moją mamą, wiem, że mnie ona wysłucha i zawsze dobrze doradzi.
😯😯😯
Ta książka to także swego rodzaju kompendium wiedzy na temat tego, jak wyglądają procedury w szpitalu. W tym przypadku personel medyczny, moim zdaniem, stanął na wysokości zadania. To, ile pracy każdego dnia wkładali w opiekę tak malutkich dzieci oraz ich matek sprawiało, że odczuwałam przemożną wdzięczność.
😯😯😯
Wiecie, co mnie najbardziej w “1200 gramach szczęścia” wzruszyło? Moment, kiedy Emilia i Jakub mogli w końcu odebrać ukochaną córeczkę ze szpitala. Nie wiem, czy ta malutka istota wiedziała, co się dzieje wokół niej, ale sam opis wyjścia ze szpitala bardzo mnie wzruszył. Tak bardzo, że przez dłuższą chwilę szlochałam. Nie ze smutku, tylko ze szczęścia, że ta historia doczekała się ostatecznie szczęśliwego zakończenia. Z radości, że Jakub w końcu mógł zobaczyć swoją córeczkę. Że ta rodzina mogła być od tego momentu kompletna. Życzę tego każdej kobiecie, która pragnie mieć dziecko.
😯😯😯
Podsumowując, “1200 gramów szczęścia” to piękna historia matki i córki, które trafiły do piekła. To opowieść o miłości, szacunku, wsparciu, a także zawiści, bólu, strachu i wiecznym oddaniu. Wreszcie to historia o nadziei, która nigdy nie słabnie, nawet w obliczu najgorszego zagrożenia. Autorka pokazała tutaj do jakich poświęceń jest zdolna kobieta, która pragnie zostać matką. Nie da się obok niej przejść zupełnie obojętnie. Ja ryczałam jak bóbr. Zrozumiałam, że trzeba się każdego dnia cieszyć tym, co się ma, bo nigdy nie wiadomo, na jak długo los nam to wszystko dał… Powinna ją przeczytać każda kobieta, by wiedzieć, że nie jest sama.
Ocena:
Data przeczytania: 2022-10-15
× 1 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
1200 gramów szczęścia
1200 gramów szczęścia
Marta Maciejewska
8.8/10

Emilia czuje się wybranką losu. Osiąga sukcesy jako modelka, ma u boku ukochanego mężczyznę, z którym spodziewa się dziecka. Szczęścia nie burzy nawet szalejąca pandemia COVID-19. W jednej chwili ich...

Komentarze
@karbonariusz8
@karbonariusz8 · ponad rok temu
Bardzo ciekawa oraz inspirująca opinia :)

Pozostałe opinie

„1200 gramów szczęścia” to opowieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami autorki. Jest to historia o młodej dziewczyna, która ma swoje dwa wielkie marzenia. Pierwsze z nich to pragnienie zostać model...

W pierwszej połowie czerwca wśród moich lektur znalazła się publikacja „1200 gramów szczęścia” napisana przez Martę Maciejewską. Jest to pozycja wyjątkowa, ponieważ zainspirowana przeżyciami autorki ...

1200 gramów — dużo czy mało? Pojęcie względne, ale na pewno skrajnie mało, jeśli chodzi o dziecko, wtedy zaczyna się walka o życie i zdrowie, by mogło nastąpić upragnione szczęście. RECENZJA PREMI...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl