Oto historia najbardziej paradoksalnego zespołu świata. Zespołu, który uchodzi za australijski, choć jego założyciele urodzili się w Szkocji. Zespołu, który jest uosobieniem bezpretensjonalnej prostoty, a występuje na stadionach, dając efektownie wyreżyserowane koncerty dla dziesiątków, a czasem setek tysięcy ludzi. Zespołu, który opiewając rozrywkowe podejście do życia, przetrwał tragedię po śmierci swojego charyzmatycznego wokalisty i jest uznawany za jedną z najbardziej pracowitych formacji na świecie. Zespołu, który wyrastał z rock?n?rolla lat 50. i dalej twierdzi, że nie gra nic innego, a odbierany jest jako zespół hardrockowy lub metalowy. Zespołu, który jest wielki, choć jego liderzy mają mniej niż metr sześćdziesiąt wzrostu. Oto historia AC/DC.