Opinia na temat książki Angry God

@jbrylewska kupiła mnie serią #inferno i myślałam, że już nic nie jest w stanie bardziej zagrać mi na uczuciach. O ja naiwna.
Uprzejmie donoszę, że nadchodzi nowe i jeszcze bardziej szarpie emocjonalne struny.
.
W moim wyimaginowanym, utopijnym świecie, każdy ma w sobie kawałek tego miękkiego czegoś, co pozwala mu się wzruszać. I tak oto, bez wahania mogę powiedzieć, że Julia Brylewska ma jakiś szatański amulet, pozwalający znaleźć to miękkie coś, a następnie ugniatać je do ostatniej łzy, którą wyprodukują wasze oczy.
.
Co więcej, pisząc swoje powieści, autorka kreuje mądrych, inteligentnych bohaterów, a następnie rzuca im pod nogi kłody grube jak sekwoje i ty biedny czytelniku możesz tylko patrzeć i liczyć, że te ostre jak brzytwa umysły wystarczą żeby przerobić problemy na zapałki.
Tym razem zostajemy rzuceni w bezwzględną prawniczą rzeczywistość i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nie ona będzie największym utrapieniem dla Violet i Olivera, a rodzinne zaszłości.
Nie będę opowiadać fabuły, bo to w pewnym stopniu znajdziecie w opisie wydawcy, ale chciałbym żebyście mieli świadomość, że to piękna historia o tym jak dążyć do celu, kiedy nikt w człowieka nie wierzy.
.
I teraz siedzę jak na bombie, bo z jednej strony cieszy mnie fakt, że ta historia trafiła w moje ręce, a z drugiej odczuwam ogromną frustrację. Autorka jak zwykle zostawia czytelników z zakończeniem, które absolutnie wytrąca z równowagi i choć książka miała premierę 9 lutego, to mi pozostaje zadać jedno pytanie: kiedy kolejna część?