Książka jest bardzo prywatnym i intymnym rozliczeniem się autorki z efektami wychowania katolickiego. Opisuje ona kolejne etapy katechezy, w czasie której kształtowano jej podejście do wielu spraw, opowiada o strachu przed ogniem piekielnym, którym była straszona jako mniej więcej siedmiolatka, o sposobie w jaki przekonywano dzieci do konieczności wiary, umartwiania się, jak to wpływało na ich emocje i umysły. Twierdzi, że takie wychowanie odbiera dzieciom, ale szczególnie dziewczynkom, poczucie sprawczości, odwagę w decydowaniu o sobie, przekonanie, że mają prawo do swojego zdania i stawiania granic. Przecież kobiety katolickie mają być ciche, uległe, podporządkowane i nie protestujące przeciw niczemu, a cierpliwie dźwigające swój krzyż.... Autorka była bystrym i inteligentnym dzieckiem, ale i tak bardzo została skrzywiona i skrzywdzona. Opowiada o swoim życiu, a zarazem odnosi się do tekstów biblijnych, do historii kościoła, do wypowiedzi tzw. ojców kościoła - i z każdego z tych źródeł przytacza cytaty, które następnie komentuje, z humorem, złośliwie, pokazując ich bezsens.
Jej historia kończy się dobrze, o tyle dobrze, że udało jej się zrzucić z siebie jarzmo posłuszeństwa bogu, narzucone dziecku w procesie indoktrynacji, zdecydowała się na apostazję, gdyż uważa, że nie chce mieć nic wspólnego z kościołem, ale ze smutkiem stwierdza, że od jej czasów do teraz - nic się nie zmieniło i nadal dzieciom wtłacza się do głów bzdury, nadal się je straszy, by zmusić do uległości. I to jest ta gorsza strona, o której mowa w książce.
Język jest dosadny, konkretny, autorka nie ma problemów z pisaniem wprost, co myśli, używa określeń, które mogą się co poniektórym (szczególnie wierzącym) wydawać zbyt ostre czy zbyt mało szacunku do wzmiankowanych osób zawierające, ja uważam, że są jak najbardziej odpowiednie, szczerze mówiąc, pewnie użyłabym gorszych słów. ;)
Osobiście uważam, że to jedna z lepszych książek krytykujących kościół, jakie miałam okazję przeczytać, bo nie jest napisana przez żadnego uczonego, żadnego badacza, żadnego byłego księdza, prezentuje odczucia i przekonania zwyczajnej osoby, zwykłej "owieczki", która na szczęście umiała się odłączyć od stada.