Opinia na temat książki Boginie z Žítkovej

@tsantsara @tsantsara · 2019-11-25 19:17:51
Przeczytane Literatura czeska (i słowacka) O magii i czarownictwie
"Bardzo chce zajrzeć do środka."

Powieść, która ani nie pretenduje oficjalnie do miana powieści historycznej, ani do uznania jej za rodzaj reportażu z rzeczywistości. A mimo to nie tylko jest owocem solidnej kwerendy archiwalnej, ale też oddaje - czytelnik to czuje - atmosferę i prawdę czasu, losy realnych postaci, które odmalowuje. Zupełnie inaczej, niż "Tatuażysta z Auschwitz", czy powieści Hanni Münzer, w których autorki głoszą wszem i wobec, iż opierają się na opowiadaniach świadków, a zmyślenie i konfabulacje widać z daleka. Chyba to jednak sprawa warsztatu - umiejętności pracy ze źródłami i wyczucia, jakie w ich ocenie jest nadzwyczaj istotne. Musi posiadać je każdy szanujący się historyk, ale, jak widać, pisarzowi również bardzo się przydają. Bo najwyraźniej ten kierunek: zmyślenie-prawda, nie jest przy lekturze obojętny - lepiej, gdy czytasz coś jak jakąś sagę czy baśń, jak tutaj, a okazuje się, że to wszystko jest realne, prawdziwe (pozamieniane są tylko zdarzenia między postaciami, wymyślona postać głównej bohaterki), niż gdy ci coś podają za prawdę, a stwierdzasz, że to całkiem wyssane z palca.

Powieść Tučkovej, która porusza kolejny przemilczany w Czechach temat, rozwija się jak wzór haftu krzyżykowego, typowego wśród górali na Walaszsku (pomiędzy Morawami a Słowacją) - staje się on coraz bardziej kompletny, w miarę jak przed narratorką Dorą rozwiązują się kolejne tajemnice rodzinnej układanki. Rysunek haftu rozpoczyna w tym wydaniu każdą z 5 części - kolejnych aktów rozwijającego się dramatu. Wątek Surmeny, potem Dory, następnie prowadzący w dół wątek nazistowskich badań Ahnenforschung, z którymi powiązani byli ludzie, jacy obciążyli śmiertelnie życie ich obu: szpicel Švanc (niem. Schwanz - zaiste: nomen omen!) i czarownica Mahdalka.

Co ciekawe, reprodukowane dokumenty (artykuł z gazety z 1938, niemiecki donos na "boginie", artykuły z lat 90ych) nazywają większość bohaterek z imienia i nazwiska, podobnie jak autorka. A ostatnia z nich, córka Irmy Gabrhelové, Stefina, zmarła w 2012, właśnie gdy Tučková przyjechała do Kopanic (nazwa miejscowa znana także z południowej Polski: ubogie, odosobnione, rozproszone na stromych zboczach gór siedliska, powstałe w wyniku wykarczowania lasu i uprawienia, "skopania" karczowisk pod uprawę) czytać swoją książkę. Ale niektóre nazwiska są zmienione: w jednym z wywiadów Tučková przyznała, że póki tego nie uczyniła, wciąż zapadała na jakąś chorobę... Może to tylko akcja reklamowa wydawnictwa?

Walaszsko, Žitková, to musi być specyficzny rejon, skoro i akcja "Żelar" właśnie tam się rozgrywa, a napisano o regionie i jego zwyczajach więcej. Dziś to jedna z niewielu okolic, w której dzięki tej powieści kwitnie w Czechach turystyka literacka. Spacery dla turystów oferuje nawet miejscowa biblioteka.

Powieść ta to hołd oddany kobiecej mądrości i sile, jaka czerpie z prastarej tradycji akuszerek i wiedzących, zielarek i wieszczek. Co ciekawe, choć ksiądz Hofer, piętnujący na początku XX wieku "boginie", jest postacią autentyczną, autorka nie czyni z niego narzędzia kościoła - u niej to raczej słaby zawistnik, który miał problemy z celibatem. Po jego przejściu na promowany przez prezydenta Masaryka państwowy ruch nowohusycki, uznany został przez wieś za zdrajcę, ale po śmierci przyjęto go tam na cmentarzu. Dopiero nikczemność służalców "nowej władzy" doprowadziła tradycję i same "boginie" do śmierci. Charakterystyczne, że czeskie SB (StB) wykorzystuje, promuje i nagradza donosiciela, który wysługiwał się wcześniej NSDAP i SS. I dożył emerytury, otrzymując dyplomy za gorliwość, gdy ofiary na które donosił i kierował do "psychuszek" ginęły marnie. Mało tego: nie miały szansy nie tylko na sprawiedliwość, ale nawet 20 lat po aksamitnej rewolucji nie miały prawa sprawdzić, kto je prześladował. Cóż, pewnie nie przypadkiem to właśnie Czechy mają największy procent postkomunistycznych sędziów w czynnej służbie...
To smutne, ale dobrze, że może to tak wybrzmieć choć w powieści.

Umiejętności "bogiń" z Žitkové nie były unikalne - i w Polsce z nimi się można było zetknąć, i w innych krajach słowiańskich. Sam jeszcze pamiętam takie obrzędy odprawiane w mojej rodzinie. Co najdziwniejsze - działały nawet na małe dzieci, choć przecież dwuletnie dziecko nie jest w stanie zrozumieć, co się wokół niego "porobi" (tu dygresja: prawdziwy dialekt walaski można i w czeskim oryginale zobaczyć tylko w wycinku prasowym - Tučková go właściwie nie stosowała) - nie może wykorzystać "siły wiary". A ból głowy i wymioty przeszły jak ręką odjął... Uroki, panie. W Polsce również - jeszcze w latach 80ych - żyli ludzie, zajmujący się magią pogodową - odpędzaniem burz.

Znakomita książka, która mówi nie tylko o tradycji ludowej, historii regionu, ale także o losie bezbronnych ludzi wobec zorganizowanego zła - faszyzmu i komunizmu. Przy czym ten drugi, jak się okazuje w powieści, był groźniejszy, bardziej bezwzględny. I o bezkarności szpiclów i oprawców. Autorka dla wyrównania warstwy dokumentalnej i baśniowej sugeruje, że morderstwa dokonało przekleństwo. Tak, ono jest winne, zwłaszcza wtedy, gdy ludzie popełniają samobójstwo strzelając sobie w plecy lub wieszając się ze związanymi rękami. To jest prawdziwe przekleństwo postkomunistycznych krajów: bezkarna, uwłaszczona, była bezpieka.
Ocena:
Data przeczytania: 2019-03-04
× 9 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Boginie z Žítkovej
Boginie z Žítkovej
Kateřina Tučková
7.3/10

Wysoko w Białych Karpatach, na pograniczu Moraw i Słowacji, w odciętej od świata wsi Žítková żyły wyjątkowe kobiety. Potrafiły leczyć ziołami, przepowiadać przyszłość, poskramiać żywioły. Nazywano je...

Komentarze

Pozostałe opinie

Žìtkova - wieś w Białych Karpatach, odcięta od świata, pełna biedy i próbujących przetrwać jeszcze jeden dzień ludzi, niezwykła przez zamieszkujące ją kobiety – boginie. Znają się na ziołach, potrafi...

Już nie mogę się doczekać ekranizacji książki.

Książka to dobra, ciekawa, unikatowa. To na pewno. Momentami nudnawa (akta w ilości dużej), momentami fascynująca. W nietuzinkowy sposób ukazująca tematykę magii i wierzeń ludowych. Gdzieś w połowie ...

Bardzo ciekawa książka. Inna. Ale czy aby na pewno? Fajnie napisana. Pokazująca oblicze ludzi, bojących się tego co nieznane. Chyba tak najkrócej mogłabym ją opisać. Bo czy ważne kiedy robimy swoim bl...

© 2007 - 2024 nakanapie.pl