Cała jaskrawość” jest powieścią niezwykłą, poetycko-filozoficzną. Odpowiada na odwieczne pytanie, być, czy mieć. Autor odpowiada, aby doświadczyć ‘całej jaskrawości” życia trzeba być. Trzeba być tu i teraz i cieszyć się pięknem najmniejszych rzeczy (zapachem chleba, śpiewem ptaków, wódką w knajpie) Trzeba smakować każdą chwilę życia, zatrzymując się i przyglądając się jej. Jak często zapominamy o tym i pędząc jesteśmy albo w przeszłości, albo w przyszłości? Bardzo poetyckie są opisy przyrody i życia toczącego się wokół nich, a jednocześnie bardzo proste. Poetyckość dostrzega w prawie każdej czynności. To bycie nie jest samotnym byciem, ale wśród ludzi i przyjaciół. Jednocześnie przez całą powieść jak mnich średniowieczny powtarza „memento mori”, życie stale dotyka śmierci. Przed śmiercią nie da się uciec, ale można przeżyć życie, wyciskając je jak cytrynę, żyjąc każdą chwilą.
Nie zgadzam się z tymi, co uważają, że ze Stachury wyrasta się jak z za krótkich spodenek, że są to książki tylko dla młodych, poszukujących sensu i swojego miejsca na ziemi, trzeba być w drodze.
Człowiek według mnie jest stale w drodze i trzeba od czasu do czasu się zatrzymać. W „Twierdzy” Antoine de Saint-Exupery pisze, że lud, który przestaje być w drodze, a staje się ludem osiadłym ginie.
Książkę uważam za ponadczasową i wartą poznania. Dodatkowo polecam wersję audio we wspaniałej interpretacji Daniela Olbrywskiego.