Po zapoznaniu się z opisem i motywami byłam bardzo ciekawa historii Aurory. Jednak “Call girl” nie sprostała moim oczekiwaniom. Była to ciekawa pozycja, jednak czegoś mi w niej brakowało. Miałam wrażenie jakby zabrakło w niej kilku istotnych rozdziałów/fragmentów.
“Wolałam rozmawiać przez telefon z zupełnie obcym facetem, już poznać kogoś w realu i dać szansę na przeżycie czegoś prawdziwego”.
[Współpraca reklamowa @wydawnictwoale ]
Autora pracuje jako dziewczyna obsługująca seks telefon, jednak miałam wrażenie, że jej praca zeszła na dalszy plan historii. A była ona dość istotna dla rozwoju jej relacji z Hektorem. Poczułam się jakbym zaczynała książkę, która nie zawierała wprowadzenia. Nie zdążyłam dobrze poznać bohaterów i ich relacji a ona była już na innym etapie. Śmiało można nazwać tę pozycję fast burn, jednak dla mnie losy bohaterów toczyły się zdecydować za szybko.
W historii panował chaos, a wszystko pojawiała się nagle. Czułam jakby niektóre elementy zostały tam dodane na siłę bez przemyślanej koncepcji.
Wśród negatywnych aspektów książki, znalazłam też te pozytywne. Spodobał mi się pomysł na fabułę; studentka prawa, która pracuję na seks telefonie, wdaje się w romans ze swoim profesorem, z którym jednocześnie konkuruje na sali sądowej. Panowało w całej historii napięcie między bohaterami, w szczególności jeśli chodziło o rozwiązanie ...