Tematyka starości i spojrzenia na schyłek życia niesie ze sobą ogromny ciężar, który niczym głaz spada na czytelnika potrafiąc mocno przytłoczyć. Obawiałam się, by sięgnąć po ten tytuł, wychodzę z założenia, że literatura, a szczególnie dobra książka powinna być odskocznią od codzienności, niech wywołuje refleksje, niech sprawia, że się zatrzymam, ale niech nie przytłacza.
Czemu nie spojrzeć na schyłek życia nieco bardziej optymistycznie? Tak jak czyni to bohaterka - błyskotliwa i inteligentna kardiochirużka prowadzi nas przez codzienność snując intymne wyznania dotyczące spraw rodzinnych i zawodowych. Odchodzenie nie jest łatwe dla nikogo, ale autorka podaje ten temat niezwykle zjadliwie, obchodząc się z nim bez zbędnej ckliwości. Humor, satyra, ironia i starość- te cztery określenia najbardziej oddają charakter "Chwil wieczności". To studium późnej starości, w której samotność w parze ze smutkiem rozgrywają swój rzewny koncert. Książka mocno mnie wzruszyła, nastroiła nieco melancholijnie, otuliła spokojem.
Intensywność tej prozy umieściłabym na szczycie dostępnej skali doznań - krótkie, fragmentaryczne rozdziały działały niczym ukłucia igły. Takie literacie doznania jeszcze długo po odłożeniu książki drgają niczym napięta struna i sprawiają, że człowiek niezależnie od wieku zaczyna myśleć o własnej starości.