Przed Bożym Narodzeniem znikają dwie aktorki z warszawskiego teatru. Wkrótce ciało jednej z nich zostaje odnalezione w parku. Dyrektor teatru prosi Alicję Rucką o pomoc w zamian za informacje, których poszukuje kobieta. Czy kobieta rozwikła zagadkę?
Powiem szczerze, że mam trochę mieszane uczucia co do tej lektury – z jednej strony czytało mi się dobrze, bywały momenty, że byłam wciągnięta w lekturę i z zapałem czytałam, a z drugiej kartkowałam strony i trochę mi się ciągnęło. Mam wrażenie, że czasami Autorka gubiła główny wątek, zatracając się w opisach. Mamy tutaj dość sporo nawiązań historycznych, które mi akurat nie przypadły go gustu. Nie jestem fanką historii i nie ukrywam, że gdy coś było opisywane pod tym kątem, to po prostu przerzucałam strony.
Główna bohaterka, Alicja, w moich oczach wypadła jakoś tak nienaturalnie. Była trochę sztywna i nie ukrywam, że jej przelotne łóżkowe przygody były mało wiarygodne… Co prawda nie było ich zbyt wiele, ale nie pasowały mi do Alicji. Nie odczułam też również, żeby była jakoś świetna w śledztwach.
Córeńki to drugi tom serii Złe miasta – nie czytałam pierwszego, ale to mi w ogóle nie przeszkodziło w lekturze. Może końcówka historii mnie zastanawiała, bo pewnie odnosiła się do pierwszego tomu, ale to naprawdę żaden problem.
I wiecie, może to co napisałam, nie ma jakiegoś pozytywnego wydźwięku, ale musicie mi uwierzyć, że ogólnie książka wypada dobrz...