Zaskoczyła mnie ta książka, bo niezwykle rzadko trafia się u nas powieść dla młodzieży, albo raczej o młodzieży z przeznaczeniem też dla dorosłych, rodziców i nauczycieli zwłaszcza, dobrze skrojona i napisana żywym, wartkim, pulsującym wszystkimi odcieniami emocji językiem. Fantastyczne są tu dialogi, sytuacje - od refleksyjnych, przez zatrważające, aż po zabawne, że boki zrywać - gry słowne i mnóstwo wędrówek po bardzo dobrej muzyce, jakby to powiedział mistrz Kaczkowski, "różnej i różniastej". "Ćwiczenia..." to obszerna powieść o nastolatkach, ósmoklasistach z różnymi doświadczeniami życiowymi. O ich zmaganiach z rzeczywistością rodzinną, środowiskową, a przede wszystkim szkolną, upchniętą w sztywne ramy norm i zakazów, statutów i absurdem cuchnących procedur. Barwny język, chwilami leksykalna żonglerka, podbijają tylko barwny świat nastolatków. W trakcie lektury czuje się, że autor zna temat doskonale, przez co odbiera się rzecz jako wiarygodną. Powieść ma specyficzny klimat za sprawą wspomnianego już języka i spiętrzenia wielu dziwnych sytuacji, o których jako dorośli albo już zapomnieliśmy, albo zwyczajnie nie jesteśmy w stanie ogarnąć wyobraźnią wyobraźni młodych ludzi. To dobra rzecz, by przypomnieć sobie, jakim się samemu bywało w wieku kilkunastu lat. mamy tu też dręczące młodych problemy wieku - bunt, ignorowanie dorosłych, prowokowanie nauczycieli, pierwsze miłości, lawirowanie w celu wyjścia na swoje, walka z hipokryzją świata dorosłych, tolerancja wobec inności - na szczęście pokazywane w różnych ujęciach bez nachalnego dydaktyzmu. No i ta młodzież mówi swoim językiem, to znaczy koncertowo klnie i szermuje skrótowcami. Na fejsbukowej stronie autora (Stach Szulist - pisarz) znaleźć można dość wnikliwą analizę tej powieści poczynioną przez jedną z recenzentek, ale uważam, że niekonieczne jest w tym przypadku czytanie recenzji, bo tę powieść trzeba po prostu przeczytać. A zapewniam, że naprawdę warto.