Bycie nastolatką/nastolatkiem to jednocześnie świetna rzecz, ale też bardzo trudna. Beztroskie życie to tylko pozory. Zapewne każdy z Was pamięta, jak to było, kiedy świat nie był wyrozumiały, a piętrzące się frustracje, rozterki i złości kumulowały się “w środku” niczym mający za chwilę wybuchnąć wulkan.
Karol ma szesnaście lat. Nienawidzi szkoły, rodzice go nie rozumieją, dziewczyna, w której jest zakochany woli innego, a sam bohater jest sympatią uroczej, acz głupiutkiej Fiolki. Ignorowany przez rodziców zajętych swoimi karierami, chłopak znajduje ujście dla swoich emocji, którym jest ciągła walka z nauczycielami. Cwaniakowanie, dogryzanie, łamanie zasad - Karol wraz z kolegami robią wszystko, żeby zaistnieć i stać się w oczach innych uczniów tymi, którzy nie boją się postawić. Bohater wikła się w dziwne relacje towarzyskie i miłosne układy.
Tę książkę mimo swoich sześciuset stron czytało mi się bardzo dobrze. Może dlatego, że ja - jako dorosła już osoba, etap nastoletniego myślenia mam już dawno za sobą. Chętnie wróciłam do tych czasów, chociaż po to, aby zrozumieć perspektywę i zachowania moich ówczesnych rówieśników, którzy dzięki pozorom, jakie stwarzali - mogli zagłuszać swój wewnętrzny krzyk i żal do świata. W przypadku tej książki tylko odbiorca poznaje prawdziwe myśli bohatera, a to buduje pewną intymność i rodzaj sekretu między czytelnikiem a narratorem. Autor nie robi sobie żartów z dorastającej młodzieży, nie wyśmiewa ich podejścia do miłości, czy szkoły, ale w realistyczny sposób zderza czytelnika z rzeczywistością. Główny bohater, jego znajomi, ich problemy, podejście do życia, szkoły, rodziców są lustrem dla dzisiejszych, przeszłych i zapewne przyszłych pokoleń. Tę książkę powinien przeczytać rodzic, nauczyciel i przysłowiowy Kowalski. Ćwiczenia akrobatyczne to książka, która bez dwóch zdań wciąga. Ja się przy niej śmiałam i smuciłam, a to właśnie lubię - kiedy lektura budzi we mnie te skrajne reakcje.