No tak. Apokalipsa. Wszyscy się do niej przygotowywali przez tysiąclecia, wszystkie drobne zwycięstwa prowadziły właśnie do tej chwili, do chwili w której... pewien diabeł nie dopilnował, a pewna satanistyczna zakonnica... spartoliła w zasadzie całe przedsięwzięcie.
Oj posypią się pióra, powypadają rogi. Męki piekielne czekają.
Jestem fanką dobrego kina grozy, a Omen to jeden z moich ulubionych filmów. Postać Damiena to już postać kultowa. Ale w tej książce zasady nieba i piekła stają na głowie, Antychryst ma na imię Adam (choć niewiele brakowałoby a byłby Asmodeuszem bądź Kainem) i jest dzieckiem nad wyraz kochającym swoje miasteczko, a niejaka Agnes Nutter, czarownica, przepowiedziała wszystko już dawno temu.
A wszystko wiążę się - w ostateczności - z dwoma osobnikami. Azirafal jest aniołem bibliofilem o dość niskiej hierarchii, Crowley to wąż - dosłownie - który, jest odpowiedzialny za całe zamieszanie. Tylko grając zespołowo mogą nie dopuścić Apokalipsy do głosu. Bo Crowley i Azirafal lubią dwudziesty wiek, a przynajmniej tę jego część, która odpowiada za książki i silnik z napędem na cztery koła.
"Dobry Omen" to przezabawna, przesiąknięta pierwszorzędnym humorem, błyskotliwa satyra na Apokalipsę Świętego Jana. Gaiman i Pratchett stworzyli duet, który sprawił, że odpowiedzialne za humor trybiki w mojej głowie, kręciły się i kręciły, do upadłego. Jest to jednak humor specyficzny, trochę chaotyczny, pełno w nim nawiązań do brytyjskiej kultury. Jako fanka Pratchetta, znam go i doceniam, jednak zdaję sobie sprawę, że nie do wszystkich on trafi. Jest to humor typowy dla Pratchetta, jednak zasilony pomysłami Gaimana. Ta dwoistość dwóch światów - świata satyry Pratchetta i świata bajarza Gaimana - jest właśnie tym, co przemówiło do mnie w tej książce. Światów, które nie powinny działać razem, a jednak działają.
Oczywiście, tak jak zawsze u Terry'ego, postaci jest dużo i każda ma swoje pięć minut. Od naszych anielskich i piekielnych bohaterów, po potomkinię bardzo starej czarownicy i na antychryście kończąc - ale i tło jest zasnute osobowościami, których trudno nie zauważyć. Pratchett jak nikt potrafi tworzyć wyraziste charaktery, nawet postaci szósto i siódmo planowych. I mimo, że książkę przeczytałam już jakiś czas temu, pamiętam je wszystkie.
"Dobry omen" jest inaczej skonstruowany niż słynny Świat Dysku Pratchetta. Może to zawieźć niektórych fanów Terry'ego - jednak tych, którzy lubią odrobinę pozytywnego chaosu i nie boją się wyżu demograficznego wśród bohaterów, na pewno rozbawi i urzeknie swoim skomplikowanym splotem.