Przeczytane
Mam w domu 📚
Wygnana przez klan Ayla wędruje samotnie, a nie jest to wycieczka łatwa, bo i otaczający świat nie jest przyjazny. Mimo to kobieta nie poddaje się, każdego dnia stawia czoła nowym wyzwaniom, nadal mając nadzieję, że spotka Innych, ludzi podobnych do niej. W trakcie swojej wędrówki dociera do doliny zamieszkanej przez dzikie konie, w której postanawia pozostać na jakiś czas.
Część opowieści opowiadającą o budowaniu własnego domu i urządzaniu się lubię najbardziej. Zawsze miałam słabość do historii o osadnictwie, kolonizacji czy samowystarczalnym życiu na wsi. Fragmenty o Jondalarze i jego bracie Thonolanie podobały mi się już mniej. Podobnie jak cały cielesny aspekt kultu Wielkiej Matki i wielki szum wokół RPP - nie żebym była specjalnie wstydliwa, ale zgrzytało mi to z resztą tej książki i to do samego końca, który zmienia się dość ckliwie romansidło. Podobnie wiarygodność obniżyły pewne drobne szczegóły, jak chociażby sprawa Maluszka, bo ja w takie bajki to nie wierzę.
Mimo to książkę pochłonęłam w rekordowo krótkim czasie, a wrażenia mam jak najbardziej pozytywne. Przejmowałam się losem Ayli chyba bardziej niż w poprzedniej części.