"Pustynia wciąga nas od głowy do pięt. Wypala oczy, suszy ciało i krew.
I tylko trach, trach, trach, zgrzyta w zębach piach"
Chapeau bas Panie Autorze Nieznany, napisał Pan książkę nietuzinkową i na pewno wybijającą się z książkowego zalewu różności, jaki się ostatnio pojawia, więc napisał Pan książkę wybitną 😉
A tak poważnie, cóż więcej mogę napisać o książce, która wszystkich zachwyciła, ze mną włącznie? Może tylko tyle, że "sprowokował" mnie Pan do łez i niech to właśnie będzie największą rekomendacją i okazanym podziwem, ponieważ, moje łzy z powodu czytanej książki są tak rzadkie, że prawie niedziejące się wcale. Jednak przy lekturze pańskiej powieści, na końcu poryczałam się jak nastolatka którą targa burza buzujących hormonów.
Mogę jeszcze powiedzieć, że uwielbiam, tę pańską zabawę słowami, to ich przestawianie, odczepianie, doczepianie itd. i że właściwie, gdybym chciała tutaj wypisać wszystkie cytaty, które trafiły w moje serce w moją duszę i w ogóle we mnie tak, że, dobrze, że siedziałam, czytając, bo nogi by się pode mną uginały co chwila, to zeszłoby mi do rana.
Jednak kilka muszę (bo inaczej się uduszę) 😉 przytoczyć. A więc, zaczynając od tego, co zapoczątkowało wszystko w tej historii, kiedy to:
"[...] Matka postanowiła zaopiekować się tymi swoimi, mało-światu-potrzebnymi dziećmi. Użyła magii; jak tylko ona potrafi. I...ppppieprznęła. Pięścią w ziemski stół. Strącając jedzenie do ostatniego okrucha. Rozwiewając atmosferę do ostatniej sielanki. Zerując technologię do ostatniej zero-jedynki"
I tak to się zaczęło...i okazało się, że:
"Tylko starość może przetrwańców uratować. Bo tylko ona zna się na życiu bez technologii. Kiedy przeciwciała natury zwalczyły zasilanie, ze śmiercią energii elektrycznej padła cała technologia. I do życia zostało tylko samo życie... Szok"
I wtedy poznajemy kilku przetrwańców, w tym tego najcenniejszego, Starego i wędrujemy z nimi i jest strasznie. Głodno, chłodno i do domu daleko. Zaraz, zaraz do jakiego domu? Domu przecież też już nie ma... I czasem tylko, jakby nigdy nic kogoś ubywa, bo...
"Nie zdążyli obudzić się ze snu. Od razu zapadli w ten wieczny. Piach przymknął ich powieki. Po wieki"
Tak więc Autorze Nieznany, by już dłużej nie przedłużać, powiem jeszcze tylko, że bardzo, bardzo, bardzo dziękuję Ci za możliwość odbycia tej niezwykłej literackiej podróż. Dziękuję Ci za An, za Adma, za Starego, ale i za Robotę którą An ukatrupiła nie wiadomo jak, za Wampirę i jej starego Wilka. Za potęgę Posępnego Czerepu, za "na wschód raczej nie", za Księciunia Wielkiego Marudnickiego Szesnastego, któremu ziarnko grochu było zbyt twarde nieco...i za wiele, wiele innych cudownych smaczków w tej literackiej uczcie.
A teraz:
"Dobra, już dobra! Już ani słowa więcej. Dość tego mądrowania" Hehe 😉
P.S Chyba jeszcze nie wspomniałam o tym, że książki w tak cudnej "oprawie", nie dostałam jeszcze nigdy w życiu, ale o tym już pisali inni czytelnicy 👍.