Opinia na temat książki Drelich. Prosto w splot

Kim są panowie Jakub Ćwiek i Marek Drelich? Twórcą i jego dziełem, autorem i stworzonym przez niego bohaterem. Facetami, którzy udowodnili mi, że jak szukam świetnej literatury sensacyjnej, to nie muszę sięgać ani po literaturę skandynawską, ani po Nesbo, czy Gerritsen. Pomimo typowych posunięć fabularnych, schematów wielokrotnie ogranych w filmach sensacyjnych i literaturze (to taki maleńki minusik), nie nudziłam się ani przez moment, napięcie trzymało, krwiście było, trupy ścieliły się gęsto, a kartki same się przewracały. Pojedynek między dwoma mocnymi facetami - bezwzględnym typem spod ciemnej gwiazdy, szefem gdańskiej mafii, gangsterem wspomaganym przez własną armię oraz drugim typkiem - wybitnym złodziejem, mistrzem w swym fachu, któremu wydawało się, że da się oddzielić życie prywatne od złodziejskiej profesji i który od pierwszych stron skradł moją sympatię. Nie da się go nie lubić.
Dołóżmy do tego świetnie wykreowane kobiety tych typów oraz ich zaskakujące życie rodzinne, fascynujące postaci drugoplanowe i wątki poboczne, jak z „Ojca chrzestnego” oraz walkę dobrego ze złem, stop: raczej większego zła z mniejszym złem. Bo żadnej policji, ani superbohaterów tu nie ma! Tylko brudne porachunki, zbrodnie, ciosy prosto w splot, mordobicie za mordobiciem, połamane kości, rodzinna miłość i lojalność, a także ciastka o niebiańskim smaku: czekoladowe, szarlotki, serniczki z truskawkami. Aż ślinka cieknie.
Bezkonkurencyjne wypieki, bezkonkurencyjny kryminał i bezkonkurencyjny Drelich.
Mam nadzieję, że autor szybko przywoła go w kolejnej części.
Halo, halo, panowie, pospieszcie się, bo ja tu czekam.