Opinia na temat książki Geriatryczne biuro śledcze

MA
@Martak180 · 2023-11-16 14:12:43
Na komediach kryminalnych Iwony nigdy się nie zawiodłam. Tym razem na początku kupił mnie oryginalny tytuł powieści i informacja, kim będą bohaterowie. To emeryci, którzy rzadko stanowią oś rozgrywanych wydarzeń w książkach, a którzy chcą od życia czegoś więcej niż bezczynnego siedzenia w domu. Nie ma tu licznych trupów, jak do tej pory u autorki bywało. Krew się nie leje, za to rządzi starszyzna z bagażem doświadczeń policyjnych i w słusznym wieku, w dodatku całkiem sympatyczna. Licencjonowani detektywi i bufetowa powołują do życia GBŚ. Niezwykły organ na miarę zbrodni małomiasteczkowych w Prasławcu. Będą rozwiązywać problemy, którymi policja nie miałaby się czasu zająć. A że znają układy i układziki, mają znajomych w szeregach policji, łapówki w postaci szarlotek, to i karierze GBŚ dobrze wróżyło. Lojalnie ostrzegam, można zgłodnieć w trakcie czytania.
W skład Geriatrycznego Biura Śledczego wchodzą trzej licencjonowani detektywi i jedna licencjonowana… bufetowa. Dzięki reklamie szeptanej stopniowo dostaje coraz więcej spraw i coraz poważniejszego kalibru. Chodzi o babkę Marecką, która nie mogła popełnić samobójstwa, bo miała za mąż wychodzić. Była dobrą partią – miała dom, konto i dobrą emeryturę. Kto ją zabił? Ponieważ wiele osób lubi rozwiązywać zagadki kryminalne, to i szeregi „geriatrii” powiększają swoje zasoby ludzkie o młodsze pokolenie – Mateusza i Melkę.
Jednak „szoł” w tej komedii kradną emeryci. Techniczne starocie. Ci, którzy etatowo nienawidzili wszelakich przestępstw, teraz zaczynają je postrzegać jako coś ciekawego i kuszącego. Byli policjanci są od spraw technicznych, etatowo zajmują się dowodami i sprawą, a dawna bufetowa zewnętrznymi aspektami działania biura. Wszyscy całym sercem angażują się w działalność GBŚ i w konsumpcję. Bo jeść trzeba, a narady grillowe są bardzo pożądane. Trudno nie pokochać, a co najmniej nie polubić Ady, Mundka, Edzia i Huberta zwanego Patyczakiem.
Barwne postacie i kuriozalne sytuacje bawią czytelnika, zwłaszcza pomoc w wydaniu Melki zawsze była katastrofalna. Humor sytuacyjny i słowny to siła tej książki, choć i kreacje niektórych bohaterów wywołują uśmieszek na twarzy i ich oryginalne nazwiska. Intryga kryminalna to pomieszanie z poplątaniem, a raczej podejrzani, świadkowie i domorośli detektywi z Parasławca. Autorka potrafi zagmatwać intrygę kryminalną tak, że można się samemu zakręcić lub w towarzystwie bohaterów, zwłaszcza tych z inteligentnymi osiągnięciami, a na końcu zostać kompletnie zaskoczonym. Od niespodziewanych zwrotów akcji nie można się opędzić. Salwy śmiechu towarzyszą perypetiom GBŚ. Przy tym autorka w sposób prześmiewczy obnaża nasze narodowe wady, choćby skłonność do plotkowania, przypinania łatek, zaściankowość.
Warto zwrócić uwagę na życie starszych osób na emeryturze, kiedy ma się mnóstwo wolnego czasu, cztery ściany i telewizor. Emeryci nie muszą wieść nudnego i samotnego życia. Mogą działać na różne sposoby, angażować się w życie społeczności lokalnej, rozwijać. Wystarczy chcieć. Wiek nie zna granic. Ograniczają nas tylko własne chęci. I jeszcze jedna rzecz – postrzeganie emerytów przez młodsze pokolenie. Naśmiewamy się z ich ubioru, zachowania czy braku umiejętności obchodzenia się z nowoczesnymi technologiami. A kto wie, jacy my sami będziemy w wieku emerytalnym i jak nas będą traktować młodsi…
„Geriatryczne Biuro Śledcze” to komedia kryminalna z emerytami, ale niekoniecznie dla emerytów. Książka idealna na poprawę humoru – zabawnie inteligentna, intrygująco wciągająca, refleksyjnie mądra z dużą dawką ironii. Skłania do refleksji i wyciągnięcia wniosków na temat życia seniorów w Polsce i spraw, którymi żyje społeczność lokalna małej mieściny oraz naszych wad narodowych.
Ocena:
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Geriatryczne biuro śledcze
Geriatryczne biuro śledcze
Iwona Banach
7.2/10
Cykl: Geriatryczne biuro śledcze, tom 1

Zabawna historia o tym, że wiek nie zna granic… W małym miasteczku emerytowani pracownicy policji nie mogą znaleźć sobie miejsca, nudząc się i wysłuchując plotek lokalnej społeczności. Wiedzą, że ab...

Komentarze

Pozostałe opinie

Dawno nie czytałam książki w której głównymi postaciami są staruszkowie. Ale ile się przy niej uśmiałam, to głowa mała! Podobno ten, co pracuje w policji jest wręcz uzależniony od adrenaliny, więc ni...

Wiecie jak jest w małych miasteczkach. Wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą. A jak nie wiedzą to... Cóż teorii może być mnóstwo, bo plotki lubią żyć własnym życiem. Iwona Banach w...

"Ludzie mają problemy z wieloma sprawami, jednak najbardziej przywiązują się do własnego zdania na jakiś temat i za nic nie chcą go zmienić, choćby dlatego, że to by oznaczało, że się mylili, a to go...

Do tej książki zachęciło mnie nie tylko nazwisko autorki, bo lubię jej komedie kryminalne, ale także tytuł i okładka, bo mogę zaliczyć już właściwie siebie do grona getriatryków, no i po prostu zwykł...