Lubię sięgać po książki nieznanych mi autorów i nie mieć żadnych oczekiwań. Często takie pierwsze spotkania są po prostu średnie, ale można też wyłowić prawdziwe perełki i to mi się ostatnio wyjątkowo udaje. Może nie w takim stopniu, że z miejsca zakochuję się w stylu nowego dla mnie twórcy, lecz spędzam miło czas, zagłębiając się w świeże, oryginalne lektury.
Sara Antczak zabrała mnie do lasu. Można by od razu uznać, że to motyw raczej oklepany, że to już było i niczego ciekawego nie da się już z tego wycisnąć. A jednak od pierwszych stron towarzyszyło mi przekonanie, że trzymam w dłoniach książkę, którą zapamiętam na długo. I nie myliłam się.
"Gra" to powieść bardzo dobrze przemyślana i skonstruowana. W tej tytułowej grze, którą są podchody, znalazło się też miejsce na wiele innych gierek, manipulacji, szulerskich zachowań. Za intrygującą fabułą kryje się cały wachlarz ludzkich osobowości, sposób na przetrwanie, mechanizmów obronnych. Im dalej w las (i to dosłownie), tym częściej zastanawiałam się, który z bohaterów jest mi najbliższy, czy byłabym niezłomna jak Wiktoria, pełna wiary jak Daniel, cyniczna jak Tymon, wrażliwa, choć pałająca żądżą zemsty jak Lana, nieporadna jak Marika, a może tajemnicza jak Aleks, ale nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie. W każdej z postaci mogłabym odnaleźć jakieś swoje cechy, jednak w żadnej na tyle wyraźnie, by mieć pewność, że zachowałabym się dokładnie tak samo.
Cała akcja była tak oryginalna, że nie miałam pojęcia, gdz...