"Nie znam bardziej zażartej rywalizacji niż ta między dorosłymi z klasy średniej i wyższej o to, kto ma najbardziej utalentowane, najbardziej wysportowane, najbardziej przebojowe i najbardziej sympatyczne potomstwo"
To druga książka tego autora, którą przeczytałam, tamtą (Blackout) oceniłam niezbyt wysoko, tej również wysokiej oceny poskąpię. Autor jest typem opowiadacza, zbyt rozwlekłego opowiadacza. Coś, co się rozwleka w nieskończoność, w końcu wytraca swoje napięcie i staje się po prostu nudne.
Zaczyna się ciekawie i intrygująco, dostajemy cztery historie zupełnie, jak się na początku wydaje, ze sobą niezwiązane. Gdzieś tam na jakiejś konferencji nagle umiera polityk, na oczach tłumu, zdarza się, wszak ci panowie mają bardzo stresującą robotę.😉 Gdzieś indziej, z domu ucieka nastolatka. Cóż, też się zdarza, nawet dzieciaki bogatych rodziców przeżywają nastoletni bunt.
Dla odmiany gdzieś tam indziej, na jakimś afrykańskim "końcu świata", rodzi się piękna kukurydza, gdy w otoczeniu plony zżarte przez szkodniki, lub zniszczone przez suszę, jeszcze w innym miejscu jakaś para wciąż bezskutecznie stara się o dziecko... Przyznacie, że brzmi intrygująco?
Też tak sobie pomyślałam, moszcząc się dobitniej w moim ulubionym czytelniczym fotelu, przygotowując się na długo godzinne ciekawe spędzenie czasu z interesującą książką. Tak jak już wspomniałam wyżej, książka jest zbyt "przegadana", już nawet pomijam jej techniczną stronę, bo informacji ty...