Claire Dellamare przyjeżdża do hotelu Tourmaline na wyspie Folly Shoals w stanie Maine na spotkanie biznesowe z ojcem, by dopiąć fuzję. Pobyt w tym miejscu przywołuje wspomnienia. Okazuje się, że zaginęła w dniu swoich czwartych urodzin, by rok później pojawić się w tym samym miejscu. Nikt nie wiedział, gdzie Claire znajdowała się przez cały ten rok, a ona sama nie pamięta, że kiedykolwiek zaginęła. W tym samym czasie, kiedy porwano Claire, Luke Rocco w niewyjaśnionych okolicznościach stracił matkę. Przypadkowe spotkanie tej pary ujawnia powiązanie między nimi, które skłania ich do odkrycia prawdy na temat tamtych wydarzeń. Książka pani Colleen przypadła mi do gustu. Sprawa kryminalna, niewyjaśniona tajemnica sprzed lat, to rzeczy, które potrafią zadziałać na wyobraźnię czytelnika. Na moją zadziałały. Z każdym kolejnym rozdziałem, kiedy akcja nabierała tempa, coraz bardziej angażowałam się w tę historię. Mam tylko jeden problem, który dotyczy scen z Claire i inną kobiecą postacią. Nie mogę napisać, o co chodzi, bo to dość duży spojler, ale kiedy sekret wychodzi na jaw, parsknęłam śmiechem, bo trudno jest mi uwierzyć, że te dwie postaci patrząc w to samo miejsce, nie zauważyły czegoś tak oczywistego. Ode mnie 7/10.