John jest jedynakiem, którego samotnie wychowywał ojciec. W okresie dorastania stwarzał problemy, nie potrafiąc dogadać się z ojcem, który był zamkniętym człowiekiem. Nie wiedząc do końca co ze sobą począć, postanowił wstąpić do wojska. Podczas przepustki, wrócił do domu, by odwiedzić ojca i przypadkowo poznał dziewczynę o imieniu Savannah. Krótki, a zarazem intensywny czas zbliżył do siebie tę parę. Czy miłość przetrwa próbę czasu?
Najpierw przeczytałam książkę, w której się zakochałam, później obejrzałam film, który był słabszy od książki, ale nadal udany. Teraz znowu wracam do książki, a za jakiś czas obejrzę w film, bo chce się przekonać, czy nadal drzemie we mnie dawna cząstka mnie lubiąca romantyczne, smutne historie. Po przeczytaniu książki już wiem, że jeszcze gdzieś na dnie serca tli się maleńki, dogasający płomień romantyzmu, który tylko stary dobry Spark może na nowo wzniecić. Historia należy do tych słodko-gorzkich i przez to moje czytelnicze serce podobnie się zachowywało. Z jednej strony wewnętrznie płakałam nad tą historią, ale też cieszyłam się, że jeszcze potrafię się wzruszać. Trochę mi z tym źle, że na ten moment to starsze powieści autora potrafią ze mnie wydobyć dawno zapomniane uczucia, a w tych nowszych nie odnajduję tego ciepła. Żyję jednak nadzieją, że to się jeszcze może zmienić. Ode mnie 10/10.