Opinia na temat książki Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku

@maslowskimarcinn @maslowskimarcinn · 2022-01-11 20:02:38
Przeczytane
O „Kajś" swe opinie pisali mądrzejsi i bardziej oczytani ode mnie. Nie da się zliczyć pochwał i wyróżnień, które spłynęły na Zbigniewa Rokitę w ostatnim roku. Cóż zatem mogę dodać? Co napisać na tyle zachęcającego, by zanęcić tych, którzy niezwabieni rozgłosem książki, jeszcze jej nie przeczytali?
Nie jestem ze Śląska. Opowieść o rodzinnych historiach Autora nie wydawała się dla mnie dostatecznym powodem, by przeczytać Jego książkę. A jednak okazało się, że i tym razem się myliłem. Bo to nie tylko opowieść o poszukiwaniach swych korzeni i próbie zrozumienia, dlaczego jest się tym, kim się jest i żyje się tu, gdzie się urodziło. To przede wszystkim przejmująca baśń o tym, że nie da się uciec przed Wielką Historią. Przenika przez wspomnienia naszych rodziców, przesącza się opowieściami dziadków. Nie można się przed nią schować, nie można jej upchnąć w walizce i zakopać w ogródku. Wyczeka i wylezie, gdy będziemy wystarczająco dorośli, by ją przyjąć. I zrozumieć. Ale to nadal wyprawa w nieznane, zauważa Autor. I przestrzega: nie zawsze będzie wesoło, zwłaszcza jeśli na końcu poszukiwań, GDZIEŚ, czeka zwątpienie w naszą tożsamość i pytanie o nasze pochodzenie, na które nie ma prostej odpowiedzi.
Po drugie „Kajś" to opowieść o pokrętnej, żeby nie napisać – pokręconej – historii Śląska. Zaskakującej, zwłaszcza dla tych, którzy kojarzą ją wyłącznie, i mgliście zresztą, z powstaniami śląskimi. O stereotypach, które latami w nas wtłaczano i o tym, jak nie miały i nie mają do dziś nic wspólnego z prawdą. O tym, jak kilka metrów może decydować o losach rodzin. O paradoksach historii i jej nieustannym chichocie. O autonomii, samostanowieniu i samookreślaniu. O tym, czym jest naród, dlaczego jednego nazywa się Polakiem, drugiego Niemcem, a innego Ślązakiem i czy takie katalogowanie ma jakikolwiek sens.
„Kajś" nie jest kolejną historią o węglu i Katowicach. Czasami przeraża, zatruwając Czytelnika kominowymi wyziewami czy płonącymi wulkanami hałd i przywołuje w pamięci księżycowy krajobraz. Ale czasami śmieszy, zwłaszcza jeśli pojawia się w niej Sosnowiec.
Autor nie używa wielkich słów, nie wprowadza nieznośnego patosu. Pisze o rzeczach zwykłych ale i wielkich, zawsze z pokorą, szczerze i do bólu. I chyba też, mimo wszystko?, z miłością do ludzi i regionu. Zaskakuje Czytelnika własnymi spostrzeżeniami, odkrywanymi faktami, powiązaniami i tajemnicami. Zaskakuje też siebie.
I tu zamilknę. Nic więcej dodać, nic więcej pisać. Czytajcie „Kajś", dajcie się zaskoczyć, a później oglądajcie filmy Kutza.
Ocena:
Data przeczytania: 2021-12-08
× 2 Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku
2 wydania
Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku
Zbigniew Rokita
8.3/10
Seria: Sulina

Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaskiniowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący...

Komentarze

Pozostałe opinie

Sceptycznie podchodziłam do „Kajś”, bo wprawdzie rodowitą Ślązaczką nie jestem, ale od dawna żoną Ślązaka, takiego jak trza. Otoczonego śląską familiją, ujkowie służyli w wehrmachcie, starzik zginął ...

EK
@EwaK.

“Kajś” Zbigniewa Rokity to książka, którą przeczytałam na spotkanie DKK. Wiele o niej wcześniej słyszałam (w końcu Nagroda Nike 2021), ale dopiero jej lektura ukazała mi w pełni wartość tej książki...

Cenię sobie książki, w których wielka historia przeplata się z tą małą, rodzinną. Zbigniew Rokita stworzył taką opowieść – o dziejach Górnego Śląska, o Ślązakach, wreszcie o swoim dochodzeniu do tożs...

Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, bo miałam nadzieję, że mnie – mieszkance Zagłębia – ktoś ten Śląsk w końcu wyjaśni. Tak się nie stało, bo „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” jest raczej opowieści...