Wiedziałam, że tak będzie: zawsze, gdy moje zafascynowanie sięga zenitu, jak nigdy rozumiem Słowackiego z jego żalem, że język nie zawsze jest gotów powiedzieć, co pomyśli głowa:). Niemniej próbuję.
"Kamień na kamieniu" to niesamowita przyjemność obcowania z pięknem stosowania języka polskiego, precyzją słowa, niespiesznym snuciem się opowieści… Zapomniałam już, że w trakcie lektury można tak zatracić się w zachwycie. Mistrzostwo. Jak dla mnie, książka na miarę Nobla :).
„Kamień na kamieniu” czytałam w szkole średniej, chyba na ostatnim roku studiów i teraz. I dopiero teraz tak naprawdę dorosłam do odbioru tej książki. Teraz jest najsmaczniejsza, najgłębsza, najbogatsza.
W sferze treści to opowieść kilkudziesięciu lat życia na polskiej wsi, snuta przez głównego bohatera, Szymona Pietruszkę, który po dwuletnim pobycie w szpitalu, wraca do domu z postanowieniem wybudowania rodzinnego grobowca. Osią jego wspomnień nie jest czas, a temat (matka, ziemia, bracia, droga, chleb itp.), stąd opowieść nie biegnie chronologicznie, a często przeskakuje w latach, ludziach i zdarzeniach, co czyni ją bardzo żywą i naturalną. Mamy w niej wątki wojenne, miłosne, społeczno - obyczajowe, są tu rozważania egzystencjalne, dusza chłopa i, przede wszystkim, zmiany. Zmiany, które dokonują się w człowieku pod wpływem życia oraz zmiany, które były udziałem całych społeczności po drugiej wojnie światowej. I częsta bezradność i niezrozumienie tych zmian, które najczęściej były sprzeczne z wartościami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie… To opowieść o wsi, która była i wychowała pokolenie głównego bohatera, a z której, jeszcze za jego życia niewiele zostało. To uwiecznienie pięknych zwyczajów („Kiedy z wiosną napoczynało się pługiem ziemię, kładło się w pierwszą skibę kromkę chleba. Ma się rozumieć, nie była to zwykła kromka (…). Musiała być w Wigilię ukrajana i z nowego bochenka. (…). A ledwo który z nas z kołyski wyrósł, że jako tako trzymał się na nogach, brał go ojciec z sobą w pole, kiedy jechał z wiosną orać. Odwijał tę kromkę z białej szmaty i to nam kazał ją położyć w skibę. Potem kładł nasze małe ręce na czepigi pługa, sam chwytał swoimi i razem ją przyorywaliśmy.”), mentalności („Tylko musisz wiedzieć, że z chłopską duszą, gdybyś nawet miał sto (hektarów), to i tak będziesz jadł żur z kartoflami i na płachcie spał. Bo ci będzie wszystkiego szkoda. Wszystkiego, prócz siebie.(...) A chłopska dusza nie lubi rachować, lubi tylko cierpieć. (…)Przyzwyczaiła się, że cierpieć to jej przeznaczenie.”) i wartości („Zresztą żyć i patrzeć, jak ci ziemi ubywa, to co to za życie”.)
Bardzo refleksyjna, przepełniona uniwersalnymi prawdami o życiu, przekazana prostym, niekiedy bardzo dosadnym językiem głównego bohatera, jest cudownym kawałkiem wielkiej literatury.