Po raz drugi miałam okazję przeczytać opowiadanie spod pióra Agnieszki Pruskiej. Tym razem Maciej Gromski ma nadzieję na wakacyjny romans, a przy okazji chwilę spokoju. Nic z tego! Zamiast zaszyć się w pokoju z ukochaną i sprawdzać co bardziej skomplikowane pozycje łóżkowe ten został zmuszony do pewnych przemyśleń. Można rzec, że bardzo specyficznych, bowiem musi dojść do tego, kto zabił kobietę, na którą miał oko. Oczywiście, przy okazji co niektórym nadepnie na odcisk i to mocno!
Jestem zmuszona stwierdzić, że straszna szkoda, iż te historie są takie krótkie. Lubię opowiadania, ale w przypadku tematyki kryminalnej mam wrażenie, że opowiadanie to jednak zbyt krótka forma, aby w pełni oddać jej klimat. Na przykładzie opowieści snutej przez Agnieszkę Pruską śmiało mogę napisać, że zanim historia się porządnie zaczęła to już dobiegała końca. Nie zdążyłam zżyć się z poszczególnymi bohaterami, nad czym ubolewam bardzo. Z tego też względu, kiedy na jaw wychodzi makabryczne znalezisko głównego bohatera nie byłam w większym szoku, w sumie mogę stwierdzić, że było mi obojętne kto zginął i dlaczego. Mam sprzeczne uczucia względem tego opowiadania, chociaż oceniłam go na maksymalną ilość punktów. Z jednej strony było ono napisane bardzo dobrze, utrzymane w lekkim stylu, dzięki czemu bardzo szybko dobiegało się końca, a z drugiej zaś właśnie to wszystko trwało zbyt krótko i pozostał pewien niedosyt. Jestem też w szoku, na ile trupów jeden mały człowieczek może natrafić po...