Streszczenie by ja:
Za sprawą zagubionej pocztówki, Nina porzuca wygwizdów na opolszczyźnie i wyjeżdża do Pobierowa, by tam odnaleźć sens życia i ułożyć je od nowa.
Palec losu prezentuje jej domek nad morzem, pracę prawie-w-zawodzie, przemocowego fiksata oraz dochodzącą pomoc domową. Nie może też zabraknąć irytującego palanta z bródką.
Nina trochę wbrew sobie wbija się w trójkąt tak jakby małżeński co budzi demony z przeszłości siostry sympatycznego weterynarza. Nina ma również okazję poznać niechlubną przeszłość rodziny własnej.
Lecznica na Pomorzu głowy sobą nie urywa, nie mniej to nader kształtne i wdzięczne poczytadło.
Można się przyczepić, że zachowania wiodącej pary bywają cokolwiek dziecinne; że Nina w swoich reakcjach bywa aż nadto spontaniczna, że w sytuacji zagrożenia bagatelizuje i wypiera realny problem. W sumie nie tylko ona. Policja również lekceważy sytuację potencjalnie niebezpieczną.
I mimo, że nie kocham retrospekcji, przyznaję, że autorka zgrabnie spięła czas miniony z obecnym, tworząc ciekawą mozaikę osób i ich wzajemnych zależności.
Swoisty mix z garści okruchów życia, słodkich bez przesady, romansowo umiarkowanych, z nutą goryczy i otwartym portalem do strefy mroku jaką jest przeszłość Anity - piórem Sandry Podlewskiej komponuje się w zwartą, zaskakująco klimatyczną, frapującą opowieść.
Lekką, cukierkową, miejscami przesadnie dramatyczną, nieco naiwną, nieustająco: sympatyczną.
Ku swojemu zaskoczeniu, książkę czytałam z przyjemnością.